O ja nie mogę....myślałam ,że zwymiotuję. Wyszłam z tej łazienki ,nawet odechciało mi się korzystać. Wróciłam do stolika i nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Co cię tak śmieszy ? - zapytał Dawid z uśmiechem.
-Nic nic ,nieważne. Powiem ci w drodze powrotnej. -Powiedziałam po czym wybuchłam jeszcze większym śmiechem co sprawiło ,że oplułam kelnerkę przechodzącą koło nas. Ha ha ,fajną miała minę.
-Powiesz mi już o co chodzi? - Zapytał znowu dociekliwy Dawid ,podczas powrotu do domu.
-Jak weszłam do łazienki to niechcący je pomyliłam. Zobaczyłam jak Patryk mizia się z Erikiem. Nie wiem co w tym śmiesznego ,ale jak o tym myślę to mi się śmiać chce. - Powiedziałam mu. Oboje z powagą spojrzeliśmy na siebie ,a potem zaczęliśmy się śmiać. Odprowadził mnie pod dom po czym pożegnaliśmy się. Weszłam do środka i oznajmiłam ,że już jestem. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.
***
Obudził mnie dźwięk mojego dzwonka ,który ustawiłam jak przychodzi do mnie wiadomość. Była od nieznanego numeru o treści ; "Cześć Korni ! Spotkamy się dzisiaj? Mirami." Bez namysłu odpisałam ,że tak i umówiłyśmy się na godz. 15 w parku. Wstałam i się wyszykowałam ,po czym usiadłam na chwilkę przy komputerze. Włączyłam go ,po czym odruchowo weszłam w internet. Wpisałam w GOOGLE 'wizje' ,chciałam wiedzieć o co z tym chodzi. Weszłam w pierwszą lepszą stronkę ,ale niestety nie pisali tam nic sensownego. Tak samo było z drugą ,z trzecią i ze wszystkimi innymi. Po kilku godzinach bezsensownego poszukiwania zrobiłam się głodna, więc zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Było już troszkę późno ,więc powiedziałam Maćkowi tylko ,że wychodzę. Wzięłam jeszcze tylko trochę pieniędzy. Dotarłam na miejsce nieco spóźniona ,ale nie przejęłam się tym zbytnio. Mirami już na mnie czekała.
-Hej ! - Powiedziała po czym mocno mnie przytuliła ,a ja nieco speszona odwzajemniłam uścisk.
-No hej ,co robimy?
-Mam dla Ciebie pewne propozycje. Dawno nie robiłam nic fajnego ,no w sumie nie miałam z kim ,ale teraz pomyślałam o tobie. Możemy iść gdziekolwiek chcesz. Nad jezioro ,do kina ,na kręgle. Wybieraj. - Powiedziała z uśmiechem po czym spojrzała mi prosto w oczy. Zobaczyłam w nich radość ,szczęście ,ale też tak jakby strach....
-Wybieram.... kręgle ! - Powiedziałam po czym się zaśmiałyśmy.
-No to chodźmy ,słońce zaczyna dość mocno przygrzewać.
Szłyśmy dosyć długo ,około pół godziny. Ale miło się gadało. Ta Mirami jest bardzo fajna....nigdy nie kumplowałam się z nią jakoś bardziej. Jest naprawdę ciekawa ,jadła dużo zagranicznych potraw ,było w wielu interesujących miejsach takich jak Rzym ,Watykan i tak dalej. Naprawdę imponują mi ludzie ,którzy dużo wiedzą ,z takimi można porozmawiać na wiele tematów.
-No ,w końcu jesteśmy. - Powiedziała moja towarzyszka po czym głęboko odetchnęła.
-Coś się stało? - Powiedziałam nieco nie zapokojona.
-Mam niezbyt miłe wspomnienie z tym miejscem....na tę chwilę nie mogę ci powiedzieć ,ale nie przejmuj się ,niedługo ci powiem. - Jej twarz znowu zrobiła się pogodna i pojawił się na niej szeroki uśmiech.
***
Już po skończonej grze. Muszę przyznać ,że Mirami jest świetna w kręgle. Dosłownie mnie rozwaliła. Raz nawet mało mnie nie zabiła bo gdy chciała się zamachnąć ,kula wyślizgnęła jej się z ręki ,a ja akurat stałam za nią. Wyszłyśmy stamtąd dusząc się ze śmiechu. Szłyśmy z powrotem do parku. Te miejsce jest takie....magiczne. Ślicznie tam jest. Zielone drzewa ,kilka dróżek ,ławek. Promienie słońca próbujące się przedostać przez gałęzie wysokich drzew... mogłabym tam siedzieć całymi dniami. Ale wolałabym ,aby towarzyszyła mi przy tym Mirami. Polubiłam tą dziewczynę. Czułam ,że mogę się przed nią otworzyć.
-Wiesz co ,zmęczyłam się tym ciągłym chodzeniem. Może usiądziemy? - Wskazała palcem ławkę naprzeciwko nas.
-Dobrze. - Usiadłyśmy. - Mmm...wiesz co ,mam wrażenie ,że chcesz mi coś powiedzieć.
-Dlaczego tak uważasz?
-Sama nie wiem... przez całe nasze rozmowy, kiedy kończył się temat ,ty brałaś powietrze w płuca i już otwierałaś usta ,żeby coś powiedzieć ,ale za każdym razem je zamykałaś.
-Bystra jesteś. - Uśmiechnęła się. - Chciałam ci powiedzieć ,że bardzo cię polubiłam. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki bo każda okazała się po czasie fałszywa. Wiem ,że po jednym spotkaniu nie wyjdzie z tego zbyt dużo ,ale chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić.
-Ym....zdziwiłaś mnie tym. Nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział ,ale ja czuję to samo, też Cię bardzo polubiłam. - Przytuliłyśmy się. Myślę ,że naprawdę coś z tego wyjdzie.
***
Minęły właśnie 2 tygodnie od naszego ostatniego spotkania z Mirami. Od tamtej pory mocno się zmieniłam. Częściej się uśmiecham ,zaczęłam się też trochę inaczej ubierać ,dużo się śmieję oraz zmieniłam się z realistki w optymistkę i szczerze mówiąc ,podoba mi się to. Mirami pokazała mi czym jest zabawa. Przez te 2 tygodnie zdążyłyśmy "pożyczyć" z supermarketu wózki i zjechać nimi z górki ,oczywiście się przy tym wywalając. Ludzie mieli z nas niezły ubaw. Dużo robiłyśmy rzeczy tego typu ,ale zdecydowanie najlepsza była kąpiel w kisielu. Ha ha ,wydawałoby się nie możliwe ,ale nie jest takie trudne. Wykosztowałyśmy się przy tym nieco bo mam sporą wannę i nalałyśmy sporo wody i trzeba było kupić sporo paczek kisielu ,ale czego się nie robi dla zabawy. Zmieniła się również jedna ,bardzo ważna rzecz. Od tamtej pory nie miałam ani jednej wizji.
* Oczami Maćka *
Boże jak mnie głowa boli... Nie wyrabiam, wziąłem chyba już całe opakowanie tabletek przeciwbólowych. No nic, trudno, spróbuję się zdrzemnąć. Wyjąłem koc z szafy, położyłem się na kanapie i zasnąłem.
`Noo dobra... siedziałem na kanapie i patrzyłem się w zegarek powieszony na ścianie. Wskazówki przesuwały się do tyłu. Przeszedłem się po domu. Nikogo nie było. Pomyślałem o Michale i oblała mnie fala smutku. Usiadłem na schodach i schowałem głowę w ręce. Siedziałem tak dobrą godzinę i wspominałem nasze najlepsze chwile, po czym pomyślałem, że trzeba się ogarnąć i wstać, bo zaraz przyjdzie Kornelia. Wstałem i kolana się przede mną ugięły, myślałem, ze upadnę. Przede mną stał Michał. Z krwi i kości. Nie wierzyłem własnym oczom. Podbiegłem do niego i mocno przytuliłem, poczułem jak łzy spływają mi po policzkach. To naprawdę on !.
- Jezu... myślałem, że cię już nigdy nie zobaczę...- powiedziałem przez łzy.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że obejmuję powietrze. Gdzie Michał?! Przecież go widziałem, czułem !. Stał uśmiechnięty w swojej ulubionej bluzie...! Nie, nie nie !. Mam walone przywidzenia... Opadłem bezwładnie na kanapę. Zobaczyłem przed sobą dziewczynkę. Z wyglądu była dokładnie taka sama, jak ta, którą Korni widziała w tym domu-cukierni. Ruszała ustami jakby chciała coś powiedzieć, ale nie słyszałem żadnych słów...`
Otworzyłem oczy. Eee... Spojrzałem na zegarek, była równo 20. Spałem jakieś 2 godziny. Usłyszałem kroki w kuchni, pewnie Kornelia wróciła... Muszę z nią natychmiast pogadać!
Usiadłem w kuchni przy sole.
- Cześć. Ej, pamiętasz jak opowiadałaś mi o tej dziewczynce w domu?
- Hej.- powiedziała rozpromieniona.- No, pamiętam. I co z tym?
- Widziałem ją. Miałem coś w stylu sen-wizja.- mówiłem coraz bardziej zdenerwowany. - Gadała coś do mnie, ale nie słyszałem żadnych słów. Oprowadzała mnie po domu, tym starym, tej jakby cukierni. Na końcu poszliśmy do piwnicy. Widziałem wszystko w czarno-białych barwach . Piwnica była zaraz pod domem. Stało tam parę kartonów i krzesło. Pokazała palcem w najciemniejszy kąt i się obudziłem.
Kornelia odłożyła nóż którym kroiła warzywa i oparła się o blat szafki.
* Oczami Kornelii *
Coś mi nie pasuje... Kiedy ja przestałam mieć wizje, mój brat zaczął je miewać. Usiadłam zamyślona na ławce, na której umówiłam się z Mirami.
- Siema.- usiadła koło mnie, jak zwykle uśmiechnięta. - Coś się stało?
- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć......tylko obiecaj ,że nikomu nie powiesz !
- Oczywiście ,że nie powiem! Przyjaźnimy się ,możesz mi zaufać.
- No dobrze. Od jakiegoś czasu miewałam wizje. Były dziwne... Ostatnia była w dużym ,starym domu. Znalazłam zdjęcie tego w domu w księdze ,którą znalazłam na strychu. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam małą dziewczynkę. Nagle zaczęła krzyczeć ,a potem.. nie mogłam tam dłużej zostać ,przestraszyłam się więc stamtąd wyszłam. Od czasu kiedy Ciebie poznałam nie miałam ani jednej wizji. Ale teraz nagle Maciek ją miał. A wiesz co jest najdziwniejsze? Widział w tej wizji dokładnie te same dziecko.
-To niebywałe!
-Ale co?
-To ! To wszystko co mi przed chwilą powiedziałaś. Tak ,to ty! Wiedziałam od samego początku! - zaczęła się uśmiechać i mnie przytuliła.
- O czym ty mówisz.....?
- To teraz ty mnie posłuchaj. Jesteśmy tym samym. Wiem ,że to dziwnie brzmi ,ale my nie jesteśmy ludźmi. Kiedyś ,bardzo dawno temu , mieliśmy poprzednie wcielenie. Ty tego nie pamiętasz ,ale ja to dokładnie pamiętam. Byliśmy wtedy demonami. Tylko nieliczni przetrwali do dziś ,moja rodzina ,twoja i jeszcze kilka innych ,ale niewiele. Otóż wszyscy byliśmy podzieleni na demony dobre i złe. Wiem tylko tyle ,że ja jestem dobrym ,ale o innych nie mam pojęcia.
Rozdział dedykujemy Wiktorii Pawłowskiej ,która zainspirowała nas swoimi pomysłami i pomogła nam w dalszej realizacji blooga. Dzięki Wika ; *
A tak na marginesie ,podoba wam się nowy pomysł ? Chciałyśmy te opowiadanie troszkę 'pokolorować' ; >
poniedziałek, 5 grudnia 2011
niedziela, 20 listopada 2011
rozdział XIII ; )
.....cukiernia. Że co? Zatkało mnie. Przecież jeszcze wczoraj tam był! O co chodzi..?
-No i co mi chciałaś pokazać? Może chciałaś mi ciastko postawić? -powiedział Maciek i zaczął chichotać.
-Nie gadaj tylko chodź do środka.
Weszliśmy do środka i omal nie zemdlałam. Kobietą za ladą okazała się...moja babcia. Dobra ,to jest dziwne. Postanowiłam pogadać o tym z moim bratem.
-Eej Maciek dlaczego za ladą stoi nasza babcia??
-O czym ty mówisz? Tam nie ma żadnej babci ,a tym bardziej naszej. Przecież ona nie żyje ,pogódź się z tym w końcu. Tam stoi zwykła kobieta... - jego słowa troszkę mnie zakłopotały. Dobrze wiem ,że babcia nie żyję ,ale naprawdę ją widzę. Wiem ,że to napewno nie jest przewidzenie.
-Więc co chciałaś mi pokazać takiego pilnego? - Z myśli wyrwał mnie Maciek.
-Wyjdźmy stąd. Powiem ci w drodze powrotnej. - Powiedziałam po czym oboje wyszliśmy z 'cukierni' .
-Maciek proszę obiecaj ,że nie będziesz się śmiać. Bo widzisz.. chciałam ci pokazać coś zupełnie innego niż to co tam zobaczyłeś. Nie wiem jak to powiedzieć ,ale ta cukiernia nie jest cukiernią. To znaczy jest ,ale nie do końca. Pewnego dnia weszłam na strych i znalazłam tam starą książkę. Otworzyłam ją i była w niej fotografia starego domu ,zaintrygował mnie ,więc postanowiłam go odnaleźć. Ten dom znajdował się dokładnie tam gdzie teraz stoi rzekoma cukiernia. Mówię prawdę ,jeszcze wczoraj tam był. Weszłam do niego i poczułam się jakoś dziwnie ,zupełnie inaczej niż kiedykolwiek. Poszłam na górę i to co zobaczyłam to....eh na łóżku leżał medalik babci. Wiem ,że to dziwnie brzmi ,ale naprawdę tak było ! Nagle coś poczułam dziwnego ,przestraszyłam się i zbiegłam na dół. To co się wtedy stało......nie wiem jak to wytłumaczyć. Miałam coś w formie wizji. Zobaczyłam coś co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło.
-A tak konkretnie co zobaczyłaś w tej całej 'wizji' ?
-Na kanapie siedziała mała dziewczynka. Miała falowe blond włoski. Była naprawdę śliczna. Miała takie delikatne ,dziecięce rysy twarzy. - Zaczęłam się uśmiechać. - Nagle zaczęła mnie mocno boleć głowa ,to był taki ból jakiego jeszcze nigdy nie miałam ,a wtedy dziecko zaczęło krzyczeć. Była przerażająca ,jej twarz się zmieniła ,a oczy zrobiły się czarne. Potem wszystkie szafki drzwi i okna zaczęły się otwierać ,a potem co chwila zamykać ,łomotały z wielkim hukiem. Cały ten koszmar przerwał spadający żyrandol. Nie mogłam tam dłużej zostać ,od razu rzuciłam się do drzwi i uciekłam stamtąd.
-Wiesz co ,szczerze chciałbym ci uwierzyć ,ale.... rozumiesz. Trochę mi trudno bo z tego co widziałem to tego domu tam nie ma.
-Proszę uwierz mi ,jeszcze wczoraj tam był! Tak samo w tej cukierni. Kelnerką była babcia ,przysięgam! Nigdy bym nie kłamała o takich rzeczach ,przecież mnie znasz...
-Dobrze ,powiedzmy ,że ci wierzę. Ale dlaczego ja nie widziałem tam babci ?
-Tego nie wiem ,musimy się tego dowiedzieć.
-Ale jak ? Nic mi nie przychodzi do głowy.
-Wiem! Wczoraj miałam coś w stylu wizji prawda? A dzisiaj zamiast kelnerki widziałam babcię ,tak samo wczoraj stał tam jeszcze ten dom ,a jak wzięłam tam Ciebie to już go tam nie było. To jest jakiś znak. Najlepiej będzie jak to przeczekamy. Poczekajmy ,aż będę miała kolejną wizję.
-No niech ci będzie. Słuchaj tego jest dla mnie za wiele jak na jeden dzień. Trafisz do domu? Ja skocze do kumpla i spróbuję jakoś poukładać myśli.
-Jasne ,że trafię ,do zobaczenia. - Powiedziałam po czym mierzyłam go wzrokiem jak odchodzi. Zniknął mi z pola widzenia kiedy wszedł za zakręt.
Szłam tak sobie i szłam. Nie chciało mi się iść do domu. Moje myśli ciągle kierowały się do jednego.
-Eej ! poczekaj chwilkę ! - Usłyszałam jak ktoś do mnie woła. Obróciłam się i ujrzałam zajebiście przystojnego chłopaka ,który do mnie biegł.
-Em.. cześć. Jestem Dawid ,a ty Kornelia tak? - Powiedział nieco speszony ,ręką podrapał się po karku.
-No tak. A my się znamy? - Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Moja siostra cię zna ,chodzi do równoległej klasy. Mirami ,kojarzysz ją?
-Aaa ,faktycznie.
-No właśnie. Słuchaj ,ona mi dość dużo o Tobie mówiła. Z reszta nie tylko ona bo dużo osób o Ciebie pytałem. Obserwowałem cię od dłuższego czasu i no....ten...spodobałaś mi się..- Powiedział przegryzając wargę. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej. Miał roztrzepane czarne włosy, ciemną karnację (zupełnie jak Mirami), piękne rysy twarzy, na sobie biały t-shirt, jeansowe rurki, adidasy za kostkę i czekoladowe oczy w których tonęłam....
- Halo, ziemia do Korneli...- roześmiał się.
Lekko się speszyłam i uśmiechając się spojrzałam w dół.
- Mam taką propozycję.- powiedział. - Może wpadniesz do mnie dziś wieczorem, mam wolną chatę? - zaproponował i czekał na moją reakcję.
- Jasne. - odpowiedziałam długo się nie zastanawiając.
- Extra. To dziś u mnie 19:00.- odwrócił się i poszedł w stronę miasta.
Stałam lekko zdziwiona. Nie wiem co myśleć... Zabójczo przystojny koleś zaprosił mnie na randkę. Randka? Ale ja mam chłopaka. Nie, nie, nie. To nie randka. Wmawiając to sobie poszłam do domu się przygotować.
Polokowałam włosy, umalowałam się bardziej niż zwykle. Ubrałam się też nie jak na co dzień. Jest dwa lata ode mnie straszy, mam nadzieję, że nie weźmie mnie za smarkulę. Zbiegłam po schodach i chciałam już wygodzić gdy zatrzymała mnie mama.
- Wychodzisz? Ech... Myślałam, że spędzimy ten dzień razem...- siedziała przed TV i na mnie nie patrzyła.
-Noo... Tak jakoś wyszło....- wzięło mnie poczucie winy, ale żeby nie przedłużać, wyszłam.
Nie mam do niego daleko, mieszka dwie ulice dalej. Ciekawe co będziemy robić... Zadzwoniłam do drzwi. Nie otworzył od razu, trochę poczekałam.
- Siemka. Wejdź. - miał tajemniczy głos.
Gdyby nie czerwone i białe świece było by strasznie ciemno. Miał piękny dom, taki nowoczesny. Po lewej stronie od korytarzu w którym staliśmy miał aneks kuchenny i bar, gdzie paliła się tylko jedna lampka, a po prawej- salon. Położył rękę na moich plecach i poprowadził do salonu. Wyglądał pięknie. Brązowy dywan na jasnej, drewnianej podłodze, ściany też w odcieniu jasnego brązu, czerwona kanapa, przed nią stolik do kawy na której stały muffinki i jakiś napój, a przed stolikiem ogromna plazma i zestaw stereo z którego dobiegała spokojna, romantyczna melodia.
-Wow.- zdołałam z siebie wykrztusić. Zaśmiał się i zaprowadził mnie do kanapy na której usiedliśmy.
- Niezłe mieszkanie. - powiedziałam, żeby jakoś zacząć rozmowę.
- Dzięki. W całości zaprojektowane przez moją mamę.
- Pracuje jako projektantka wnętrz? - spytałam.
- Nie, jest dyrektorką dużej korporacji finansowej. Tata też się tym zajmuje. A twoi rodzice?
- Mama pracuje jako pielęgniarka, a tata...- zakłopotałam się. Co miałam powiedzieć? Że nie wiem, nie wiem czym zajmuje się mój tata ?
- Spoko, rozumiem. - popatrzył na mnie, jakby serio wiedział o co chodzi.
- Fajna muza. Kto to? - zmieniłam temat.
Potem rozmowa potoczyła się gładko. Gadaliśmy o muzyce, filmach, rodzeństwie, zwierzętach, tylko temat rodziców omijaliśmy.
- Oglądałaś " To tylko sex"?
- Niee, ale fajnie się zapowiada. - roześmialiśmy się.
- To teraz masz okazje obejrzeć.
Podszedł do telewizora i włączył film. W pewnym momencie objął mnie ramieniem, a ja, odruchowo położyłam głowę na jego ramieniu. Gdy film się skończył , spojrzałam na zegarek. Ups. Miałam być 21, a jest już po.
- Dawid... Muszę już iść. - wstałam z kanapy i poszłam do drzwi.
- Zaczekaj! - wstał i pobiegł za mną.
- Fajnie dziś było. Jutro powtórka? - uśmiechną się.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się do niego. Zbliżył się do mnie co spowodowało ,że musiałam oprzeć się o drzwi. Czułam jego przyśpieszony oddech na mojej twarzy ,oboje mieliśmy spuszczone głowy. Nagle popatrzeliśmy sobie prosto w oczy. To było coś magicznego...Jego oczy były takie piękne. I wtedy to się stało. Pocałował mnie. W usta. Szybko wyszłam i szłam w kierunku domu. Jezu... Zakochałam się. Tylko co z Patrykiem? Nic do niego nie czuję... Będę fair i jutro z nim o tym pogadam, a mianowicie zerwę. Ale to jutro.
Dobra, mam godzinę do spotkania z Dawidem. Załatwię to szybko i będzie ok. Wcale się nie denerwuję. To czemu się trzęsę?. Weszłam do kawiarni, którą wczoraj pokazałam dla Maćka. Patryk już czekał.
- Hej...- powiedziałam siadając po drugiej stronie stolika.
- Cześć. To o czym chciałaś ze mną rozmawiać? - był obojętny i ciągle patrzył w ekran komórki, którą położył na stoliku.
- Chciałam pogadać o nas... Wiesz, to nie jest już to samo co wcześniej. Nie czuję do ciebie nic oprócz przyjaźni. Przykro mi.- gdy to mówiłam patrzyłam na stół, ale zebrałam się na odwagę i spojrzałam na niego. Nie był smutny. Raczej rozbawiony.
- Co cię śmieszy?- powiedziałam zirytowana. Dokończył pisać sms-a i spojrzał na mnie. Uśmiech nie znikną z jego twarzy.
- Jeśli już ze mną zerwałaś, to ci powiem, że mam kogoś.
- Kogo?! - bardziej krzyknęłam, niż powiedziałam.
- Spokojnie. Ma na imię Erik, chodzę z nim od miesiąca. Tak, jestem gejem.
Siedziałam sparaliżowana. Że co?!. Mój chłopak ( teraz eks ) ma chłopaka ?! I to od miesiąca. Całował się za mną, taka samo jak z nim. Zdradzał mnie. Nie kochałam go, ale poczułam się zraniona. Podeszłam do niego i z całej siły walnęłam do z liścia. Pierdolę, idę do Dawida.
Weszłam do restauracji, Dawid już czekał. Wstałam i na przywitanie pocałowałam go w usta. Lekko się zdziwił.
- Na co masz ochotę?- zapytała.
- Hm... chyba wezmę jakiś deser.
Zamówiłam i poszłam do łazienki za potrzebą. Były dwoje drzwi, nieoznakowane. "A co mi tam, wejdę do pierwszych"- pomyślałam.
Weszłam i to był błąd. Zobaczyłam mojego byłego opierającego się o krawędź umywalki, obmacującego Erika.
Podoba się ?? ^^
-No i co mi chciałaś pokazać? Może chciałaś mi ciastko postawić? -powiedział Maciek i zaczął chichotać.
-Nie gadaj tylko chodź do środka.
Weszliśmy do środka i omal nie zemdlałam. Kobietą za ladą okazała się...moja babcia. Dobra ,to jest dziwne. Postanowiłam pogadać o tym z moim bratem.
-Eej Maciek dlaczego za ladą stoi nasza babcia??
-O czym ty mówisz? Tam nie ma żadnej babci ,a tym bardziej naszej. Przecież ona nie żyje ,pogódź się z tym w końcu. Tam stoi zwykła kobieta... - jego słowa troszkę mnie zakłopotały. Dobrze wiem ,że babcia nie żyję ,ale naprawdę ją widzę. Wiem ,że to napewno nie jest przewidzenie.
-Więc co chciałaś mi pokazać takiego pilnego? - Z myśli wyrwał mnie Maciek.
-Wyjdźmy stąd. Powiem ci w drodze powrotnej. - Powiedziałam po czym oboje wyszliśmy z 'cukierni' .
-Maciek proszę obiecaj ,że nie będziesz się śmiać. Bo widzisz.. chciałam ci pokazać coś zupełnie innego niż to co tam zobaczyłeś. Nie wiem jak to powiedzieć ,ale ta cukiernia nie jest cukiernią. To znaczy jest ,ale nie do końca. Pewnego dnia weszłam na strych i znalazłam tam starą książkę. Otworzyłam ją i była w niej fotografia starego domu ,zaintrygował mnie ,więc postanowiłam go odnaleźć. Ten dom znajdował się dokładnie tam gdzie teraz stoi rzekoma cukiernia. Mówię prawdę ,jeszcze wczoraj tam był. Weszłam do niego i poczułam się jakoś dziwnie ,zupełnie inaczej niż kiedykolwiek. Poszłam na górę i to co zobaczyłam to....eh na łóżku leżał medalik babci. Wiem ,że to dziwnie brzmi ,ale naprawdę tak było ! Nagle coś poczułam dziwnego ,przestraszyłam się i zbiegłam na dół. To co się wtedy stało......nie wiem jak to wytłumaczyć. Miałam coś w formie wizji. Zobaczyłam coś co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło.
-A tak konkretnie co zobaczyłaś w tej całej 'wizji' ?
-Na kanapie siedziała mała dziewczynka. Miała falowe blond włoski. Była naprawdę śliczna. Miała takie delikatne ,dziecięce rysy twarzy. - Zaczęłam się uśmiechać. - Nagle zaczęła mnie mocno boleć głowa ,to był taki ból jakiego jeszcze nigdy nie miałam ,a wtedy dziecko zaczęło krzyczeć. Była przerażająca ,jej twarz się zmieniła ,a oczy zrobiły się czarne. Potem wszystkie szafki drzwi i okna zaczęły się otwierać ,a potem co chwila zamykać ,łomotały z wielkim hukiem. Cały ten koszmar przerwał spadający żyrandol. Nie mogłam tam dłużej zostać ,od razu rzuciłam się do drzwi i uciekłam stamtąd.
-Wiesz co ,szczerze chciałbym ci uwierzyć ,ale.... rozumiesz. Trochę mi trudno bo z tego co widziałem to tego domu tam nie ma.
-Proszę uwierz mi ,jeszcze wczoraj tam był! Tak samo w tej cukierni. Kelnerką była babcia ,przysięgam! Nigdy bym nie kłamała o takich rzeczach ,przecież mnie znasz...
-Dobrze ,powiedzmy ,że ci wierzę. Ale dlaczego ja nie widziałem tam babci ?
-Tego nie wiem ,musimy się tego dowiedzieć.
-Ale jak ? Nic mi nie przychodzi do głowy.
-Wiem! Wczoraj miałam coś w stylu wizji prawda? A dzisiaj zamiast kelnerki widziałam babcię ,tak samo wczoraj stał tam jeszcze ten dom ,a jak wzięłam tam Ciebie to już go tam nie było. To jest jakiś znak. Najlepiej będzie jak to przeczekamy. Poczekajmy ,aż będę miała kolejną wizję.
-No niech ci będzie. Słuchaj tego jest dla mnie za wiele jak na jeden dzień. Trafisz do domu? Ja skocze do kumpla i spróbuję jakoś poukładać myśli.
-Jasne ,że trafię ,do zobaczenia. - Powiedziałam po czym mierzyłam go wzrokiem jak odchodzi. Zniknął mi z pola widzenia kiedy wszedł za zakręt.
Szłam tak sobie i szłam. Nie chciało mi się iść do domu. Moje myśli ciągle kierowały się do jednego.
-Eej ! poczekaj chwilkę ! - Usłyszałam jak ktoś do mnie woła. Obróciłam się i ujrzałam zajebiście przystojnego chłopaka ,który do mnie biegł.
-Em.. cześć. Jestem Dawid ,a ty Kornelia tak? - Powiedział nieco speszony ,ręką podrapał się po karku.
-No tak. A my się znamy? - Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Moja siostra cię zna ,chodzi do równoległej klasy. Mirami ,kojarzysz ją?
-Aaa ,faktycznie.
-No właśnie. Słuchaj ,ona mi dość dużo o Tobie mówiła. Z reszta nie tylko ona bo dużo osób o Ciebie pytałem. Obserwowałem cię od dłuższego czasu i no....ten...spodobałaś mi się..- Powiedział przegryzając wargę. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej. Miał roztrzepane czarne włosy, ciemną karnację (zupełnie jak Mirami), piękne rysy twarzy, na sobie biały t-shirt, jeansowe rurki, adidasy za kostkę i czekoladowe oczy w których tonęłam....
- Halo, ziemia do Korneli...- roześmiał się.
Lekko się speszyłam i uśmiechając się spojrzałam w dół.
- Mam taką propozycję.- powiedział. - Może wpadniesz do mnie dziś wieczorem, mam wolną chatę? - zaproponował i czekał na moją reakcję.
- Jasne. - odpowiedziałam długo się nie zastanawiając.
- Extra. To dziś u mnie 19:00.- odwrócił się i poszedł w stronę miasta.
Stałam lekko zdziwiona. Nie wiem co myśleć... Zabójczo przystojny koleś zaprosił mnie na randkę. Randka? Ale ja mam chłopaka. Nie, nie, nie. To nie randka. Wmawiając to sobie poszłam do domu się przygotować.
Polokowałam włosy, umalowałam się bardziej niż zwykle. Ubrałam się też nie jak na co dzień. Jest dwa lata ode mnie straszy, mam nadzieję, że nie weźmie mnie za smarkulę. Zbiegłam po schodach i chciałam już wygodzić gdy zatrzymała mnie mama.
- Wychodzisz? Ech... Myślałam, że spędzimy ten dzień razem...- siedziała przed TV i na mnie nie patrzyła.
-Noo... Tak jakoś wyszło....- wzięło mnie poczucie winy, ale żeby nie przedłużać, wyszłam.
Nie mam do niego daleko, mieszka dwie ulice dalej. Ciekawe co będziemy robić... Zadzwoniłam do drzwi. Nie otworzył od razu, trochę poczekałam.
- Siemka. Wejdź. - miał tajemniczy głos.
Gdyby nie czerwone i białe świece było by strasznie ciemno. Miał piękny dom, taki nowoczesny. Po lewej stronie od korytarzu w którym staliśmy miał aneks kuchenny i bar, gdzie paliła się tylko jedna lampka, a po prawej- salon. Położył rękę na moich plecach i poprowadził do salonu. Wyglądał pięknie. Brązowy dywan na jasnej, drewnianej podłodze, ściany też w odcieniu jasnego brązu, czerwona kanapa, przed nią stolik do kawy na której stały muffinki i jakiś napój, a przed stolikiem ogromna plazma i zestaw stereo z którego dobiegała spokojna, romantyczna melodia.
-Wow.- zdołałam z siebie wykrztusić. Zaśmiał się i zaprowadził mnie do kanapy na której usiedliśmy.
- Niezłe mieszkanie. - powiedziałam, żeby jakoś zacząć rozmowę.
- Dzięki. W całości zaprojektowane przez moją mamę.
- Pracuje jako projektantka wnętrz? - spytałam.
- Nie, jest dyrektorką dużej korporacji finansowej. Tata też się tym zajmuje. A twoi rodzice?
- Mama pracuje jako pielęgniarka, a tata...- zakłopotałam się. Co miałam powiedzieć? Że nie wiem, nie wiem czym zajmuje się mój tata ?
- Spoko, rozumiem. - popatrzył na mnie, jakby serio wiedział o co chodzi.
- Fajna muza. Kto to? - zmieniłam temat.
Potem rozmowa potoczyła się gładko. Gadaliśmy o muzyce, filmach, rodzeństwie, zwierzętach, tylko temat rodziców omijaliśmy.
- Oglądałaś " To tylko sex"?
- Niee, ale fajnie się zapowiada. - roześmialiśmy się.
- To teraz masz okazje obejrzeć.
Podszedł do telewizora i włączył film. W pewnym momencie objął mnie ramieniem, a ja, odruchowo położyłam głowę na jego ramieniu. Gdy film się skończył , spojrzałam na zegarek. Ups. Miałam być 21, a jest już po.
- Dawid... Muszę już iść. - wstałam z kanapy i poszłam do drzwi.
- Zaczekaj! - wstał i pobiegł za mną.
- Fajnie dziś było. Jutro powtórka? - uśmiechną się.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się do niego. Zbliżył się do mnie co spowodowało ,że musiałam oprzeć się o drzwi. Czułam jego przyśpieszony oddech na mojej twarzy ,oboje mieliśmy spuszczone głowy. Nagle popatrzeliśmy sobie prosto w oczy. To było coś magicznego...Jego oczy były takie piękne. I wtedy to się stało. Pocałował mnie. W usta. Szybko wyszłam i szłam w kierunku domu. Jezu... Zakochałam się. Tylko co z Patrykiem? Nic do niego nie czuję... Będę fair i jutro z nim o tym pogadam, a mianowicie zerwę. Ale to jutro.
Dobra, mam godzinę do spotkania z Dawidem. Załatwię to szybko i będzie ok. Wcale się nie denerwuję. To czemu się trzęsę?. Weszłam do kawiarni, którą wczoraj pokazałam dla Maćka. Patryk już czekał.
- Hej...- powiedziałam siadając po drugiej stronie stolika.
- Cześć. To o czym chciałaś ze mną rozmawiać? - był obojętny i ciągle patrzył w ekran komórki, którą położył na stoliku.
- Chciałam pogadać o nas... Wiesz, to nie jest już to samo co wcześniej. Nie czuję do ciebie nic oprócz przyjaźni. Przykro mi.- gdy to mówiłam patrzyłam na stół, ale zebrałam się na odwagę i spojrzałam na niego. Nie był smutny. Raczej rozbawiony.
- Co cię śmieszy?- powiedziałam zirytowana. Dokończył pisać sms-a i spojrzał na mnie. Uśmiech nie znikną z jego twarzy.
- Jeśli już ze mną zerwałaś, to ci powiem, że mam kogoś.
- Kogo?! - bardziej krzyknęłam, niż powiedziałam.
- Spokojnie. Ma na imię Erik, chodzę z nim od miesiąca. Tak, jestem gejem.
Siedziałam sparaliżowana. Że co?!. Mój chłopak ( teraz eks ) ma chłopaka ?! I to od miesiąca. Całował się za mną, taka samo jak z nim. Zdradzał mnie. Nie kochałam go, ale poczułam się zraniona. Podeszłam do niego i z całej siły walnęłam do z liścia. Pierdolę, idę do Dawida.
Weszłam do restauracji, Dawid już czekał. Wstałam i na przywitanie pocałowałam go w usta. Lekko się zdziwił.
- Na co masz ochotę?- zapytała.
- Hm... chyba wezmę jakiś deser.
Zamówiłam i poszłam do łazienki za potrzebą. Były dwoje drzwi, nieoznakowane. "A co mi tam, wejdę do pierwszych"- pomyślałam.
Weszłam i to był błąd. Zobaczyłam mojego byłego opierającego się o krawędź umywalki, obmacującego Erika.
Podoba się ?? ^^
sobota, 12 listopada 2011
Rozdział XII
Co oznacza ten napis? Patrzyłam się na niego z dobre 10 minut i ciągle nie mogłam się domyśleć o co może chodzić. Wewnątrz siebie czułam strach i przerażanie...ten pokój przyprawiał mnie o dreszcze ,w sumie jak cały ten dom. Ale nie wiedziałam jak to się stało ,że medalik ,w którym została pochowana moja babcia leżał sobie beztrosko na łóżku w jakimś obcym domu. Ręce zaczęły mi się trząść ,a serce uderzało coraz szybciej. Postanowiłam wreszcie wyjść. Z obawy przed zgubieniem medalika włożyłam go do kieszeni po czym zbiegłam na dół. Jakaś niewidzialna siła kazała mi się zatrzymać w salonie. Stałam nieruchomo i patrzyłam na kanapę. W głowie nagle zaczęłam słyszeć jakieś szumy, a potem poczułam potworny ból w środku. Nie wiedziałam co się dzieje ,wszystko dookoła zaczęło wirować. Ból się nasilał ,a ja złapałam się za głowę ,kucnęłam i zaczęłam krzyczeć. Z każdą sekundą krzyczałam coraz głośniej ,modliłam się w duszy ,żeby to się skończyło. Po chwili bół ustąpił i znowu spojrzałam na kanapę. Moim oczom ukazała się pewna istota. Była to mała dziewczynka o delikatnej, dziecięcej twarzy i kręconych blond włosach okalających na jej ramionach. Siedziała na niej i patrzyła się na mnie. Nagle jej oczy zrobiły się wielkie i czarne ,a potem zaczęła wyć. To nie był zwykły krzyk ,to było coś o wiele gorszego. To było strasznie ,bardzo sie bałam ,złapałam się za głowę ,zaczęłam krzyczeć i kręcić się w koło ,szafki drzwi i okna zaczęły się same otwierać ,a potem zamykały się z trzaskiem ,powtarzały tą czynność dosłownie co 1 sekundę ,czułam się jakby ten dom ożył ,jakby miał dusze. Wszystko dookoła mnie trzaskało z wielkim hukiem ,a ja nadal krzyczałam i nie mogłam się opanować. Wtedy z impetem żyrandol spadł tuż obok mnie i wszystko ucichło. Spojrzałam na kanapę - dziewczynki już tam nie było ,a wszystkie szafki drzwi i okna były pozamykane. Wtedy moim jedynym marzeniem było jak najszybciej stamtąd wyjść. Ze łzami w oczach podleciałam do drzwi i wybiegłam z domu.W kieszeni miałam parę złotych, akurat starczy na taksówkę. Nie miałam siły, żeby dojść do domu o własnych siłach. Wsiadłam do samochodu i podałam adres. Taksówkarz dziwnie się na mnie spojrzał. Już trochę się uspokoiłam. Spojrzałam w tylne lusterko, wyglądałam okropnie. Jak bym nie spała przez co najmniej tydzień, oczy opuchnięte, włosy rozczochrane. Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam i się pożegnałam. Szybko weszłam do domu.
- Cześć córciu. - przywitała mnie mama.
- Hej.... Ej, nie powinnaś być przypadkiem w pracy?- coś mi nie grało.
Celo szybko przeszłam koło kuchni i zatrzymałam się na schodach w celu usłyszenia odpowiedzi.
-Wzięłam zmianę. Chce pobyć trochę z wami. Ostatnio mało się widujemy. - wyczułam zatroskanie w jej głosie.
-Niby tak... - nie miałam ochoty na "rodzinny" dzień. Muszę szybko pogadać z Maćkiem.
-To jak? Pizza, kino?- zaproponowała rozpromieniona.
-Wiesz... Ustalimy to z Maćkiem... - powiedziałam wymijająco i pobiegłam na górę.
Wbiegłam do łazienki. Zdjęłam przepoconą ze strachu koszulkę. "Moja ręka wygląda tragicznie"- pomyślałam. Na mojej lewej ręce widniało kilka czerwonych kresek. Umyłam twarz, zakorek torowałam wory pod oczami.
- Jest ok. - powiedziałam sama do siebie patrząc w lustro.
*Oczami Maćka*
"Jaka zjeba.... Mój najlepszy przyjaciel siedzi tam na górze, z Anką ciągle się kłócę, matka o wszytko się czepia i w formie jej `integracji` z nami, chce dziś gdzieś wyjść ze mną i z Kornelią!!Najlepiej, każdy dupę zawraca. W szkole testy, w sumie to 3 gim... Korni ze wszystkiego robi jakieś tajemnice, NIC, NIC nie chce powiedzieć. Brawo... Kiedyś wszystko mówiła, byliśmy dla siebie totalnie szczerzy. A teraz? Teraz nic. Gówno. Jeszcze chwile pogram i idę się uczyć, bo inaczej jest mała szansa, że zdam. A Michał by tego nie chciał."
* Oczami Korneli*
Weszłam do pokoju. Rozglądnęłam się i aż się zdziwiłam.
- Wow... Posprzątałeś.- żeby trochę rozluźnić sytuację, pochwaliłam go.
- Taa... Chociaż ty doceniasz, to co robię w tym domu.- jeszcze bardziej wkurzony odpowiedział mi.
- Wiem, że ci trudno, ale nie musisz się tak zachowywać.- odkąd Michał umarł zawsze tak było. Wściekał się z byle powodu.
- Trudno?! Trudno?!!. Chyba nie wiesz co to znaczy... Nie wyrabiam już.... Z Anką prawie skończone, mój jedyny i najlepszy przyjaciel nie żyje, w szkole mam 5 zagrożeń.... A ty z matką wcale mi tego nie ułatwiacie.- Wstał z krzesła i wyłączył kompa. Oparł się o parapet i zapalił papierosa. Nienawidzę kiedy palił i dobrze o tym wiedział. Ale ja nie dam się sprowokować, nie wybuchnę. Usiadłam na łóżku i trochę odczekałam, aż się uspokoi.
- Musisz mi pomóc.- powiedziałam patrząc się w ścianę.
- Noo. Gdzie idziemy?
Po chwili już byliśmy w drodze do starego domu. Mamie wyjaśniliśmy, że musimy coś pilnie załatwić. Po drodze opowiedziałam mu, wszytko co działo się w tym domu.
Nagle się zatrzymaliśmy. Zrobiło mi się zimno. W miejscu gdzie stał dom, stała......
Wreszcie 12.. ; D 13 będzie niedługo :]
- Cześć córciu. - przywitała mnie mama.
- Hej.... Ej, nie powinnaś być przypadkiem w pracy?- coś mi nie grało.
Celo szybko przeszłam koło kuchni i zatrzymałam się na schodach w celu usłyszenia odpowiedzi.
-Wzięłam zmianę. Chce pobyć trochę z wami. Ostatnio mało się widujemy. - wyczułam zatroskanie w jej głosie.
-Niby tak... - nie miałam ochoty na "rodzinny" dzień. Muszę szybko pogadać z Maćkiem.
-To jak? Pizza, kino?- zaproponowała rozpromieniona.
-Wiesz... Ustalimy to z Maćkiem... - powiedziałam wymijająco i pobiegłam na górę.
Wbiegłam do łazienki. Zdjęłam przepoconą ze strachu koszulkę. "Moja ręka wygląda tragicznie"- pomyślałam. Na mojej lewej ręce widniało kilka czerwonych kresek. Umyłam twarz, zakorek torowałam wory pod oczami.
- Jest ok. - powiedziałam sama do siebie patrząc w lustro.
*Oczami Maćka*
"Jaka zjeba.... Mój najlepszy przyjaciel siedzi tam na górze, z Anką ciągle się kłócę, matka o wszytko się czepia i w formie jej `integracji` z nami, chce dziś gdzieś wyjść ze mną i z Kornelią!!Najlepiej, każdy dupę zawraca. W szkole testy, w sumie to 3 gim... Korni ze wszystkiego robi jakieś tajemnice, NIC, NIC nie chce powiedzieć. Brawo... Kiedyś wszystko mówiła, byliśmy dla siebie totalnie szczerzy. A teraz? Teraz nic. Gówno. Jeszcze chwile pogram i idę się uczyć, bo inaczej jest mała szansa, że zdam. A Michał by tego nie chciał."
* Oczami Korneli*
Weszłam do pokoju. Rozglądnęłam się i aż się zdziwiłam.
- Wow... Posprzątałeś.- żeby trochę rozluźnić sytuację, pochwaliłam go.
- Taa... Chociaż ty doceniasz, to co robię w tym domu.- jeszcze bardziej wkurzony odpowiedział mi.
- Wiem, że ci trudno, ale nie musisz się tak zachowywać.- odkąd Michał umarł zawsze tak było. Wściekał się z byle powodu.
- Trudno?! Trudno?!!. Chyba nie wiesz co to znaczy... Nie wyrabiam już.... Z Anką prawie skończone, mój jedyny i najlepszy przyjaciel nie żyje, w szkole mam 5 zagrożeń.... A ty z matką wcale mi tego nie ułatwiacie.- Wstał z krzesła i wyłączył kompa. Oparł się o parapet i zapalił papierosa. Nienawidzę kiedy palił i dobrze o tym wiedział. Ale ja nie dam się sprowokować, nie wybuchnę. Usiadłam na łóżku i trochę odczekałam, aż się uspokoi.
- Musisz mi pomóc.- powiedziałam patrząc się w ścianę.
- Noo. Gdzie idziemy?
Po chwili już byliśmy w drodze do starego domu. Mamie wyjaśniliśmy, że musimy coś pilnie załatwić. Po drodze opowiedziałam mu, wszytko co działo się w tym domu.
Nagle się zatrzymaliśmy. Zrobiło mi się zimno. W miejscu gdzie stał dom, stała......
Wreszcie 12.. ; D 13 będzie niedługo :]
niedziela, 9 października 2011
Rozdział XI
*Oczami Maćka ,dzień pogrzebu*
Nadal nie mogę uwierzyć ,że jego już nie ma. Chociaż ,że zrobił takie świństwo to i tak zasługiwał na życie. Miał jeszcze tyle czasu ,żeby to wszystko naprawić ,żeby zacząć od nowa ,żeby spełnić marzenia ,wyjechać gdzieś ,założyć rodzinę ,zrobić coś na co od dawna chciał zrobić....nie rozumiem go. Jak można odebrać sobie życie? W dodatku w tak młodym wieku? Te pytania mnie męczyły. "Samobójcy to tchórze bo boją się życia" - coraz częściej zastanawiałem się nad tym cytatem. Do tej pory nie wiem co o tym myśleć....No cóż muszę się w końcu pogodzić z tym ,że Michała już nie ma i nie wróci, chociaż ,że nie będzie to łatwe. Postanowiłem zacząć się przygotowywać na pogrzeb. Poszedłem do łazienki ,umyłem się i ubrałem w garnitur. Założyłem jeszcze zegarek ,który dostałem na urodziny od mojego zmarłego przyjaciela. Poszedłem jeszcze do Kornelii zapytać jej jak się trzyma.
-Hej mała. Jak tam się trzymasz? - Zapytałem po czym pocałowałem ją w czoło.
-Nie najgorzej. Ale ten pogrzeb ,ta cała sytuacja.....ja już po prostu nie daję rady ,to wszystko dzieje się tak szybko. W dodatku mam wrażenie ,że jego śmierć to wszystko moja wina...- Mowiła z trudem przełykając ślinę. Jej twarz wyrażała wielką rozpacz ,oczy miała jaśniejsze niż zwykle ,większe ,była blada. Miałem ochotę ją przytulić i nigdy nie puścić ,ale wolałem zostawić ją samą ,żeby sobie wszystko dokładnie przemyślała.
*Kilka godzin później*
Już po wszystkim. Akurat wracamy z pogrzebu. Ten pogrzeb był inne niż mojej zmarłej 2 lata temu babci. Ten miał w sobie jakąś niewidzialną magię....była zupełnie inna atmosfera. Wszyscy oprócz mnie ,Kornelii i najbliższej rodziny Michała nie byli jakoś specjalnie zasmuceni. Jego mama ciągle płakała ,zdarzało jej się nawet krzyczeć ,żeby oddali jej syna. Jego tata tak samo. Naprawdę im współczuję ,że musieli pochować swoje jedyne dziecko... .
*Oczami Kornelii*
Po pogrzebie byłam roztrzęsiona. Chciałam ,żeby jak najszybciej się skończył. Nie mogłam znieść tych wszystkich spojrzeń moich znajomych i rodziny Michała wprost w moje oczy. Nie wiedziałam co sobie wtedy myśleli.
*Kilka dni później*
Czuję się już lepiej. Przesiedziałam w domu prawie tydzień i szczerze mówiąc dobrze mi to zrobiło. Codziennie rozmawiałam z Maćkiem i mamą i dzięki nim pogodziłam się ze śmiercią Michała. Chociaż ciągle mam doła bo uważam ,że to przeze mnie popełnił samobójstwo. Miałam przez to zepsuty humor ,więc postanowiłam znaleźć jakąś książkę. Czytanie zawsze poprawiało mi humor. Weszłam po drabinie na strych i zaczęłam się rozglądać. Stojąca w kącie szafeczka od razu przyciągnęła mój wzrok. Podeszłam do niej i otworzyłam pierwszą szufladę.
Wypadła z niej stara ,zakurzona księga. Z ciekawości postanowiłam ją przeczytać. Przeglądałam różne zdjęcia ,czytałam jakieś bazgroły aż w końcu pewna fotografia przykuła moją uwagę. Był na niej stary ,wielki dom. Jako, że lubiłam zagadki i od zawsze miałam głupie pomysły postanowiłam tam pojechać. Wyrwałam zdjęcie z księgi i schowałam ją z powrotem do szuflady ,a zdjęcie do kieszeni. Zeszłam na dół , ubrałam się i wyszłam. Mijałam coraz więcej ulic i z każdym krokiem czułam coraz większe zakłopotanie. Byłam zdeczka przerażona ,bałam się ,że tego domu już tam nie ma albo ,że jest tam coś strasznego. Ale się pomyliłam. W ułamku sekundy znalazłam się oko w oko z uwiecznionym na zdjęciu domem. Nieco speszona weszłam przez bramkę i przeszłam przez ogród prosto na ganek. Niepewnie zapukałam do środka ,ale nikt nie otwierał.
Popchnęłam drewniane drzwi, otworzyły się, ale z trudem. Niepewnie weszłam do środka. Niby dom jak dom... Szeroki korytarz z białymi ścianami kończyły również szerokie schody, po prawej stronie był aneks kuchenny, po lewej za szklanymi drzwiami widziałam salon. Weszłam do kuchni, na stole stał czajnik z dwoma filiżankami, jakby przygotowane na wizytę jakiegoś gościa. Otworzyłam szafki- pustka. Lodówka nie była podłączona do prądu. Ciekawa zaczęłam wchodzić po schodach na górę. Schody strasznie skrzypiały, zresztą tak jak podłoga na dole. Góra wydawała się mniejsza. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Pokój dziecięcy!. Różowe ściany, drewniane łóżko z bawełnianą białą pościelą. Drewniana podłoga pokryta warstwą kurzu, a na niej koń na biegunach, domek dla lalek, na półce leżały porcelanowe lalki. Dokładnie takie same miałam w dzieciństwie. Podeszłam do łóżka chcąc usiąść i przypomnieć sobie czy ja w tym domu już kiedyś nie byłam. Na pościeli leżał złoty, otwierany medalik. Taki sam miała babcia Stasia... Ale ona przecież nie żyje. Zmarła dwa lata temu na raka. Coś mi nie pasuje... Dokładnie pamiętam, została pochowana ze swoim medalikiem. Wzięłam go w ręce i obróciłam. Widniał wykuty napis "Umarłam ,ale jednak żyje".
Nareszcie 11... Dopiero wena przyszła ; DD
Nadal nie mogę uwierzyć ,że jego już nie ma. Chociaż ,że zrobił takie świństwo to i tak zasługiwał na życie. Miał jeszcze tyle czasu ,żeby to wszystko naprawić ,żeby zacząć od nowa ,żeby spełnić marzenia ,wyjechać gdzieś ,założyć rodzinę ,zrobić coś na co od dawna chciał zrobić....nie rozumiem go. Jak można odebrać sobie życie? W dodatku w tak młodym wieku? Te pytania mnie męczyły. "Samobójcy to tchórze bo boją się życia" - coraz częściej zastanawiałem się nad tym cytatem. Do tej pory nie wiem co o tym myśleć....No cóż muszę się w końcu pogodzić z tym ,że Michała już nie ma i nie wróci, chociaż ,że nie będzie to łatwe. Postanowiłem zacząć się przygotowywać na pogrzeb. Poszedłem do łazienki ,umyłem się i ubrałem w garnitur. Założyłem jeszcze zegarek ,który dostałem na urodziny od mojego zmarłego przyjaciela. Poszedłem jeszcze do Kornelii zapytać jej jak się trzyma.
-Hej mała. Jak tam się trzymasz? - Zapytałem po czym pocałowałem ją w czoło.
-Nie najgorzej. Ale ten pogrzeb ,ta cała sytuacja.....ja już po prostu nie daję rady ,to wszystko dzieje się tak szybko. W dodatku mam wrażenie ,że jego śmierć to wszystko moja wina...- Mowiła z trudem przełykając ślinę. Jej twarz wyrażała wielką rozpacz ,oczy miała jaśniejsze niż zwykle ,większe ,była blada. Miałem ochotę ją przytulić i nigdy nie puścić ,ale wolałem zostawić ją samą ,żeby sobie wszystko dokładnie przemyślała.
*Kilka godzin później*
Już po wszystkim. Akurat wracamy z pogrzebu. Ten pogrzeb był inne niż mojej zmarłej 2 lata temu babci. Ten miał w sobie jakąś niewidzialną magię....była zupełnie inna atmosfera. Wszyscy oprócz mnie ,Kornelii i najbliższej rodziny Michała nie byli jakoś specjalnie zasmuceni. Jego mama ciągle płakała ,zdarzało jej się nawet krzyczeć ,żeby oddali jej syna. Jego tata tak samo. Naprawdę im współczuję ,że musieli pochować swoje jedyne dziecko... .
*Oczami Kornelii*
Po pogrzebie byłam roztrzęsiona. Chciałam ,żeby jak najszybciej się skończył. Nie mogłam znieść tych wszystkich spojrzeń moich znajomych i rodziny Michała wprost w moje oczy. Nie wiedziałam co sobie wtedy myśleli.
*Kilka dni później*
Czuję się już lepiej. Przesiedziałam w domu prawie tydzień i szczerze mówiąc dobrze mi to zrobiło. Codziennie rozmawiałam z Maćkiem i mamą i dzięki nim pogodziłam się ze śmiercią Michała. Chociaż ciągle mam doła bo uważam ,że to przeze mnie popełnił samobójstwo. Miałam przez to zepsuty humor ,więc postanowiłam znaleźć jakąś książkę. Czytanie zawsze poprawiało mi humor. Weszłam po drabinie na strych i zaczęłam się rozglądać. Stojąca w kącie szafeczka od razu przyciągnęła mój wzrok. Podeszłam do niej i otworzyłam pierwszą szufladę.
Wypadła z niej stara ,zakurzona księga. Z ciekawości postanowiłam ją przeczytać. Przeglądałam różne zdjęcia ,czytałam jakieś bazgroły aż w końcu pewna fotografia przykuła moją uwagę. Był na niej stary ,wielki dom. Jako, że lubiłam zagadki i od zawsze miałam głupie pomysły postanowiłam tam pojechać. Wyrwałam zdjęcie z księgi i schowałam ją z powrotem do szuflady ,a zdjęcie do kieszeni. Zeszłam na dół , ubrałam się i wyszłam. Mijałam coraz więcej ulic i z każdym krokiem czułam coraz większe zakłopotanie. Byłam zdeczka przerażona ,bałam się ,że tego domu już tam nie ma albo ,że jest tam coś strasznego. Ale się pomyliłam. W ułamku sekundy znalazłam się oko w oko z uwiecznionym na zdjęciu domem. Nieco speszona weszłam przez bramkę i przeszłam przez ogród prosto na ganek. Niepewnie zapukałam do środka ,ale nikt nie otwierał.
Popchnęłam drewniane drzwi, otworzyły się, ale z trudem. Niepewnie weszłam do środka. Niby dom jak dom... Szeroki korytarz z białymi ścianami kończyły również szerokie schody, po prawej stronie był aneks kuchenny, po lewej za szklanymi drzwiami widziałam salon. Weszłam do kuchni, na stole stał czajnik z dwoma filiżankami, jakby przygotowane na wizytę jakiegoś gościa. Otworzyłam szafki- pustka. Lodówka nie była podłączona do prądu. Ciekawa zaczęłam wchodzić po schodach na górę. Schody strasznie skrzypiały, zresztą tak jak podłoga na dole. Góra wydawała się mniejsza. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Pokój dziecięcy!. Różowe ściany, drewniane łóżko z bawełnianą białą pościelą. Drewniana podłoga pokryta warstwą kurzu, a na niej koń na biegunach, domek dla lalek, na półce leżały porcelanowe lalki. Dokładnie takie same miałam w dzieciństwie. Podeszłam do łóżka chcąc usiąść i przypomnieć sobie czy ja w tym domu już kiedyś nie byłam. Na pościeli leżał złoty, otwierany medalik. Taki sam miała babcia Stasia... Ale ona przecież nie żyje. Zmarła dwa lata temu na raka. Coś mi nie pasuje... Dokładnie pamiętam, została pochowana ze swoim medalikiem. Wzięłam go w ręce i obróciłam. Widniał wykuty napis "Umarłam ,ale jednak żyje".
Nareszcie 11... Dopiero wena przyszła ; DD
sobota, 10 września 2011
X ;)
Zeszłam do salonu. Głowa nie przestawała boleć nawet po tabletkach przeciwbólowych. Żeby nie zasnąć zrobiłam sobie kawę.
- Mamo, gdzie jest Maciek?- spytałam. Mama siedziała przy kuchennym stole rozwiązując SUDOKU.
- Chyba jeszcze śpi.- odparła nie podnosząc wzroku z nad książki.
Ona nic nie wiedziała o naszych całonocnych melanżach. Zawsze wkręcaliśmy, że Maciek idzie na urodziny do kumpla, a ja na noc do koleżanki. Rozejrzałam się po kuchni. Cisza. Telewizor nie gra, radio nie jest włączone. Dziś jest niedziela, a więc mam idzie to pacy na drugą zmianę. Wzięłam kawę i powoli poszłam do pokoju. Kubek postawiłam na parapecie, a sama położyłam się na łóżku. Muszę załatwić tą sprawę jak najszybciej. Tylko jak? Mam prosto z mostu powiedzieć że jego najlepszy przyjaciel mnie zgwałcił? Maciek wpadłby w szał. Z rozmyślań wyrwał mnie głos otwieranych drzwi od pokoju mojego brata. Wypiłam łyk kawy. Kiedy przekroczyłam próg mojego pokoju usłyszałam dzwonek mojej komórki. Szybko podeszłam do biurka. Michał. Czego on może chcieć? Jednak odebrałam.
- Halo?- spytałam nie pewnie.
- Kornelia? Przepraszam. Wczoraj zachowałem się jak komplety idiota!. Nie chciałem tego zrobić... Wiem, że mi nigdy nie przebaczysz. Ale mam prośbę. Nie mów o niczym co wczoraj zaszło dla Maćka, ani dla nikogo innego, ok?- jego głos był smutny. Bardzo mu zależało żebym nikomu nie powiedziała.
W telefonie zapadła cisza.
- Ok?- spytał ponownie.
- Dobra. - powiedziałam i od razu się rozłączyłam.
Poszłam do łazienki się ogarnąć. Wyglądam okropnie. Podkrążone oczy, potargane włosy. Podwinęłam rękaw bluzki. Blizny zostały, nie tak widoczne ale są. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi frontowych.
- Dzień dobry.- Usłyszał głoś Michała.
O kurwa... Michał ?! Co on tu robi...?
- Jest Maciek?
- Tak, siedzi w swoim pokoju.
Siedziałam w łazience nasłuchując kroków. Michał wbiegł po schodach i zatrzasnął się z Maćkiem. Nie słyszałam ich rozmowy nawet kiedy przechodziłam koło jego pokoju. A ściany w tym domu są bardzo cienkie.
Tydzień później.
*Oczami Maćka*
- Mamo wychodzę!- krzyknąłem po czym zamknąłem za sobą drzwi. Idę na spotkanie z Michałem. Po tym czego dowiedziałem się tydzień temu nie mam ochoty go oglądać. Najbardziej jest mi żal Korneli, przecież to jeszcze dziecko ! Ja mu tego nie podaruje. Szedłem tak jeszcze z dobre 10 min ,aż w końcu go zobaczyłem. Stał oparty lewym ramieniem o drzewo ,a jego twarz wyrażała coś jakby smutek ,ale też i żal oraz niepewność. Zwolniłem nieco kroku ,żeby mu się troche przyjrzeć ,ale jednak wolałem już mieć to za sobą.
-Cześć. Ee słuchaj wiem ,że jestes wkurwiony ,ale naprawde ta rozmowa jest dla mnie ważna. - powiedzial Michał z nadzieją w oczach.
-Spoko. Chodź. - Powiedziałem po czym wskazałem drogę prowadzącą wzdłuż ulicy.
-Stary zrozum mnie. Ja byłem najebany ,a Kornelia jest super laską ,naprawdę nie chciałem tego zrobic ,ja...ja nie wiedziałem co robię....
-I teraz kurwa przez to ,że ty się najebałeś moja siostra będzie żyła ze wspomnieniami i opinią ,że mój najlepszy przyjaciel ,przepraszam były najlepszy przyjaciel ją zgwałcił?! ty wiesz co ona przeżywa? nic nie wiesz ! nawet nie raczyłeś się zapytać jak sie czuje i czy wszystko w porządku. Brzydze się tobą ! - w tamtym momencie nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem go bić z całej siły pięściami w twarz. Dostał 2 razy i zalał się krwią. Od razu mi wtedy ulżyło. Rzuciłem mu tylko wrogie spojrzenie na pożegnanie i wróciłem się z powrotem do domu. Kiedy weszłem panowała absolutna cisza. Zajrzałem do Kornelii. Lezała u siebie na łóżku ,ale kiedy podszedłem bliżej zorientowałem się ,że spała. Weszłem do salonu ,położyłem się na kanapie i nie wiedząc kiedy zasnąłem. Obudził mnie dźwięk mojej komy. Zobaczyłem na wyświelaczu nr. Tomka. Kumplujemy się ,on też przyjaźnił się kiedyś z Michałem ,ale to już przeszłość. Odebrałem;
-Maciek kurwa nie uwierzysz co się stało !! Nie pytaj tylko zapierdalaj na chate Michała.-wyrzyczał mi do słuchawki i się rozłączył. Co miałem wtedy zrobić? Ubrałem się szybko i poszedłem tam. Wchodząc do jego domu trochę dziwnie się poczułem. Ale kiedy weszłem na górę do pokoju Michała to co zobaczyłem zamroziło mi krew w żyłach. Myślałem ,że to jakiś zjebany sen ,próbowałem się otrząsnąć. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie to co widzę. Na haku ,który Michał miał wwiercony w sufit była powieszona lina ,a na tej linie wisiał....on. Ten widok był przerażający. Do pokoju nagle wszedł Tomek.
-Przykro mi stary. Zobacz co znalazłem na biurku to chyba do Ciebie..- powiedział podając mi złożoną w pół karteczkę. Czytając ją do oczu napływały mi łzy...;
'Drogi Maćku. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Wiem ,że nigdy mi tego nie wybaczysz. Rozumiem cię ,sam nie umiem sobie tego wybaczyć. Kornelia jest dla ciebie najważniejsza ,a ja ją skrzywdziłem. Przekaż jej ,że bardzo tego żałuje. Wiem co sobie myślisz i się z tobą zgadzam. Jestem tchórzem. Nie umiałem iść do Kornelii ,pogadać z nia. Wiem ,że nie chcesz nigdy więcej mnie widzieć na oczy także ułatwie ci to. Żegnaj. Byłeś moim najlepszym przyjaciełem' . Kiedy już dotarły do mnie te wszystkie słowa ,popłakałem się jak mały dzieciak.....
- Mamo, gdzie jest Maciek?- spytałam. Mama siedziała przy kuchennym stole rozwiązując SUDOKU.
- Chyba jeszcze śpi.- odparła nie podnosząc wzroku z nad książki.
Ona nic nie wiedziała o naszych całonocnych melanżach. Zawsze wkręcaliśmy, że Maciek idzie na urodziny do kumpla, a ja na noc do koleżanki. Rozejrzałam się po kuchni. Cisza. Telewizor nie gra, radio nie jest włączone. Dziś jest niedziela, a więc mam idzie to pacy na drugą zmianę. Wzięłam kawę i powoli poszłam do pokoju. Kubek postawiłam na parapecie, a sama położyłam się na łóżku. Muszę załatwić tą sprawę jak najszybciej. Tylko jak? Mam prosto z mostu powiedzieć że jego najlepszy przyjaciel mnie zgwałcił? Maciek wpadłby w szał. Z rozmyślań wyrwał mnie głos otwieranych drzwi od pokoju mojego brata. Wypiłam łyk kawy. Kiedy przekroczyłam próg mojego pokoju usłyszałam dzwonek mojej komórki. Szybko podeszłam do biurka. Michał. Czego on może chcieć? Jednak odebrałam.
- Halo?- spytałam nie pewnie.
- Kornelia? Przepraszam. Wczoraj zachowałem się jak komplety idiota!. Nie chciałem tego zrobić... Wiem, że mi nigdy nie przebaczysz. Ale mam prośbę. Nie mów o niczym co wczoraj zaszło dla Maćka, ani dla nikogo innego, ok?- jego głos był smutny. Bardzo mu zależało żebym nikomu nie powiedziała.
W telefonie zapadła cisza.
- Ok?- spytał ponownie.
- Dobra. - powiedziałam i od razu się rozłączyłam.
Poszłam do łazienki się ogarnąć. Wyglądam okropnie. Podkrążone oczy, potargane włosy. Podwinęłam rękaw bluzki. Blizny zostały, nie tak widoczne ale są. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi frontowych.
- Dzień dobry.- Usłyszał głoś Michała.
O kurwa... Michał ?! Co on tu robi...?
- Jest Maciek?
- Tak, siedzi w swoim pokoju.
Siedziałam w łazience nasłuchując kroków. Michał wbiegł po schodach i zatrzasnął się z Maćkiem. Nie słyszałam ich rozmowy nawet kiedy przechodziłam koło jego pokoju. A ściany w tym domu są bardzo cienkie.
Tydzień później.
*Oczami Maćka*
- Mamo wychodzę!- krzyknąłem po czym zamknąłem za sobą drzwi. Idę na spotkanie z Michałem. Po tym czego dowiedziałem się tydzień temu nie mam ochoty go oglądać. Najbardziej jest mi żal Korneli, przecież to jeszcze dziecko ! Ja mu tego nie podaruje. Szedłem tak jeszcze z dobre 10 min ,aż w końcu go zobaczyłem. Stał oparty lewym ramieniem o drzewo ,a jego twarz wyrażała coś jakby smutek ,ale też i żal oraz niepewność. Zwolniłem nieco kroku ,żeby mu się troche przyjrzeć ,ale jednak wolałem już mieć to za sobą.
-Cześć. Ee słuchaj wiem ,że jestes wkurwiony ,ale naprawde ta rozmowa jest dla mnie ważna. - powiedzial Michał z nadzieją w oczach.
-Spoko. Chodź. - Powiedziałem po czym wskazałem drogę prowadzącą wzdłuż ulicy.
-Stary zrozum mnie. Ja byłem najebany ,a Kornelia jest super laską ,naprawdę nie chciałem tego zrobic ,ja...ja nie wiedziałem co robię....
-I teraz kurwa przez to ,że ty się najebałeś moja siostra będzie żyła ze wspomnieniami i opinią ,że mój najlepszy przyjaciel ,przepraszam były najlepszy przyjaciel ją zgwałcił?! ty wiesz co ona przeżywa? nic nie wiesz ! nawet nie raczyłeś się zapytać jak sie czuje i czy wszystko w porządku. Brzydze się tobą ! - w tamtym momencie nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem go bić z całej siły pięściami w twarz. Dostał 2 razy i zalał się krwią. Od razu mi wtedy ulżyło. Rzuciłem mu tylko wrogie spojrzenie na pożegnanie i wróciłem się z powrotem do domu. Kiedy weszłem panowała absolutna cisza. Zajrzałem do Kornelii. Lezała u siebie na łóżku ,ale kiedy podszedłem bliżej zorientowałem się ,że spała. Weszłem do salonu ,położyłem się na kanapie i nie wiedząc kiedy zasnąłem. Obudził mnie dźwięk mojej komy. Zobaczyłem na wyświelaczu nr. Tomka. Kumplujemy się ,on też przyjaźnił się kiedyś z Michałem ,ale to już przeszłość. Odebrałem;
-Maciek kurwa nie uwierzysz co się stało !! Nie pytaj tylko zapierdalaj na chate Michała.-wyrzyczał mi do słuchawki i się rozłączył. Co miałem wtedy zrobić? Ubrałem się szybko i poszedłem tam. Wchodząc do jego domu trochę dziwnie się poczułem. Ale kiedy weszłem na górę do pokoju Michała to co zobaczyłem zamroziło mi krew w żyłach. Myślałem ,że to jakiś zjebany sen ,próbowałem się otrząsnąć. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie to co widzę. Na haku ,który Michał miał wwiercony w sufit była powieszona lina ,a na tej linie wisiał....on. Ten widok był przerażający. Do pokoju nagle wszedł Tomek.
-Przykro mi stary. Zobacz co znalazłem na biurku to chyba do Ciebie..- powiedział podając mi złożoną w pół karteczkę. Czytając ją do oczu napływały mi łzy...;
'Drogi Maćku. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Wiem ,że nigdy mi tego nie wybaczysz. Rozumiem cię ,sam nie umiem sobie tego wybaczyć. Kornelia jest dla ciebie najważniejsza ,a ja ją skrzywdziłem. Przekaż jej ,że bardzo tego żałuje. Wiem co sobie myślisz i się z tobą zgadzam. Jestem tchórzem. Nie umiałem iść do Kornelii ,pogadać z nia. Wiem ,że nie chcesz nigdy więcej mnie widzieć na oczy także ułatwie ci to. Żegnaj. Byłeś moim najlepszym przyjaciełem' . Kiedy już dotarły do mnie te wszystkie słowa ,popłakałem się jak mały dzieciak.....
No nareszcie xd Sorki ze takk pozno ale szkola ,od groma pd i wogole brak weny. Na szczescie juz jest lepiej ;)
czwartek, 25 sierpnia 2011
IX ! ;)
No ,nareszcie dzień na który czekałam. Dzisiaj idę z Maćkiem i jego przyjacielem Michałem na najlepszą dyskotekę w mieście ! Na szczęście Michał ma chody u właściciela, więc wejdziemy za darmo. Już zdążyłam kupić sobie czarne legginsy za kolano ,czarne szpilki oraz niebieską tunikę. Wyszłam z pokoju i udałam się do brata. Musiałam się upewnić czy na pewno pójdziemy.
-Cześć brat. Słuchaj na pewno pójdziemy dzisiaj na dyskotekę? żeby nie było ,że dowiem się godzinę przed ,że jednak nie...
-Czy ja Cię kiedykolwiek zawiodłem? - Powiedział Maciek ze szyderczym uśmiechem, a ja byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Było wcześnie więc postanowiłam ,że pójdę na rower. Kurcze ,dawno nie jeździłam ,mam nadzieję ,że pamiętam jak to się robi. Wyjęłam rower z garażu i pojechałam przed siebie prosto do parku. Świeciło słońce. Ładna pogoda zawsze wpędzała mnie w dobry humor. Nagle przejeżdżając koło dużego domu ,zobaczyłam dzieci skaczące w ogrodzie po trampolinie. Patrzyłam się na nie dobrą chwilę i wtedy wszystkie wspomnienia wróciły. Przypomniałam sobie jak to ja robiłam z Maćkiem. Zawsze skakałam na niego i choć tego nie lubił to i tak było z tego dużo frajdy. Podobnie było w basenie. Robiliśmy dużo innych rzeczy ,zupełnie jak każde dziecko. Z wspomnień wyrwał mnie upadek. Z całym impetem uderzyłam w drzewo i spadłam z roweru ,a rower poleciał na mnie. Strasznie bolała mnie noga. W tamtym momencie myślałam ,że umrę. Z całej siły zepchnęłam z siebie rower i złapałam za nogę. Miałam rozdartą skórę na łydce ,ale nie dużo. Posiedziałam chwilę pod tym głupim drzewem i pojechałam z powrotem do domu. Miałam jeszcze kilka godzin do wyjścia ,więc włączyłam TV.
-Kornii !!!!!!! - Zawołał Maciek z góry. - Chodź się przygotowywać ,za 15 minut wychodzimy.
I czego on się drze. 15 minut to kupa czasu ,ale cóż spełniłam jego rozkaz. Ubrałam się ,pomalowałam rzęsy i usta i ustałam pod drzwiami. Założyłam jeszcze buty <szpilki> i czekałam na brata. Co za koleś ,przygotowuje się dłużnej niż dziewczyna. Wsiedliśmy do auta, w którym siedział Michał na miejscu kierowcy. No nie powiem ,ale wyglądał nieźle. Trochę się dziwnie czułam bo przeszywał mnie wzrokiem ,aż w końcu ruszyliśmy.
-O której przewidujemy powrót do domu?- zapytałam spoglądając przez okno.
- Gdzieś tak nad ranem. Będzie trzeba zamówić po taksówkę.- odpowiedział Maciek.
- Mam nadzieję, że nie będzie ze mną tak źle.- wyszczerzył się Michał i spojrzał w tylne lusterko, wprost na mnie.
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Jeszcze NIGDY się tak na mnie nie patrzył. A znam go prawie tak długo jak Maćka, przyjaźnią się odkąd pamiętam.
- Jesteśmy na miejscu.- wyrwał mnie z rozmyślania głos Maćka.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia. Klub nie był jakiś ogromny. Stary, trochę zniszczony. Wejścia pilnował umięśniony koleś, na oko miał z dwadzieścia parę lat.
- Są ze mną.- powiedział Michał wskazując nas.
Bramkarz skiną głową i otworzył nam drzwi do klubu. Od razu poczułam fajki i alkohol. Podeszliśmy do baru. Michał zamówił dla nas po piwie. Dla nich po Żywcu, a dla mnie Redd`sa. Trochę się rozluźniłam. Poprosiłam barmana o jeszcze jednego. Maciek z Michałem zniknęli mi z oczu. W klubie było trochę tłoczno. Przeleciałam wzrokiem po ludziach. Jakaś blondynka tańczyła z kolesiem typu dres. W koncie para się lizała. Wolałam nie wchodzić do łazienki, tym bardziej, że była wspólna. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Nie słyszałam co mówił, bo było strasznie głośno. Chyba chciał ze mną zatańczyć... Odstawiłam pół pełnego Redd`sa i poszłam za przystojnym szatynem. Taniec nie trwał długo. W tańcu odbił mnie... Michał?! Skoro chce tańczyć... Nie mam nic przeciwko. Był już nieźle nachlany. Zamówił mi kolejkę. Nie zważając na to co piję, brałam do ust szklanka, po szklance, na przemian z tańczeniem. Szumiało mi w głowie. Nie wiem czy to od muzyki czy od picia... Michał wziął mnie za rękę i wyprowadził z klubu tylnym wyjściem. Szliśmy śmiejąc się. Nagle się zatrzymaliśmy. Popatrzył się na mnie głupim uśmiechem. Oparł moje plecy o mur i zaczął całować. Najpierw nie chciałam, odpychałam go, ale potem, już nie dałam siły byłam za słaba. Całował mnie po szyi, dekolcie, schodził coraz niżej w dół.... Byłam otumaniona alkoholem ale zrozumiałam co chce zrobić. Zaczęłam krzyczeć, ale z moich ust wydobywał się tylko niezrozumiany bełkot. Moje ręce były jak galareta, na nic mi się nie zdadzą. Trzymał mnie strasznie mocno i zdejmował mi leginsy, jednocześnie rozpinając sobie rozporek w spodniach. Poczułam mocny ból między nogami.
Obudziłam się następnego ranka. Głowa pękała mi z bólu. Stanowczo za dużo wypiłam. Czułam też ból w kroczu. Nie mogłam sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło, ale w końcu zrozumiałam... Zostałam zgwałcona i to przez najlepszego przyjaciela mojego brata. Zaczęłam płakać. Przecież mogłam się domyślić ,że coś do mnie czuje po tych wszystkich spojrzeniach, a po alkoholu już kompletnie nie wiedział co robi. Nie ma innego wyjścia.....muszę pogadać o tym i z nim i z Maćkiem.
-Cześć brat. Słuchaj na pewno pójdziemy dzisiaj na dyskotekę? żeby nie było ,że dowiem się godzinę przed ,że jednak nie...
-Czy ja Cię kiedykolwiek zawiodłem? - Powiedział Maciek ze szyderczym uśmiechem, a ja byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Było wcześnie więc postanowiłam ,że pójdę na rower. Kurcze ,dawno nie jeździłam ,mam nadzieję ,że pamiętam jak to się robi. Wyjęłam rower z garażu i pojechałam przed siebie prosto do parku. Świeciło słońce. Ładna pogoda zawsze wpędzała mnie w dobry humor. Nagle przejeżdżając koło dużego domu ,zobaczyłam dzieci skaczące w ogrodzie po trampolinie. Patrzyłam się na nie dobrą chwilę i wtedy wszystkie wspomnienia wróciły. Przypomniałam sobie jak to ja robiłam z Maćkiem. Zawsze skakałam na niego i choć tego nie lubił to i tak było z tego dużo frajdy. Podobnie było w basenie. Robiliśmy dużo innych rzeczy ,zupełnie jak każde dziecko. Z wspomnień wyrwał mnie upadek. Z całym impetem uderzyłam w drzewo i spadłam z roweru ,a rower poleciał na mnie. Strasznie bolała mnie noga. W tamtym momencie myślałam ,że umrę. Z całej siły zepchnęłam z siebie rower i złapałam za nogę. Miałam rozdartą skórę na łydce ,ale nie dużo. Posiedziałam chwilę pod tym głupim drzewem i pojechałam z powrotem do domu. Miałam jeszcze kilka godzin do wyjścia ,więc włączyłam TV.
-Kornii !!!!!!! - Zawołał Maciek z góry. - Chodź się przygotowywać ,za 15 minut wychodzimy.
I czego on się drze. 15 minut to kupa czasu ,ale cóż spełniłam jego rozkaz. Ubrałam się ,pomalowałam rzęsy i usta i ustałam pod drzwiami. Założyłam jeszcze buty <szpilki> i czekałam na brata. Co za koleś ,przygotowuje się dłużnej niż dziewczyna. Wsiedliśmy do auta, w którym siedział Michał na miejscu kierowcy. No nie powiem ,ale wyglądał nieźle. Trochę się dziwnie czułam bo przeszywał mnie wzrokiem ,aż w końcu ruszyliśmy.
-O której przewidujemy powrót do domu?- zapytałam spoglądając przez okno.
- Gdzieś tak nad ranem. Będzie trzeba zamówić po taksówkę.- odpowiedział Maciek.
- Mam nadzieję, że nie będzie ze mną tak źle.- wyszczerzył się Michał i spojrzał w tylne lusterko, wprost na mnie.
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Jeszcze NIGDY się tak na mnie nie patrzył. A znam go prawie tak długo jak Maćka, przyjaźnią się odkąd pamiętam.
- Jesteśmy na miejscu.- wyrwał mnie z rozmyślania głos Maćka.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia. Klub nie był jakiś ogromny. Stary, trochę zniszczony. Wejścia pilnował umięśniony koleś, na oko miał z dwadzieścia parę lat.
- Są ze mną.- powiedział Michał wskazując nas.
Bramkarz skiną głową i otworzył nam drzwi do klubu. Od razu poczułam fajki i alkohol. Podeszliśmy do baru. Michał zamówił dla nas po piwie. Dla nich po Żywcu, a dla mnie Redd`sa. Trochę się rozluźniłam. Poprosiłam barmana o jeszcze jednego. Maciek z Michałem zniknęli mi z oczu. W klubie było trochę tłoczno. Przeleciałam wzrokiem po ludziach. Jakaś blondynka tańczyła z kolesiem typu dres. W koncie para się lizała. Wolałam nie wchodzić do łazienki, tym bardziej, że była wspólna. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Nie słyszałam co mówił, bo było strasznie głośno. Chyba chciał ze mną zatańczyć... Odstawiłam pół pełnego Redd`sa i poszłam za przystojnym szatynem. Taniec nie trwał długo. W tańcu odbił mnie... Michał?! Skoro chce tańczyć... Nie mam nic przeciwko. Był już nieźle nachlany. Zamówił mi kolejkę. Nie zważając na to co piję, brałam do ust szklanka, po szklance, na przemian z tańczeniem. Szumiało mi w głowie. Nie wiem czy to od muzyki czy od picia... Michał wziął mnie za rękę i wyprowadził z klubu tylnym wyjściem. Szliśmy śmiejąc się. Nagle się zatrzymaliśmy. Popatrzył się na mnie głupim uśmiechem. Oparł moje plecy o mur i zaczął całować. Najpierw nie chciałam, odpychałam go, ale potem, już nie dałam siły byłam za słaba. Całował mnie po szyi, dekolcie, schodził coraz niżej w dół.... Byłam otumaniona alkoholem ale zrozumiałam co chce zrobić. Zaczęłam krzyczeć, ale z moich ust wydobywał się tylko niezrozumiany bełkot. Moje ręce były jak galareta, na nic mi się nie zdadzą. Trzymał mnie strasznie mocno i zdejmował mi leginsy, jednocześnie rozpinając sobie rozporek w spodniach. Poczułam mocny ból między nogami.
Obudziłam się następnego ranka. Głowa pękała mi z bólu. Stanowczo za dużo wypiłam. Czułam też ból w kroczu. Nie mogłam sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło, ale w końcu zrozumiałam... Zostałam zgwałcona i to przez najlepszego przyjaciela mojego brata. Zaczęłam płakać. Przecież mogłam się domyślić ,że coś do mnie czuje po tych wszystkich spojrzeniach, a po alkoholu już kompletnie nie wiedział co robi. Nie ma innego wyjścia.....muszę pogadać o tym i z nim i z Maćkiem.
Tak ,tak ,tak !! Nareszcie 9 ;) Sorki ,że to tak długo trwało....obiecujemy ,że 10 będzie naprawdę niedługo ;*
piątek, 5 sierpnia 2011
VIII !!!!!!!!!!!!!! weee xd ;d ♥
Nagle zobaczyłam nade mna sufit. Był cały biały ,zupełnie jak ściany dookoła. Nie wiedziałam co się dzieje ! Poczułam tylko jak strasznie boli mnie głowa. Od razu się za nią złapałam i zacisnęłam mocno zęby ,żeby nie krzyknąć z bólu ,po chwili on ustąpił. Obejrzałam sie i zobaczyłam ,że leże na łózku ,a koło niego stała biała szafeczka. Wtedy dopiero dotarłoo do mnie gdzie jestem. Byłam w 100 % pewna ,że był to szpital !! Postanowiłam ,że wstanę i zbadam sytuację. Wyszłam niepewnie z sali z lekkim uśmiechem ,a za to z wielkim zakłopotaniem. Podeszłam kilka kroków w prawo długim korytarzem i dostrzegłam kątem oka moją mamę i Patryka. Gdy tylko mnie zobaczyli od razu do mnie podbiegli i przytulili. Mama niemal się popłakała ,a ja nadal nie widziałam co się stało....
-Kochanie.........nic ci nie jest?- spytała ze łzami w ochach moja mama ,a Patryk stał z boku i patrzył na nas.
-Nie ,ale strasznie boli mnie głowa i nie pamiętam co się stało ! Nie pamiętam kompletnie nic.
-Chodź usiądziemy ,wszystko ci wyjaśnię. -Powiedziała i wskazała palcem na ławeczkę za nami. Siedzieliśmy ,a ja bardzo wczuta w jej słowa słuchałam jak się tu znalazłam. Gdy skończyła nie byłam w szoku ,ale nie ukrywałam zdziwienia. Dowiedziałam się ,ze nie poszłam do łóżka z Patrykiem (Patryk o tym wspomniał). Obudziłam się rano i zobaczyłam ,że Michał przyjechał skuterem i dał mi się przejechać. Kiedy jechałam po lesie zahaczyłam niechcący o drzewo i spadłam ze skuterku uderzając głową o ziemię. Tak o to zapadłam na tygodniową śpiączkę. Dobrze więc historia znalezienia się w szpitalu wyjaśniona ,ale niech teraz ktoś wyjaśni mi ten głupi sen ! On nie były normalny.....może zdarzy mi się coś takiego? Nie raczej nie. W senniku wole nie sprawdzać , nic mądrego mi nie powie. Więc co to może znaczyć? Jeżeli mam ddalej mieć takie sny to wole juz nigdy wiecej nie zasypiac ! Ale w sumie tak sie nie da. Najbardziej zastanawia mnie jedno ; o co chodziło z tą ciążą?.....Omamy senne? Może to to. W sumie czasami kiedy mi się coś śni to to się sprawdza... Ale ciąża... To lekka przesada. Siedziałam tak i rozmyślałam o co chodzi.
-Halo, ziemia do Korneli.- to był Paatryk.
-Ej, ej, przecież żyję.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Ubierz się. Wracamy do domu.- powiedział podając mi moje ciuchy.
Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i wszyscy wróciliśmy do domu.
-Patryk, może zostaniesz u nas na kolację?- usłyszałam głos mojej mamy, która zamykała drzwi wejściowe.
-Jeśli Kornelia zechce...
-Możesz przyjść do mnie do pokoju?- zawołałam, nie dając mu dokończyć.
Niemal rzucił się na mnie.Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- O co w końcu chodzi...- popatrzył się na mnie, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Z tą śpiączką. Jakbym przeżywała każdy dzień. Ale to nie możliwe...- nadal nie kumał.
- Nie jesteś w gangu?-spytałam podejrzliwie.
-Niee... Wiesz, dużo gadałaś przez sen. Jak np. "Patryk! Nie bij mnie.. Auć, to boli!".
-Było coś takiego w moim "śnie"...
-Wiesz, że bym cię nigdy nie uderzył..- przytulił mnie choć ja nie byłam do końca przekonana.
Jea 8 xd ten chyba krotki wyszedl...<mysli> e tam dupa ;d napiszemy 9 ,mam nadzieje ze dluzszy bedzie ;) strzezcie sie bo mamy duzo nowych i zarowno glupich pomyslow ;D
-Kochanie.........nic ci nie jest?- spytała ze łzami w ochach moja mama ,a Patryk stał z boku i patrzył na nas.
-Nie ,ale strasznie boli mnie głowa i nie pamiętam co się stało ! Nie pamiętam kompletnie nic.
-Chodź usiądziemy ,wszystko ci wyjaśnię. -Powiedziała i wskazała palcem na ławeczkę za nami. Siedzieliśmy ,a ja bardzo wczuta w jej słowa słuchałam jak się tu znalazłam. Gdy skończyła nie byłam w szoku ,ale nie ukrywałam zdziwienia. Dowiedziałam się ,ze nie poszłam do łóżka z Patrykiem (Patryk o tym wspomniał). Obudziłam się rano i zobaczyłam ,że Michał przyjechał skuterem i dał mi się przejechać. Kiedy jechałam po lesie zahaczyłam niechcący o drzewo i spadłam ze skuterku uderzając głową o ziemię. Tak o to zapadłam na tygodniową śpiączkę. Dobrze więc historia znalezienia się w szpitalu wyjaśniona ,ale niech teraz ktoś wyjaśni mi ten głupi sen ! On nie były normalny.....może zdarzy mi się coś takiego? Nie raczej nie. W senniku wole nie sprawdzać , nic mądrego mi nie powie. Więc co to może znaczyć? Jeżeli mam ddalej mieć takie sny to wole juz nigdy wiecej nie zasypiac ! Ale w sumie tak sie nie da. Najbardziej zastanawia mnie jedno ; o co chodziło z tą ciążą?.....Omamy senne? Może to to. W sumie czasami kiedy mi się coś śni to to się sprawdza... Ale ciąża... To lekka przesada. Siedziałam tak i rozmyślałam o co chodzi.
-Halo, ziemia do Korneli.- to był Paatryk.
-Ej, ej, przecież żyję.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Ubierz się. Wracamy do domu.- powiedział podając mi moje ciuchy.
Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i wszyscy wróciliśmy do domu.
-Patryk, może zostaniesz u nas na kolację?- usłyszałam głos mojej mamy, która zamykała drzwi wejściowe.
-Jeśli Kornelia zechce...
-Możesz przyjść do mnie do pokoju?- zawołałam, nie dając mu dokończyć.
Niemal rzucił się na mnie.Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- O co w końcu chodzi...- popatrzył się na mnie, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Z tą śpiączką. Jakbym przeżywała każdy dzień. Ale to nie możliwe...- nadal nie kumał.
- Nie jesteś w gangu?-spytałam podejrzliwie.
-Niee... Wiesz, dużo gadałaś przez sen. Jak np. "Patryk! Nie bij mnie.. Auć, to boli!".
-Było coś takiego w moim "śnie"...
-Wiesz, że bym cię nigdy nie uderzył..- przytulił mnie choć ja nie byłam do końca przekonana.
Jea 8 xd ten chyba krotki wyszedl...<mysli> e tam dupa ;d napiszemy 9 ,mam nadzieje ze dluzszy bedzie ;) strzezcie sie bo mamy duzo nowych i zarowno glupich pomyslow ;D
środa, 20 lipca 2011
VII Nareszcie ; D
...stało się. Nie jestem już dziewicą. Leże tak w łóżku i patrzę na Patryka. Jego brązowe włosy opadają na czoło, a promyki słońca oświetlają jego lekką opaleniznę na umięśnionych ramionach. Żeby go nie obudzić, powoli zaczęłam wstawać z łóżka, a raczej łoża z wielkim baldachimem. Poszłam prosto do łazienki. "Dziewczyno... co ty kurwa zrobiłaś?!"- powiedziałam do odbicia w lustrze. Zsunęłam się po ścianie na podłogę. "Ale w sumie jest moim chłopakiem"- pomyślałam. "Nie jestem jakąś pustą zdzirą sprzedającą się za kasę. To mój chłopak. To dlaczego czuję czuję się jak dziwka?"- schowałam głowę w dłoniach. Po policzkach zaczęły lecieć strużki łez. Wstałam z podłogi i umyłam twarz. Szybko poszłam do pokoju. Patryk już nie spał.
-Hej kotku.- powiedział nieco zaspany.
-Ej... Zabezpieczyłeś się?- powiedziałam zapominając, że oboje jesteśmy kompletnie nadzy.
Szybko usiadł na łóżku. Wiem co chciał powiedzieć. Nie musiał odpowiadać. Złapałam za pierwsze lepsze ubranie i pobiegłam to łazienki.
-Kornelia... Kornelia!- usłyszałam za sobą wołanie. Szybko ubrałam się i ze łzami w oczach wybiegłam z domku. Co sił w nogach biegłam. "Nie da rady mnie dogonić"- pomyślałam zwalniając kroku. Włożyłam rękę do kieszeni. Gdzie moja komórka?!. Niech to szlag. Zostawiłam ją w domku... Niedaleko mieszka Anka- dziewczyna mojego brata. Mam do niej w 100% zaufanie, więc wiedziałam, że nie wyda mnie przed Maćkiem.
-Anka?!- wpadłam do jej domu.
-Ciszej... Tata śpi.- to znaczyło, że jest po nocnej zmianie. Jej ojciec jest policjantem.
-Anka... Chyba jestem w ciąży...- nie wytrzymałam, podbiegłam do niej, po czym mocno ją przytuliłam i zaczęłam płakać.
-Że co?! Maciek Cię zabije...- powiedziała nieco mnie od siebie odsuwając.
-Wiem...
-Ale jesteś pewna?.- mówiła przestraszona.
-Nie robiłam testu ciążowego...
-Nie płacz już....ciii będzie dobrze. Musisz jak najszybciej zrobić test ,będziesz miała pewność.
Od razu pojechałyśmy do apteki po test. Wychodząc trzymałam go w ręku ,a przechodnie dziwnie sie na mnie gapili ,więc schowałam go szybko do torebki.
-Błagaj Boga ,żeby wyszedł negatywny.- Powiedziała Ania przez drzwi. Siedziałam już w łazience i rozpakowywałam go. Zrobiłam co należy i czym prędzej wyszłam z łazienki.
-Anka ! Chodź bo ja się na tym kompletnie nie znam.
Podeszła do mnie ,spojrzała na test ,a potem na mnie ze smutkiem w oczach.
-Kochanie...będziesz mamusią.-Powiedziała przytulając się do mnie ,a ja płakałam jej w bluzke.
Zaproponowała mi pogadanie o tym przy miseczce lodów.
-Korni uspokój się. Proszę opisz mi jak do tego doszło. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami.
-Patryk...to on zaczął. Leżałam na łóżku ,a on wyszedł z pokoju. Kiedy wrocił zaczął się do mnie dobierać. Nie dałam mu rady ,był za silny więc odpuściłam i zrobiliśmy to. Tylko problem w tym ,że palant się nie zabezpieczył !-Szlochałam Ani. W oczach miała nienawiść do Patryka tak samo jak ja.
-Kotek posłuchaj. Nie może pójść mu to płazem. Powinnaś iść na policję.
-Co?! Nie doniosę na mojego chłopaka !-wściekłam się. Skąd jej to przyszło do głowy?-Tylko się nie wściekaj. Z tego co opisałaś to on cię zgwałcił ! Powiedziałaś ,że był dla Ciebie za silny ,więc zrobiłaś to z przymusu.
-To nic nie zmienia ,nie doniosę na niego.
-Więc ja to zrobie.- Powiedziała bardzo stanowczo.
-Anka proszę nie rób tego...ja coś wymyślę. Powiem Patrykowi o ciąży. Jeżeli mnie zostawi albo nie będzie chciał się nim opiekować wtedy pójdę na policję.
Szłam do Patryka tak szybko jak tylko mogłam. Chciałam ,żeby jak najszybciej się o tym dowiedział. Weszłam do domku i zaczęłam go szukać.
-Patryk !
-Jestem na górze.
Weszłam na górę i zobaczyłam go siedzącego na łóżku z podkulonymi kolanami i głową schowaną w dłoniach.
-Słuchaj muszę ci coś powiedzieć.-Momentalnie na mnie spojrzał.-Jestem w ciąży.
Chciał się do mnie przytulić ,ale go odepchnęłam. Zaczęłam płakać ,a on razem ze mną.
-To wszystko przez Ciebie ! Najpierw wrobiłeś mniie w seks ,a teraz w dziecko ,nienawidzę Cię! -wykrzyczałam mu to prosto w twarz. On spojrzał na mnie i uciekł do łazienki. Przez szybę w drzwiach zobaczyłam jakby ...igłe? Tak to chyba była igła. Ale po co mu ona? Wkurzyłam się i wyszłam. Wiedziałam ,że mi nie powie po co mu ona ,więc poszłam do Michała.
-Mam sprawę. Po co Patrykowi potrzeba jest igła?- Zdziwił się gdy o to zapytałam.
-Nie interesuj się.
-Jeżeli mi nie powiesz to powiem Laurze ,że ją zdradzasz! -Wkurzył mnie.
-Co ty wygadujesz?! Ja jej nie zdradzam !- Czemu udawał? Wiidać ,że był zakłopotany.
-Nie udawaj głupka. Widziałam cię z Moniką. Więc gadaj !
-Dobrze powiem ci ,ale ani słowa Laurze ani Patrykowi. Nie mów nikomu ! Eh...Patryk się ostro zmienił. Nie jest już grzecznym chłopczykiem. Dołączył do gangu? Słyszałaś o nie śmiertelnych? Otóż ich najważniejszym zadaniem jest handlowanie narkotykami. Patryk się od nich uzależnił. Jeżeli poczuje jakikolwiek stres od razu po nie sięga. Jego organizm ich potrzebuję ,a kiedy nie ma odpowiedniej dawki paliwa ,wtedy odmawia posłuszeństwa. Korni przykro mi ,ale taka jest prawda...
Gdy to mówił żołądek mi się ściskał. Jak mógł mi o tym nie powiedzieć?! W końcu jesteśmy razem! Nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. Zrobiło mi się słabo ,więc poszłam do domu. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim. "No pięknie. Po prostu zajebiście to wyszło ! Ja jestem w ciąży ,a mój chłopak jest narkomanem ,a w dodatku dołączył do gangu narkomanów. Jeżeli moje dziecko ma mieć takiego ojca to ja dziękuję" . Miałam tego dość. Ania nigdy mnie nie zawiodła ,dlatego postanowiłam jej posłuchać. Pojechałam na policję i złożyłam oskarżenie na Patryka. Policjanci od razu po niego pojechali i zatrzymali. Szkoda tylko ,że zatrzymanie było tymczasowe.
*2 dni po*
Siedziałam w pokoju i czytałam "(Nie)Umarli" kiedy wparował tam Patryk. Zaczął się wydzierać ,że jak mogłam mu to zrobić bo jesteśmy razem ,skąd w ogóle to wiem i takie tam. W końcu nie wytrzymał i walnął mnie z całej siły w twarz. Bolało jak cholera. Myślałam ,że przestanie i mnie przeprosi ,ale wcale tego nie zamierzał. Zbiegłam na dół i chwyciłam po jakikolwiek nóż. Zaczęliśmy się szarpać ,a w tedy nóż wylądował do połowy w ręce Patryka. Patrzyłam i widziałam tylko jak świecące w świetle kropelki krwi rozpryskiwały się na podłodze.
Szybko usiadł na łóżku. Wiem co chciał powiedzieć. Nie musiał odpowiadać. Złapałam za pierwsze lepsze ubranie i pobiegłam to łazienki.
-Kornelia... Kornelia!- usłyszałam za sobą wołanie. Szybko ubrałam się i ze łzami w oczach wybiegłam z domku. Co sił w nogach biegłam. "Nie da rady mnie dogonić"- pomyślałam zwalniając kroku. Włożyłam rękę do kieszeni. Gdzie moja komórka?!. Niech to szlag. Zostawiłam ją w domku... Niedaleko mieszka Anka- dziewczyna mojego brata. Mam do niej w 100% zaufanie, więc wiedziałam, że nie wyda mnie przed Maćkiem.
-Anka?!- wpadłam do jej domu.
-Ciszej... Tata śpi.- to znaczyło, że jest po nocnej zmianie. Jej ojciec jest policjantem.
-Anka... Chyba jestem w ciąży...- nie wytrzymałam, podbiegłam do niej, po czym mocno ją przytuliłam i zaczęłam płakać.
-Że co?! Maciek Cię zabije...- powiedziała nieco mnie od siebie odsuwając.
-Wiem...
-Ale jesteś pewna?.- mówiła przestraszona.
-Nie robiłam testu ciążowego...
-Nie płacz już....ciii będzie dobrze. Musisz jak najszybciej zrobić test ,będziesz miała pewność.
Od razu pojechałyśmy do apteki po test. Wychodząc trzymałam go w ręku ,a przechodnie dziwnie sie na mnie gapili ,więc schowałam go szybko do torebki.
-Błagaj Boga ,żeby wyszedł negatywny.- Powiedziała Ania przez drzwi. Siedziałam już w łazience i rozpakowywałam go. Zrobiłam co należy i czym prędzej wyszłam z łazienki.
-Anka ! Chodź bo ja się na tym kompletnie nie znam.
Podeszła do mnie ,spojrzała na test ,a potem na mnie ze smutkiem w oczach.
-Kochanie...będziesz mamusią.-Powiedziała przytulając się do mnie ,a ja płakałam jej w bluzke.
Zaproponowała mi pogadanie o tym przy miseczce lodów.
-Korni uspokój się. Proszę opisz mi jak do tego doszło. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami.
-Patryk...to on zaczął. Leżałam na łóżku ,a on wyszedł z pokoju. Kiedy wrocił zaczął się do mnie dobierać. Nie dałam mu rady ,był za silny więc odpuściłam i zrobiliśmy to. Tylko problem w tym ,że palant się nie zabezpieczył !-Szlochałam Ani. W oczach miała nienawiść do Patryka tak samo jak ja.
-Kotek posłuchaj. Nie może pójść mu to płazem. Powinnaś iść na policję.
-Co?! Nie doniosę na mojego chłopaka !-wściekłam się. Skąd jej to przyszło do głowy?-Tylko się nie wściekaj. Z tego co opisałaś to on cię zgwałcił ! Powiedziałaś ,że był dla Ciebie za silny ,więc zrobiłaś to z przymusu.
-To nic nie zmienia ,nie doniosę na niego.
-Więc ja to zrobie.- Powiedziała bardzo stanowczo.
-Anka proszę nie rób tego...ja coś wymyślę. Powiem Patrykowi o ciąży. Jeżeli mnie zostawi albo nie będzie chciał się nim opiekować wtedy pójdę na policję.
Szłam do Patryka tak szybko jak tylko mogłam. Chciałam ,żeby jak najszybciej się o tym dowiedział. Weszłam do domku i zaczęłam go szukać.
-Patryk !
-Jestem na górze.
Weszłam na górę i zobaczyłam go siedzącego na łóżku z podkulonymi kolanami i głową schowaną w dłoniach.
-Słuchaj muszę ci coś powiedzieć.-Momentalnie na mnie spojrzał.-Jestem w ciąży.
Chciał się do mnie przytulić ,ale go odepchnęłam. Zaczęłam płakać ,a on razem ze mną.
-To wszystko przez Ciebie ! Najpierw wrobiłeś mniie w seks ,a teraz w dziecko ,nienawidzę Cię! -wykrzyczałam mu to prosto w twarz. On spojrzał na mnie i uciekł do łazienki. Przez szybę w drzwiach zobaczyłam jakby ...igłe? Tak to chyba była igła. Ale po co mu ona? Wkurzyłam się i wyszłam. Wiedziałam ,że mi nie powie po co mu ona ,więc poszłam do Michała.
-Mam sprawę. Po co Patrykowi potrzeba jest igła?- Zdziwił się gdy o to zapytałam.
-Nie interesuj się.
-Jeżeli mi nie powiesz to powiem Laurze ,że ją zdradzasz! -Wkurzył mnie.
-Co ty wygadujesz?! Ja jej nie zdradzam !- Czemu udawał? Wiidać ,że był zakłopotany.
-Nie udawaj głupka. Widziałam cię z Moniką. Więc gadaj !
-Dobrze powiem ci ,ale ani słowa Laurze ani Patrykowi. Nie mów nikomu ! Eh...Patryk się ostro zmienił. Nie jest już grzecznym chłopczykiem. Dołączył do gangu? Słyszałaś o nie śmiertelnych? Otóż ich najważniejszym zadaniem jest handlowanie narkotykami. Patryk się od nich uzależnił. Jeżeli poczuje jakikolwiek stres od razu po nie sięga. Jego organizm ich potrzebuję ,a kiedy nie ma odpowiedniej dawki paliwa ,wtedy odmawia posłuszeństwa. Korni przykro mi ,ale taka jest prawda...
Gdy to mówił żołądek mi się ściskał. Jak mógł mi o tym nie powiedzieć?! W końcu jesteśmy razem! Nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. Zrobiło mi się słabo ,więc poszłam do domu. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim. "No pięknie. Po prostu zajebiście to wyszło ! Ja jestem w ciąży ,a mój chłopak jest narkomanem ,a w dodatku dołączył do gangu narkomanów. Jeżeli moje dziecko ma mieć takiego ojca to ja dziękuję" . Miałam tego dość. Ania nigdy mnie nie zawiodła ,dlatego postanowiłam jej posłuchać. Pojechałam na policję i złożyłam oskarżenie na Patryka. Policjanci od razu po niego pojechali i zatrzymali. Szkoda tylko ,że zatrzymanie było tymczasowe.
*2 dni po*
Siedziałam w pokoju i czytałam "(Nie)Umarli" kiedy wparował tam Patryk. Zaczął się wydzierać ,że jak mogłam mu to zrobić bo jesteśmy razem ,skąd w ogóle to wiem i takie tam. W końcu nie wytrzymał i walnął mnie z całej siły w twarz. Bolało jak cholera. Myślałam ,że przestanie i mnie przeprosi ,ale wcale tego nie zamierzał. Zbiegłam na dół i chwyciłam po jakikolwiek nóż. Zaczęliśmy się szarpać ,a w tedy nóż wylądował do połowy w ręce Patryka. Patrzyłam i widziałam tylko jak świecące w świetle kropelki krwi rozpryskiwały się na podłodze.
No nareszcie ! xdd wczoraj miałyśmy pisać ,ale coś nie wyszło :( następny rozdział będzie nie prędko może nawet za tydzień. Ale wtedy tydzień to max. Możliwe ,że jutro jak bede miala dostep do kompa to napiszemy ;) ;*
wtorek, 5 lipca 2011
VI ^^
Strasznie się zmęczyłam tańcem. Ludzie zaczynali zbierać się do domów. Fakt, już po północy. Zobaczyłam jak mój brat Maciek, jego dziewczyna- Anka, mój dobry kolega Emil, najlepszy przyjaciel Patryka- Michał i siostra solenizanta- Jess wchodzą do domku wypoczynkowego który zarezerwowałam. Przyjaciele rozsiedli się na kanapach przed wielką plazmą. Chciałam do nich dołączyć, ale Patryk złapał mnie za nadgarstek.
-My idziemy na górę.- powiedział z diabelskim uśmiechem.
-Już mówiłam, że nie zamierzam...
-Ciii...- wziął mnie na ręce i niósł po krętych schodach.
Kopnięciem nogi otworzył wielkie drzwi i dopiero w tedy mnie postawił. Oniemiałam. Ściany mają różowo-czerwony kolor, zasłony są lila róż, na ciemnej podłodze leżą poduszki tego samego koloru, a obok nich stoją talerze napełnione sushi i owocami które oboje uwielbiamy, niedaleko stoi butelka szampana. Ciemną podłogę zasłaniają porozsypywane płatki róż, a na wiszących półkach stoją zapalone świece. Całość daje piękną, romantyczną atmosferę.
-Kiedy zdążyłeś to wszystko przygotować?- jeszcze nie otrząsnęłam się z szoku.
-Ja tego nie zrobiłem. To nasi przyjaciele to zorganizowali, ja tylko tu cię przyprowadziłem.- widocznie jest bardzo zadowolony z mojej reakcji na to wszytko.
-Będziemy tak stać czy zjemy, bo szczerze przyznam jestem bardzo głodny?
-Jasne.- usiadłam na podłodze, po drugiej stronie usiadł Patryk. Nalał nam do kieliszków szampana.
Wszystko było pyszne, rozmowa dobrze się klei, co chwilę wybuchamy śmiechem. Nagle zrobiłam się strasznie senna.
-Aaa...- ziewnęłam.
-Zaprowadzić cię do sypialni?- spytał.
-Jeśli nie chcesz żebym tu zasnęła.
Poszliśmy do pokoju obok. Jest również cudny. Większą część pokoju zajmuję wielkie łóżko z baldachimem.Od razu położyłam się na nie. Widać Patryk nie był zmęczony bo dał mi tylko całusa w policzek i wyszedł z pokoju. Ja po chwili zasnęłam.
"Kornelio...Kornelio...witaj. Mam nadzięję ,że zostaniesz ze mną ...zostaniesz ze mną...zostaniesz ze mną...
-Kim jesteś??
Nie bój się Kornelio....już niedługo będzie po wszystkim....po wszystkim....po wszystkim....
Nagle głos ucichł. Dookoła było tylko ciemne tło. Położyłam się ,nie wiedziałam co robić. Musiałam wstać i sprawdzić o co chodzi. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
-Halo? Czy ktoś tu jest?! Halo !
Kornelio....kochanie....nie bój się....-powiedział jakiś piękny ,miękki kobiecy głos. Nagle przede mną pojawiła się jakaś postać. Podeszłam bliżej ,żeby zobaczyć jej twarz i się przeraziłam...wyglądała dosłownie jak trup. Miała czarne włosy ,była jakby zgniła ,a jej skóra przybrała zielony kolor. Zupełnie jak dziewczynka z filmu "ring" tylko ta była starsza.
-Czego ode mnie chcesz?-powiedziałam drżącym głosem. Byłam przerażona jak tylko mogłam...
-Nie bój się Kornelio...zaraz będzie po wszystkim...
W tamtej chwili wyjęła nóż i zamachnęła sie nim prosto we mnie..."
-Aaaaa ! Zostaw mnie ! Nie ! Daj mi spokój ! - zerwałam się z łóżka i podbiegłam do drzwi ,waląc w nie rękami i nogami.
-Patryk ! Patryk zabierz ją prosze ! Patryk !
Mój chłopak wbiegł do pokoju ,a jego twarz pokazywała wielki szok. Zaraz po nim wbiegli znajomi i po ich twarzach można to samo powiedzieć. Przytuliłam się do niego ze łzami w oczach.
-Kornelio ..? Kornelio co się stało?- Wszyscy próbowali dowiedzieć się o co chodzi.
-Widziałam ją ....kobietę. Była przerażająca ..chciała mnie zabić. Gdybym się nie obudziła to pewnie by to zrobiła.
-Co ? Co ty mówisz? To był tylko sen. Sny nie zabijają ludzi.- Próbował mnie pocieszyć mój chłopak, a reszta się z nim zgodziła.- Idź się ubierz i zejdź na dół. Mam dla Ciebie niespodziankę... .
Po tych słowach od razu miałam w głowie tylko jedną myśl "Co to może być?" Bez dalszych zastanowień wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół i czekałam na zbawienie.
-Patryk? Michał ? Gdzie jesteście?- Nie mogłam ich znaleźć.
-Niestety ,ale już poszli. Niespodzianka ma być tylko we 2- Powiedział Patryk z tym swoim uśmieszkiem.
-Więc co dzisiaj robimy?
-Zabieram cię na kolację. Ale najpierw idziemy się pobawić więc idź załóż strój.
Byłam w zawaliście dobrym humorku! Cieszyłam się na wieść ,że mamy cały dzień tylko dla siebie. Poszłam założyć strój i już wiedziałam co będziemy robić.
Wyszliścmy z domku i udaliśmy się na plaże. Pierwsze co zrobiliśmy to rzucaliśmy się piaskiem i wywalaliśmy. Był z tego niezły ubaw. Potem Patryk wziął mnie na ręce i prowadził w kierunku wody.
-Idioto co ty robisz? Puść mnie !- Zaczęłam się wyrywać i mówić przez śmiech.
-Nie ma mowy księżniczko ! -Również zaczął się śmiać.
Po chwili poszułam jak jestem w wodzie i w dodatku zimnej. Ten palant mnie wrzucił. Musiałam się odegrać. Podpłynęłam pod wodą i chwyciłam go za obie nogi. Uslyszałam tylko głośny plusk. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam się głośno śmiac. Patryk też się śmiał ,ale po chwili zaczął mnie gonić. Bawiliśmy się piaskiem i wodą dobre jeszcze 3 godziny ,aż do zachodu słońca.
-No księżniczko pora wychodzić. Przy zachodzie romantycznie jest jeść kolację.-Uśmięchnął się do mnie ,wziął mnie na ręce i zaniósł do domku. Poszliśmy się wysuszyć i przebrać w coś eleganckiego ,ale bez przesady. Mój chłopak założył czarne spodenki i białą koszulkę. Zszedł na dół i powiedział mi ,że mam nie zchodzić dopóki mnie nie zawoła.Założyłam na siebie białą sukienkę ze wstążką w pasie wiązaną do tyłu. Do tego tylko buty i już mogłam tylko czekać ,aż mnie nie zawoła. Ponudziłam się trochę i po chwili usłyszałam głos Patryka jak woła mnie na dół.Na tarasie od strony morza Patryk przygotował obiad. Odsunął krzesło, żebym mogła usiąść, potem sam usiadł po drugiej stronie stołu. Na talerzu przede mną leży jajecznica, wygląda przepysznie.
-Nie wierzę, że sam przygotowałeś tak pyszny obiad- zaczęłam się z nim przekomarzać.
-No to lepiej uwierz.- szybko wstał i wziął mnie na ręce.
Niósł mnie po tych samych schodach, położył na łóżku z baldachimem i gdzieś wyszedł.
-Patryk? Patryk...- wszedł po chwili do pokoju.
Wszedł na łózko i choć opierałam się ze wszelkich sił, zdejmował ze mnie sukienkę. Nic nie poradzę, jest dla mnie za silny. Zaczęliśmy się całować i...
W koncu !! Weny zabraklo :( ale w koncu jest rozdzial ,w dodatku caly i zdrowy ;)
Przepraszam Ola ;* Nie wiedzialam ze to tak odbierzesz. Napisalam ze nie sciagasz i zebys tego nie robila :)
Jak wam sie rozdzial podoba? przed publikowaniem zakonczenie bylo brecht xd
Nie spodziewajcie sie niczego zwiazanego z <sex> w 7 rozdziale ^^
-My idziemy na górę.- powiedział z diabelskim uśmiechem.
-Już mówiłam, że nie zamierzam...
-Ciii...- wziął mnie na ręce i niósł po krętych schodach.
Kopnięciem nogi otworzył wielkie drzwi i dopiero w tedy mnie postawił. Oniemiałam. Ściany mają różowo-czerwony kolor, zasłony są lila róż, na ciemnej podłodze leżą poduszki tego samego koloru, a obok nich stoją talerze napełnione sushi i owocami które oboje uwielbiamy, niedaleko stoi butelka szampana. Ciemną podłogę zasłaniają porozsypywane płatki róż, a na wiszących półkach stoją zapalone świece. Całość daje piękną, romantyczną atmosferę.
-Kiedy zdążyłeś to wszystko przygotować?- jeszcze nie otrząsnęłam się z szoku.
-Ja tego nie zrobiłem. To nasi przyjaciele to zorganizowali, ja tylko tu cię przyprowadziłem.- widocznie jest bardzo zadowolony z mojej reakcji na to wszytko.
-Będziemy tak stać czy zjemy, bo szczerze przyznam jestem bardzo głodny?
-Jasne.- usiadłam na podłodze, po drugiej stronie usiadł Patryk. Nalał nam do kieliszków szampana.
Wszystko było pyszne, rozmowa dobrze się klei, co chwilę wybuchamy śmiechem. Nagle zrobiłam się strasznie senna.
-Aaa...- ziewnęłam.
-Zaprowadzić cię do sypialni?- spytał.
-Jeśli nie chcesz żebym tu zasnęła.
Poszliśmy do pokoju obok. Jest również cudny. Większą część pokoju zajmuję wielkie łóżko z baldachimem.Od razu położyłam się na nie. Widać Patryk nie był zmęczony bo dał mi tylko całusa w policzek i wyszedł z pokoju. Ja po chwili zasnęłam.
"Kornelio...Kornelio...witaj. Mam nadzięję ,że zostaniesz ze mną ...zostaniesz ze mną...zostaniesz ze mną...
-Kim jesteś??
Nie bój się Kornelio....już niedługo będzie po wszystkim....po wszystkim....po wszystkim....
Nagle głos ucichł. Dookoła było tylko ciemne tło. Położyłam się ,nie wiedziałam co robić. Musiałam wstać i sprawdzić o co chodzi. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
-Halo? Czy ktoś tu jest?! Halo !
Kornelio....kochanie....nie bój się....-powiedział jakiś piękny ,miękki kobiecy głos. Nagle przede mną pojawiła się jakaś postać. Podeszłam bliżej ,żeby zobaczyć jej twarz i się przeraziłam...wyglądała dosłownie jak trup. Miała czarne włosy ,była jakby zgniła ,a jej skóra przybrała zielony kolor. Zupełnie jak dziewczynka z filmu "ring" tylko ta była starsza.
-Czego ode mnie chcesz?-powiedziałam drżącym głosem. Byłam przerażona jak tylko mogłam...
-Nie bój się Kornelio...zaraz będzie po wszystkim...
W tamtej chwili wyjęła nóż i zamachnęła sie nim prosto we mnie..."
-Aaaaa ! Zostaw mnie ! Nie ! Daj mi spokój ! - zerwałam się z łóżka i podbiegłam do drzwi ,waląc w nie rękami i nogami.
-Patryk ! Patryk zabierz ją prosze ! Patryk !
Mój chłopak wbiegł do pokoju ,a jego twarz pokazywała wielki szok. Zaraz po nim wbiegli znajomi i po ich twarzach można to samo powiedzieć. Przytuliłam się do niego ze łzami w oczach.
-Kornelio ..? Kornelio co się stało?- Wszyscy próbowali dowiedzieć się o co chodzi.
-Widziałam ją ....kobietę. Była przerażająca ..chciała mnie zabić. Gdybym się nie obudziła to pewnie by to zrobiła.
-Co ? Co ty mówisz? To był tylko sen. Sny nie zabijają ludzi.- Próbował mnie pocieszyć mój chłopak, a reszta się z nim zgodziła.- Idź się ubierz i zejdź na dół. Mam dla Ciebie niespodziankę... .
Po tych słowach od razu miałam w głowie tylko jedną myśl "Co to może być?" Bez dalszych zastanowień wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół i czekałam na zbawienie.
-Patryk? Michał ? Gdzie jesteście?- Nie mogłam ich znaleźć.
-Niestety ,ale już poszli. Niespodzianka ma być tylko we 2- Powiedział Patryk z tym swoim uśmieszkiem.
-Więc co dzisiaj robimy?
-Zabieram cię na kolację. Ale najpierw idziemy się pobawić więc idź załóż strój.
Byłam w zawaliście dobrym humorku! Cieszyłam się na wieść ,że mamy cały dzień tylko dla siebie. Poszłam założyć strój i już wiedziałam co będziemy robić.
Wyszliścmy z domku i udaliśmy się na plaże. Pierwsze co zrobiliśmy to rzucaliśmy się piaskiem i wywalaliśmy. Był z tego niezły ubaw. Potem Patryk wziął mnie na ręce i prowadził w kierunku wody.
-Idioto co ty robisz? Puść mnie !- Zaczęłam się wyrywać i mówić przez śmiech.
-Nie ma mowy księżniczko ! -Również zaczął się śmiać.
Po chwili poszułam jak jestem w wodzie i w dodatku zimnej. Ten palant mnie wrzucił. Musiałam się odegrać. Podpłynęłam pod wodą i chwyciłam go za obie nogi. Uslyszałam tylko głośny plusk. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam się głośno śmiac. Patryk też się śmiał ,ale po chwili zaczął mnie gonić. Bawiliśmy się piaskiem i wodą dobre jeszcze 3 godziny ,aż do zachodu słońca.
-No księżniczko pora wychodzić. Przy zachodzie romantycznie jest jeść kolację.-Uśmięchnął się do mnie ,wziął mnie na ręce i zaniósł do domku. Poszliśmy się wysuszyć i przebrać w coś eleganckiego ,ale bez przesady. Mój chłopak założył czarne spodenki i białą koszulkę. Zszedł na dół i powiedział mi ,że mam nie zchodzić dopóki mnie nie zawoła.Założyłam na siebie białą sukienkę ze wstążką w pasie wiązaną do tyłu. Do tego tylko buty i już mogłam tylko czekać ,aż mnie nie zawoła. Ponudziłam się trochę i po chwili usłyszałam głos Patryka jak woła mnie na dół.Na tarasie od strony morza Patryk przygotował obiad. Odsunął krzesło, żebym mogła usiąść, potem sam usiadł po drugiej stronie stołu. Na talerzu przede mną leży jajecznica, wygląda przepysznie.
-Nie wierzę, że sam przygotowałeś tak pyszny obiad- zaczęłam się z nim przekomarzać.
-No to lepiej uwierz.- szybko wstał i wziął mnie na ręce.
Niósł mnie po tych samych schodach, położył na łóżku z baldachimem i gdzieś wyszedł.
-Patryk? Patryk...- wszedł po chwili do pokoju.
Wszedł na łózko i choć opierałam się ze wszelkich sił, zdejmował ze mnie sukienkę. Nic nie poradzę, jest dla mnie za silny. Zaczęliśmy się całować i...
W koncu !! Weny zabraklo :( ale w koncu jest rozdzial ,w dodatku caly i zdrowy ;)
Przepraszam Ola ;* Nie wiedzialam ze to tak odbierzesz. Napisalam ze nie sciagasz i zebys tego nie robila :)
Jak wam sie rozdzial podoba? przed publikowaniem zakonczenie bylo brecht xd
Nie spodziewajcie sie niczego zwiazanego z <sex> w 7 rozdziale ^^
sobota, 2 lipca 2011
V
Wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju wybrać ciuchy na impreze. Otworzyłam szafę i już wiedziałam co założę. Wyjęłam fioletową tunikę i poszłam ją wyprasować. Przygotowałam do tego czarne balerinki i czarne leginsy i powiesiłam w szafie na wieszaku. Wybrałam jeszcze tylko kosmetyki i mogłam zaczynać strojenie ,ale miałam jeszcze 3 godziny więc wolałam pojeździć przez ten czas na rowerze. Gdy schodziłam ujrzałam w salonie mojego chłopaka. Stał tam ze smutną miną.
-Hej ,co się dzieje?-zapytałam przejęta jego wyglądem.
-Przepraszam cię ,ale....nie robię imprezy. Nie uda mi się starych wywalić z domu ,a gdzie indziej nie pozwolili mi jej zrobić.-Osłupiałam. Że co? Jak to nie robi imprezy? Nie mogłam w to uwierzyć. Było mi go strasznie żal ,wiedziałam ile ona dla niego znaczyła. Nie mogę dopuścić ,żeby miał doła w swoje własne urodziny.
-Nie martw się. Będzie dobrze.-Próbowałam go pocieszyć.
-Dzięki mała. Słuchaj ja lece ,muszę podzwonić po wszystkich i im o tym powiedzieć.-Powiedział i słyszałam już potem tylko zamykane od zewnątrz drzwi. "Dobra ,teraz muszę pomyśleć co by tu mu urządzić hm..". Zastanawiałam się dobry kwadrans ,aż wkońcu wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Zrobię mu imprezę nad morzem ,akurat mamy niedaleko. Wynajmę tam domek na jedną noc. Nie zaproszę dużo osób ,będą tylko najbliżsi znajomi i przyjaciele. Od razu wzięłam się do roboty. Wzięłam numer z internetu i zadzowniłam ,aby wynająć domek. Koszt nie był zbyt mały ,ale czego się nie robi dla chłopaków. Podzwoniłam jeszcze trochę i załatwiłam dobrą muzę ,żarcie i inne pierdółki. "Mam nadzieję ,że mu się spodoba"- ciągle powtarzałam sobie w myślach. Przygotowania trwały długo. O wiele za długo. Bałam się ,że nie zdążą. Zadzwonili ,że już wszystko gotowe trochę po czasie ,ale da się przeżyć. Ubrałam się i umalowałam w wcześniej wybrane ciuchy i kosmetyki i zadzowniłam do Patryka.
-Hej ,co się dzieje?-zapytałam przejęta jego wyglądem.
-Przepraszam cię ,ale....nie robię imprezy. Nie uda mi się starych wywalić z domu ,a gdzie indziej nie pozwolili mi jej zrobić.-Osłupiałam. Że co? Jak to nie robi imprezy? Nie mogłam w to uwierzyć. Było mi go strasznie żal ,wiedziałam ile ona dla niego znaczyła. Nie mogę dopuścić ,żeby miał doła w swoje własne urodziny.
-Nie martw się. Będzie dobrze.-Próbowałam go pocieszyć.
-Dzięki mała. Słuchaj ja lece ,muszę podzwonić po wszystkich i im o tym powiedzieć.-Powiedział i słyszałam już potem tylko zamykane od zewnątrz drzwi. "Dobra ,teraz muszę pomyśleć co by tu mu urządzić hm..". Zastanawiałam się dobry kwadrans ,aż wkońcu wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Zrobię mu imprezę nad morzem ,akurat mamy niedaleko. Wynajmę tam domek na jedną noc. Nie zaproszę dużo osób ,będą tylko najbliżsi znajomi i przyjaciele. Od razu wzięłam się do roboty. Wzięłam numer z internetu i zadzowniłam ,aby wynająć domek. Koszt nie był zbyt mały ,ale czego się nie robi dla chłopaków. Podzwoniłam jeszcze trochę i załatwiłam dobrą muzę ,żarcie i inne pierdółki. "Mam nadzieję ,że mu się spodoba"- ciągle powtarzałam sobie w myślach. Przygotowania trwały długo. O wiele za długo. Bałam się ,że nie zdążą. Zadzwonili ,że już wszystko gotowe trochę po czasie ,ale da się przeżyć. Ubrałam się i umalowałam w wcześniej wybrane ciuchy i kosmetyki i zadzowniłam do Patryka.
*Rozmowa telefoniczna* :
-Hej kochanie! Słuchaj mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Skoro nie robisz imprezy to pomyślałam sobie ,że spędzimy romantyczny wieczór we dwoje?
-Jeszcze pytasz? Od dawna o tym marzyłem. A masz już coś w planach?
-Oj ,żebyś wiedział ,że mam. Zabiorę cie w niesamowite miejsce. Obiecuję ci ,że tego dnia nigdy nie zapomnisz.-Powiedziałam to i nie czekając na jego odpowiedź ,rozłączyłam się. Wyszłam szybko z domu ,wsiadłam do wcześniej zamuwionego samochodu i pojechałam pod dom Patryka. O dziwo stał już przed nim. Wsiadł do auta i przywitał się ze mną. Był bardzo dociekliwy ,co chwila się pytał dokąd jedziemy ,ale nic nie powiedziałam. Gdy byliśmy już blisko ,związałam mojemu chłopakowi opaske na oczy ,żeby nic nie widział. To miała być wyjątkowa niespodzianka. Wyszliśmy z samochodu i kierowaliśmy się do domku. Weszliśmy ,zapaliłam światło ,zdjęłam mu opaske i nagle wszyscy się pokazali i krzyknęli hurem "niespodzianka!!" .Nie byłam w stanie opisać radości ,którą pokazywała jego twarz. Przywitał się ze wszystkimi ,a potem podszedł do mnie i powiedział:
-Zrobiłaś to wszystko dla mnie? Dziękuję ci ,jesteś wspaniała. Jesteś dziewczyną o jakiej zawsze marzyłem.-Mowiąc to tulił mnie do siebie i czule pocałował. Zrobiło mi się niespodziewanie gorąco i miło. Wszyscy goście oraz ja i Patryk wyszliśmy na plaże. Dj włączył muzykę ,swiatła i inne pierdoły i wszyscy zaczęli tańczyć. Najlepsze pomysły miał oczywiście Patryk ,więc po chwili wszyscy znaleźli się w wodzie. Nikogo nie obchodziło ,że będzie miał mokre ciuchy. Wszystkim zależało wyłącznie na świetnej zabawie. Nagle byliśmy świadkami przecudnego zdarzenia jakim jest zachód słońca. Wtedy wszyscy przestali się chlapać i patrzyli na zachodzące słońce. Tak samo my z Patrykiem. Patrzyliśmy tuląc się do siebie.Niedługo po tym wyszliśmy z wody. Oświetlenie jest cudowne. Laserowe światła migają po wyznaczony na piasku miejscu do tańczenia. Jedzenie to głównie: chipsy, paluszki, krakersy czyli podstawowe przekąski każdej imprezy. Trochę się zaniepokoiłam, bo chłopacy przynieśli alkohol. Ale co może się stać? Już nie raz piłam na bibach. Po paru piosenkach towarzystwo się rozkręciło. Niektórzy chłopacy poszli skakać z mostu do wody. Był niezły ubaw kiedy z Patrykiem i jego kolegami zaczęliśmy pryskać się serem w sprayu do krakersów. Nadszedł czas na tort i prezenty. Każdy kupił mu coś niesamowitego i zabawnego. Jego kumple kupili mu deskę od sedesu i się na niej podpisali, jego siostra dała mu ostro drogi sprzęt nagłaśniający do wierzy. Nadszedł czas na mnie. Zaczęłam przeszukiwać torebkę. Czyżbym z tego przejęcia zapomniała zabrać z domu prezentu? Zdesperowana podeszłam do Patryka.
-Skarbie, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy ktoś pociągną mnie za ramię.
-Chyba tego zapomniałaś wziąć.- Maciek podał mi granatowe pudełko w którym znajdował się zegarek, puścił do mnie oczko.
-Dzięki.- posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie. Już nie pierwszy raz wyciąga mnie z opresji.
Odwróciłam się do Patryka.
-Proszę, mam nadzieję, że ci się spodoba.- podając pudełko pocałowałam go w usta.
Powoli otworzył pudełko.
-Jeny... Jest ekstra! Na pewno dużo za niego dałaś... Impreza i zegarek? Nie przesadziłaś?
- Dla mnie jest ważniejsze twoje szczęście od kasy.
Patryk uśmiechną się do mnie, po czym zaczął zajmować się zakładaniem zegarka. Przestał i zaczął uważniej mu się przyglądać.
-Coś nie tak?- przestraszyłam się. Może prezent jednak mu się nie podoba...?
-Nie, nie, nic... Tylko, wiesz... taki sam miał mój dziadek.- zwiesił głowę.
Jego dziadek nie żyje. Zginą w wypadku samochodowym kiedy Patryk miał 10 lat. Mieszkał z nim i był bardzo do niego przywiązany. Z tego co wiem, śmierć dziadka bardzo go zmieniła.
-Przepraszam, nie wiedziałam...- zrobiło mi się strasznie głupio.
-Nie to nic.- lekko się uśmiechną i porwał mnie do tańca.
-Hej kochanie! Słuchaj mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Skoro nie robisz imprezy to pomyślałam sobie ,że spędzimy romantyczny wieczór we dwoje?
-Jeszcze pytasz? Od dawna o tym marzyłem. A masz już coś w planach?
-Oj ,żebyś wiedział ,że mam. Zabiorę cie w niesamowite miejsce. Obiecuję ci ,że tego dnia nigdy nie zapomnisz.-Powiedziałam to i nie czekając na jego odpowiedź ,rozłączyłam się. Wyszłam szybko z domu ,wsiadłam do wcześniej zamuwionego samochodu i pojechałam pod dom Patryka. O dziwo stał już przed nim. Wsiadł do auta i przywitał się ze mną. Był bardzo dociekliwy ,co chwila się pytał dokąd jedziemy ,ale nic nie powiedziałam. Gdy byliśmy już blisko ,związałam mojemu chłopakowi opaske na oczy ,żeby nic nie widział. To miała być wyjątkowa niespodzianka. Wyszliśmy z samochodu i kierowaliśmy się do domku. Weszliśmy ,zapaliłam światło ,zdjęłam mu opaske i nagle wszyscy się pokazali i krzyknęli hurem "niespodzianka!!" .Nie byłam w stanie opisać radości ,którą pokazywała jego twarz. Przywitał się ze wszystkimi ,a potem podszedł do mnie i powiedział:
-Zrobiłaś to wszystko dla mnie? Dziękuję ci ,jesteś wspaniała. Jesteś dziewczyną o jakiej zawsze marzyłem.-Mowiąc to tulił mnie do siebie i czule pocałował. Zrobiło mi się niespodziewanie gorąco i miło. Wszyscy goście oraz ja i Patryk wyszliśmy na plaże. Dj włączył muzykę ,swiatła i inne pierdoły i wszyscy zaczęli tańczyć. Najlepsze pomysły miał oczywiście Patryk ,więc po chwili wszyscy znaleźli się w wodzie. Nikogo nie obchodziło ,że będzie miał mokre ciuchy. Wszystkim zależało wyłącznie na świetnej zabawie. Nagle byliśmy świadkami przecudnego zdarzenia jakim jest zachód słońca. Wtedy wszyscy przestali się chlapać i patrzyli na zachodzące słońce. Tak samo my z Patrykiem. Patrzyliśmy tuląc się do siebie.Niedługo po tym wyszliśmy z wody. Oświetlenie jest cudowne. Laserowe światła migają po wyznaczony na piasku miejscu do tańczenia. Jedzenie to głównie: chipsy, paluszki, krakersy czyli podstawowe przekąski każdej imprezy. Trochę się zaniepokoiłam, bo chłopacy przynieśli alkohol. Ale co może się stać? Już nie raz piłam na bibach. Po paru piosenkach towarzystwo się rozkręciło. Niektórzy chłopacy poszli skakać z mostu do wody. Był niezły ubaw kiedy z Patrykiem i jego kolegami zaczęliśmy pryskać się serem w sprayu do krakersów. Nadszedł czas na tort i prezenty. Każdy kupił mu coś niesamowitego i zabawnego. Jego kumple kupili mu deskę od sedesu i się na niej podpisali, jego siostra dała mu ostro drogi sprzęt nagłaśniający do wierzy. Nadszedł czas na mnie. Zaczęłam przeszukiwać torebkę. Czyżbym z tego przejęcia zapomniała zabrać z domu prezentu? Zdesperowana podeszłam do Patryka.
-Skarbie, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy ktoś pociągną mnie za ramię.
-Chyba tego zapomniałaś wziąć.- Maciek podał mi granatowe pudełko w którym znajdował się zegarek, puścił do mnie oczko.
-Dzięki.- posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie. Już nie pierwszy raz wyciąga mnie z opresji.
Odwróciłam się do Patryka.
-Proszę, mam nadzieję, że ci się spodoba.- podając pudełko pocałowałam go w usta.
Powoli otworzył pudełko.
-Jeny... Jest ekstra! Na pewno dużo za niego dałaś... Impreza i zegarek? Nie przesadziłaś?
- Dla mnie jest ważniejsze twoje szczęście od kasy.
Patryk uśmiechną się do mnie, po czym zaczął zajmować się zakładaniem zegarka. Przestał i zaczął uważniej mu się przyglądać.
-Coś nie tak?- przestraszyłam się. Może prezent jednak mu się nie podoba...?
-Nie, nie, nic... Tylko, wiesz... taki sam miał mój dziadek.- zwiesił głowę.
Jego dziadek nie żyje. Zginą w wypadku samochodowym kiedy Patryk miał 10 lat. Mieszkał z nim i był bardzo do niego przywiązany. Z tego co wiem, śmierć dziadka bardzo go zmieniła.
-Przepraszam, nie wiedziałam...- zrobiło mi się strasznie głupio.
-Nie to nic.- lekko się uśmiechną i porwał mnie do tańca.
No i wkońcu się doczekaliście.(: Mam nadzieje ,ze sie podoba. Nie jest az tak dobry jak go sobie wyobrazalam ,ale chyba nie jest najgorszy? xdd . Podpowiem wam tylko ,ze w nastepnym rozdziale czeka was totalny <szok> ;).
piątek, 1 lipca 2011
Rozdział IV
Szkarłatna krew poleciała po ręku i zaczęła kapać na orzechową podłogę. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Emocje się ulotniły, ale zaczęło mi się kręcić w głowie. Zawszę tak reagowałam na widok krwi. Wstałam z podłogi próbując nie patrzeć na zakrwawioną rękę. Poszłam do łazienki i włożyłam rękę pod zimną wodę. Poszukałam wody utlenionej i bandaży. Przemyłam rękę, choć krew nadal leciała. Czas na bandaż. Uff.. zostało choć trochę. Weszłam do pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafę w celu znalezienia bluzki z długim rękawem. Nie jest zimno, ale muszę zakryć czymś zabandażowaną rękę żeby uniknąć trudnych pytań. Znalazłam. U jednej ręki bluzkę podwinęłam do łokcia, drugi rękaw zostawiłam. Usłyszałam zamek przekręcany w drzwiach. Jak to? Przecież brat nie skończył jeszcze treningu. Szybko zeszłam na dół i schowałam się za blatem w kuchni. Widziałam tylko nogi. To kobieta, ma na sobie czerwone buty na koturnie. Coś mi to mówi... Nagle światło się zapaliło. Tajemnicza postać była coraz bliżej mojego punktu obserwacyjnego.
- O boże! Dziecko, przestraszyłaś mnie!- to moja mama, szybko mnie przytuliła i pocałowała.
-Nie chciałam cię przestraszyć...- wiedziałam jak łatwo doprowadzić ją do szału. Kiedyś z bratem w Prima Aprilis kładliśmy jej sztuczne pająki to łóżka. Wstawała szybciej niż w tedy kiedy spóźniała się do pracy.
-Już dobrze.- podała mi siatkę z zakupami, a sama zaczęła przygotowywać kolację. Szybko skończyłam i usiadłam przy blacie.
-Jak tam w szkole?
-Dobrze, dostałam 4 z chemii.- nie mogłam przestać patrzeć się na zabandażowaną rękę schowaną pod rękawem bluzki.
-Super, wiem, że nie jesteś najlepsza z tego przedmiotu, ale jak chcesz to potrafisz się przyłożyć...Coś nie tak?- zauważyła jak gapię się na moją rękę.
-Niee..-szybko odwróciłam wzrok.
-Daj, zobaczę.-chwyciła mnie za pociętą rękę. Poczułam przeszywający ból, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie trzeba, naprawdę.- szybko się jej wywinęłam.
-Wiesz.. jak masz jakiś problem zawsze możesz mi powiedzieć.- powiedziała z uśmiechem.
-Wiem. Dziękuję, ale straciłam apetyt. Dobranoc.- szybko poszłam do swojego pokoju.
Kompletnie zapomniałam o śladach krwi na podłodze. Szybko posprzątałam i położyłam się do łóżka , w nadziei, że nie obudzą mnie na kolację. Próby zaśnięcia nie powiodły się. Z dołu słyszałam prezenterkę wiadomości mówiącą o jakiejś katastrofie lotniczej. Szybko potem przeszedł Maciek. Mam z bratem usiedli do kolacji.
- Nie wiesz co stało się twojej siostrze? Jakaś dziwna jest...
-Może to przez to, że...że... był tu dziś nasz ojciec...
Mam przestała jeść.
-Ona o tym wie? Jak mogłeś pozwolić, żeby się dowiedziała, że regularnie tu przychodzi?! A było tak dobrze...
-Nie było mnie w tedy w domu.
-Co teraz zrobimy?
- A co możemy zrobić? Ona nie przestała go kochać.
Zrobiło mi się smutno. Tyle razem przeszliśmy ,a oni mają przede mną tajemnice...dlaczego wcześniej mi nie powiedzieli? Tak wiem ,nie chcieli ,żebym cierpiała bla ,bla ,bla... może to i prawda ,ale i tak uważam ,że nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. W sumie sama się z tego nie wywiązuje bo nie powiedziałam im o cięciu. Ale przecież "jak Kuba bogu ,tak bóg Kubie" więc jak oni mi tak ja im. Myślałam o nich i nagle zasnęłam.
Obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Ktoś tam był. Nie byłam pewna ,ale chyba Patryk. Wstając z łóżka zobaczyłam kalendarz wiszący nad biurkiem. "O kurde ,dzisiaj jego urodziny ,a ja nadal nie mam prezentu!" - pomyślałam ze smutkiem. Trudno się mówi , coś na pewno wymyśle ,w końcu mam jeszcze kilka godzin. Nie chciało mi się siedzieć w piżamie więc od razu się wyszykowałam i zeszłam na dół. Nie myliłam się był tu Patryk. Zapewne gadał z Maćkiem o jego imprezie.
-Hej kochanie! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrowia ,szczęścia i wszystkiego co tylko chcesz! -złożyłam mu życzenia i pocałowałam go.
-Dziękuje mała. Zobaczysz ,ten dzień będzie niezapomniany. Szczególnie nasza wspólna noc...-zaczął mówić z cwanym uśmieszkiem.
-Yhy nie bądź taki cwany. Jedyne co możesz dostać to buziaka na dobranoc. -wytknęłam mu język ,a on zrobił obrażoną minę. Nie wnikałam w to ,wiedziałam ,że żartuje. Dobra to teraz kwestia prezentu. Poszłam szybko na górę ,wzięłam torebkę i pieniądze i zeszłam z powrotem na dół. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do miasta. Po ok. godzinie znalazłam śliczny i do tego markowy zegarek. "Na pewno mu się spodoba" - pomyślałam. Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. "Dzisiaj impreza. Mam nadzieję ,że będzie wyjątkowa".
No i wyszedł 4 rozdział. Dziękujemy wszystkim naszym znajomym ,za słowa pochwały. Naprawdę wiele to dla nas znaczy. Dedykujemy te notkę naszym zawalistym wyjściom we 3 (z Ania ; *) oraz naszej młodszej koleżance - Gosi ; * Ona jest zajebista! :D Mamy nadzieje ze się podoba. Prosimy o komentarze i życzymy miłego czytania ; ))
- O boże! Dziecko, przestraszyłaś mnie!- to moja mama, szybko mnie przytuliła i pocałowała.
-Nie chciałam cię przestraszyć...- wiedziałam jak łatwo doprowadzić ją do szału. Kiedyś z bratem w Prima Aprilis kładliśmy jej sztuczne pająki to łóżka. Wstawała szybciej niż w tedy kiedy spóźniała się do pracy.
-Już dobrze.- podała mi siatkę z zakupami, a sama zaczęła przygotowywać kolację. Szybko skończyłam i usiadłam przy blacie.
-Jak tam w szkole?
-Dobrze, dostałam 4 z chemii.- nie mogłam przestać patrzeć się na zabandażowaną rękę schowaną pod rękawem bluzki.
-Super, wiem, że nie jesteś najlepsza z tego przedmiotu, ale jak chcesz to potrafisz się przyłożyć...Coś nie tak?- zauważyła jak gapię się na moją rękę.
-Niee..-szybko odwróciłam wzrok.
-Daj, zobaczę.-chwyciła mnie za pociętą rękę. Poczułam przeszywający ból, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie trzeba, naprawdę.- szybko się jej wywinęłam.
-Wiesz.. jak masz jakiś problem zawsze możesz mi powiedzieć.- powiedziała z uśmiechem.
-Wiem. Dziękuję, ale straciłam apetyt. Dobranoc.- szybko poszłam do swojego pokoju.
Kompletnie zapomniałam o śladach krwi na podłodze. Szybko posprzątałam i położyłam się do łóżka , w nadziei, że nie obudzą mnie na kolację. Próby zaśnięcia nie powiodły się. Z dołu słyszałam prezenterkę wiadomości mówiącą o jakiejś katastrofie lotniczej. Szybko potem przeszedł Maciek. Mam z bratem usiedli do kolacji.
- Nie wiesz co stało się twojej siostrze? Jakaś dziwna jest...
-Może to przez to, że...że... był tu dziś nasz ojciec...
Mam przestała jeść.
-Ona o tym wie? Jak mogłeś pozwolić, żeby się dowiedziała, że regularnie tu przychodzi?! A było tak dobrze...
-Nie było mnie w tedy w domu.
-Co teraz zrobimy?
- A co możemy zrobić? Ona nie przestała go kochać.
Zrobiło mi się smutno. Tyle razem przeszliśmy ,a oni mają przede mną tajemnice...dlaczego wcześniej mi nie powiedzieli? Tak wiem ,nie chcieli ,żebym cierpiała bla ,bla ,bla... może to i prawda ,ale i tak uważam ,że nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. W sumie sama się z tego nie wywiązuje bo nie powiedziałam im o cięciu. Ale przecież "jak Kuba bogu ,tak bóg Kubie" więc jak oni mi tak ja im. Myślałam o nich i nagle zasnęłam.
Obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Ktoś tam był. Nie byłam pewna ,ale chyba Patryk. Wstając z łóżka zobaczyłam kalendarz wiszący nad biurkiem. "O kurde ,dzisiaj jego urodziny ,a ja nadal nie mam prezentu!" - pomyślałam ze smutkiem. Trudno się mówi , coś na pewno wymyśle ,w końcu mam jeszcze kilka godzin. Nie chciało mi się siedzieć w piżamie więc od razu się wyszykowałam i zeszłam na dół. Nie myliłam się był tu Patryk. Zapewne gadał z Maćkiem o jego imprezie.
-Hej kochanie! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrowia ,szczęścia i wszystkiego co tylko chcesz! -złożyłam mu życzenia i pocałowałam go.
-Dziękuje mała. Zobaczysz ,ten dzień będzie niezapomniany. Szczególnie nasza wspólna noc...-zaczął mówić z cwanym uśmieszkiem.
-Yhy nie bądź taki cwany. Jedyne co możesz dostać to buziaka na dobranoc. -wytknęłam mu język ,a on zrobił obrażoną minę. Nie wnikałam w to ,wiedziałam ,że żartuje. Dobra to teraz kwestia prezentu. Poszłam szybko na górę ,wzięłam torebkę i pieniądze i zeszłam z powrotem na dół. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do miasta. Po ok. godzinie znalazłam śliczny i do tego markowy zegarek. "Na pewno mu się spodoba" - pomyślałam. Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. "Dzisiaj impreza. Mam nadzieję ,że będzie wyjątkowa".
No i wyszedł 4 rozdział. Dziękujemy wszystkim naszym znajomym ,za słowa pochwały. Naprawdę wiele to dla nas znaczy. Dedykujemy te notkę naszym zawalistym wyjściom we 3 (z Ania ; *) oraz naszej młodszej koleżance - Gosi ; * Ona jest zajebista! :D Mamy nadzieje ze się podoba. Prosimy o komentarze i życzymy miłego czytania ; ))
Rozdział III
Siedział i gapił się w podłogę. Ani razu na mnie nie spojrzał.
-Jak to miałeś nadzieje? Przecież to był nasz ojciec ,kochałeś go ,zawsze dawał ci wszystko co chcesz! Wraca po tylu latach z przeprosinami i kwiatami ,a ty mówisz ,że nie chciałeś ,żeby wracał ?! -wrzeszczałam na niego ,nie wiedziałam dokładnie o co mu chodziło ,ale tak mi to zabrzmiało.
-Ty nic nie wiesz...
-Ach tak? To może mi łaskawie powiesz o co w tym chodzi! -teraz to już serio się wkurzyłam.
-Dobrze wytłumaczę ci ,ale proszę nie krzycz. Pamiętasz dzień ,w którym tata nas zostawił? Kiedy zobaczyłem jak całymi dniami płaczesz ,w nocy nie śpisz ,nic nie chcesz jeść ,chodzić do szkoły. Kiedy zobaczyłem jak cierpisz to poprzysiągłem sobie ,że nigdy więcej jego noga nie powstanie w naszym domu. Za to wszystko co nam zrobił. Po roku było już normalnie. Mama już się wcześniej otrząsnęła tak samo jak ja ,ale ty potrzebowałaś więcej czasu. Wtedy on się zjawił...Dzięki bogu , byłaś wtedy w szkole. Wywaliłem go stąd. Wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Najpierw się zdziwisz ,a potem ucieszysz. Nie chciałem tego bo się bałem ,że on znowu nas zostawi ,a ty znowu będziesz cierpieć. Od tamtej pory regularnie nas odwiedzał. Przychodził co miesiąc , co 2. Kilka razy byłaś w domu jak przyszedł ,ale zawsze wpuszczałem ci kity ,że to kolega lub sąsiadka. Chciałem ,żebyś go znienawidziła ,wtedy byś w ogóle o nim nie myślała ,a gdyby przyszedł do domu to byś go wywaliła. Trochę mi się to udało bo go dzisiaj nie zatrzymałaś ,ale teraz masz do mnie pretensje czyli nadal go kochasz. Błagam cię nie bądź zła, to było dl...
-Jak mogłeś...-przerwałam te idiotyczną historię. -Jak mogłeś nie wpuścić do domu człowieka ,którego kochałam nad życie ,czekałam aż wróci i porozmawia ze mną ,wyjaśni mi to , przeprosi ,pobawi się i wszystko będzie jak dawniej. Jak mogłeś mi zrobić coś takiego?!! -wydarłam się ,a z oka popłynęła mi łza...
-Proszę cię zrozum mnie...
Nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do siebie i skoczyłam na łóżko ,zamykając przedtem drzwi. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam ,dlaczego mi nie powiedział...
-Mała..-powiedział Patryk wchodząc do pokoju. Nic nie powiedziałam. Usiadł na łóżku i kontynuował. -Nie musisz nic odpowiadać na to co teraz ode mnie usłyszysz. Tylko proszę cię słuchaj uważnie. Kiedy twój tata was zostawił to myślał tylko o sobie. Kiedy twój brat z mamą nie chcieli go wpuścić to myśleli wyłącznie o tobie. Nie chcieli ,żebyś więcej cierpiała. A teraz prześpij się i przemyśl to. Ja idę ,pa- dokończył i pocałował mnie w policzek.
Po tych słowach zrobiło mi się cieplej na sercu. "Może to prawda?" Przeanalizowałam sobie to wszystko dokładnie i poczułam się jak ostatnia idiotka. Patryk miał rację. Jestem taka sama jak tata ,myślę wyłącznie o sobie. Zeszłam na dół. Musiałam przeprosić Maćka. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. W lustrze zobaczyłam spuchnięte oczy i czerwoną twarz. Oczy, włosy, nos... To wszystko było identyczne jak u ojca. Powoli zeszłam na dół. Maciek robi sobie kawę. Zaraz ma trening. Muszę to szybko załatwić.
-Maciek, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy mi przerwał.
-Nie, Kornelia... Ty nie znasz całej prawdy...- odwrócił się do mnie, ale nie przestał mieszać kawy.
-Jak to "całej prawdy"?- już nie mam sił się na niego denerwować.
-Jesteś zbyt mała żeby to pamiętać. Tak, on był dla nas dobry, dawał co chcieliśmy, ale to było coś w rodzaju pokuty. Pokuty za to, że nas wyzywał bił, poniżał...
-O czym ty, do cholery mówisz?!- jakoś nie mogę ogarnąć o czym on mówi...
-Nie skończyłem. Przychodził najebany, robił awantury, bił nas i mamę. Tylko w tedy kiedy był w pracy było spokojnie. Potem któregoś razu zobaczył go ksiądz z którym uczył się w podstawówce. Wkurzył się na niego, że zaniedbuje rodzinę. Po kilku dniach nieobecności przyszedł czysty, w garniturze, z kwiatami dla mamy i słodyczami dla nas. W tedy powiedział, że wszystko już będzie dobrze. I było. Przez parę miesięcy. Tylko ja znam prawdziwą przyczynę powodu jego zniknięcia. Uciekł do kobiety. Któregoś razu przeczytałem sms od NIEJ. Był bardzo namiętny. Gdy zobaczył, że coś wiem, kazał mi siedzieć cicho, a jak nie to mnie zatłucze. Nie wiem czy są małżeństwem, ale mają dziecko. Tak Kornelio, mamy przyrodniego braciszka.- odstawił kubek z kawą i powoli usiadł na krześle, jakby prawda go przerosła.
Zastygłam w miejscu. Nie mogę dopuścić do siebie prawdy, że osoba którą kochałam i której wierzyłam była potworem. Pobiegłam do siebie. Maciek nie poszedł za mną. To dobrze, chce być sama. Usiadłam na moim szerokim parapecie. Za oknem ptaszek siedzi na gałęzi. Za dużo mam w sobie emocji, nie będę płakać, nawet mi się nie chcę. U moich stóp stoi szklany wazon. Nie ma w nim kwiatów. Powoli wzięłam go do rąk. Przesuwając go powoli, jakby miał zaraz pęknąć, oglądałam promienie słońca odbijające się na nim. Już dłużej nie wytrzymam... Z impetem rzuciłam szklanym wazonem o podłogę. Rozbił się na malutkie i większe kawałki. Brat już poszedł na trening. Mam spokój. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na podłodze i wzięłam jeden z wielu kawałków do ręki. Oglądałam go ze wszystkich stron. Najostrzejszym końcem przejechałam po nadgarstku, po zewnętrznej i wewnętrznej stronie ręki...
Wow ,ten jakiś długi wyszedł. Obie się postarałyśmy. Nasze rozdziały ogólnie będą długie i będzie ich dużo ,ponieważ robimy tak ,ze jedna z nas zaczyna pisać ,a druga dokańcza. Będzie ich dużo bo mamy dużo pomysłów :) mamy z Niką nadzieje ,ze się podoba ; *"
-Jak to miałeś nadzieje? Przecież to był nasz ojciec ,kochałeś go ,zawsze dawał ci wszystko co chcesz! Wraca po tylu latach z przeprosinami i kwiatami ,a ty mówisz ,że nie chciałeś ,żeby wracał ?! -wrzeszczałam na niego ,nie wiedziałam dokładnie o co mu chodziło ,ale tak mi to zabrzmiało.
-Ty nic nie wiesz...
-Ach tak? To może mi łaskawie powiesz o co w tym chodzi! -teraz to już serio się wkurzyłam.
-Dobrze wytłumaczę ci ,ale proszę nie krzycz. Pamiętasz dzień ,w którym tata nas zostawił? Kiedy zobaczyłem jak całymi dniami płaczesz ,w nocy nie śpisz ,nic nie chcesz jeść ,chodzić do szkoły. Kiedy zobaczyłem jak cierpisz to poprzysiągłem sobie ,że nigdy więcej jego noga nie powstanie w naszym domu. Za to wszystko co nam zrobił. Po roku było już normalnie. Mama już się wcześniej otrząsnęła tak samo jak ja ,ale ty potrzebowałaś więcej czasu. Wtedy on się zjawił...Dzięki bogu , byłaś wtedy w szkole. Wywaliłem go stąd. Wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Najpierw się zdziwisz ,a potem ucieszysz. Nie chciałem tego bo się bałem ,że on znowu nas zostawi ,a ty znowu będziesz cierpieć. Od tamtej pory regularnie nas odwiedzał. Przychodził co miesiąc , co 2. Kilka razy byłaś w domu jak przyszedł ,ale zawsze wpuszczałem ci kity ,że to kolega lub sąsiadka. Chciałem ,żebyś go znienawidziła ,wtedy byś w ogóle o nim nie myślała ,a gdyby przyszedł do domu to byś go wywaliła. Trochę mi się to udało bo go dzisiaj nie zatrzymałaś ,ale teraz masz do mnie pretensje czyli nadal go kochasz. Błagam cię nie bądź zła, to było dl...
-Jak mogłeś...-przerwałam te idiotyczną historię. -Jak mogłeś nie wpuścić do domu człowieka ,którego kochałam nad życie ,czekałam aż wróci i porozmawia ze mną ,wyjaśni mi to , przeprosi ,pobawi się i wszystko będzie jak dawniej. Jak mogłeś mi zrobić coś takiego?!! -wydarłam się ,a z oka popłynęła mi łza...
-Proszę cię zrozum mnie...
Nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do siebie i skoczyłam na łóżko ,zamykając przedtem drzwi. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam ,dlaczego mi nie powiedział...
-Mała..-powiedział Patryk wchodząc do pokoju. Nic nie powiedziałam. Usiadł na łóżku i kontynuował. -Nie musisz nic odpowiadać na to co teraz ode mnie usłyszysz. Tylko proszę cię słuchaj uważnie. Kiedy twój tata was zostawił to myślał tylko o sobie. Kiedy twój brat z mamą nie chcieli go wpuścić to myśleli wyłącznie o tobie. Nie chcieli ,żebyś więcej cierpiała. A teraz prześpij się i przemyśl to. Ja idę ,pa- dokończył i pocałował mnie w policzek.
Po tych słowach zrobiło mi się cieplej na sercu. "Może to prawda?" Przeanalizowałam sobie to wszystko dokładnie i poczułam się jak ostatnia idiotka. Patryk miał rację. Jestem taka sama jak tata ,myślę wyłącznie o sobie. Zeszłam na dół. Musiałam przeprosić Maćka. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. W lustrze zobaczyłam spuchnięte oczy i czerwoną twarz. Oczy, włosy, nos... To wszystko było identyczne jak u ojca. Powoli zeszłam na dół. Maciek robi sobie kawę. Zaraz ma trening. Muszę to szybko załatwić.
-Maciek, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy mi przerwał.
-Nie, Kornelia... Ty nie znasz całej prawdy...- odwrócił się do mnie, ale nie przestał mieszać kawy.
-Jak to "całej prawdy"?- już nie mam sił się na niego denerwować.
-Jesteś zbyt mała żeby to pamiętać. Tak, on był dla nas dobry, dawał co chcieliśmy, ale to było coś w rodzaju pokuty. Pokuty za to, że nas wyzywał bił, poniżał...
-O czym ty, do cholery mówisz?!- jakoś nie mogę ogarnąć o czym on mówi...
-Nie skończyłem. Przychodził najebany, robił awantury, bił nas i mamę. Tylko w tedy kiedy był w pracy było spokojnie. Potem któregoś razu zobaczył go ksiądz z którym uczył się w podstawówce. Wkurzył się na niego, że zaniedbuje rodzinę. Po kilku dniach nieobecności przyszedł czysty, w garniturze, z kwiatami dla mamy i słodyczami dla nas. W tedy powiedział, że wszystko już będzie dobrze. I było. Przez parę miesięcy. Tylko ja znam prawdziwą przyczynę powodu jego zniknięcia. Uciekł do kobiety. Któregoś razu przeczytałem sms od NIEJ. Był bardzo namiętny. Gdy zobaczył, że coś wiem, kazał mi siedzieć cicho, a jak nie to mnie zatłucze. Nie wiem czy są małżeństwem, ale mają dziecko. Tak Kornelio, mamy przyrodniego braciszka.- odstawił kubek z kawą i powoli usiadł na krześle, jakby prawda go przerosła.
Zastygłam w miejscu. Nie mogę dopuścić do siebie prawdy, że osoba którą kochałam i której wierzyłam była potworem. Pobiegłam do siebie. Maciek nie poszedł za mną. To dobrze, chce być sama. Usiadłam na moim szerokim parapecie. Za oknem ptaszek siedzi na gałęzi. Za dużo mam w sobie emocji, nie będę płakać, nawet mi się nie chcę. U moich stóp stoi szklany wazon. Nie ma w nim kwiatów. Powoli wzięłam go do rąk. Przesuwając go powoli, jakby miał zaraz pęknąć, oglądałam promienie słońca odbijające się na nim. Już dłużej nie wytrzymam... Z impetem rzuciłam szklanym wazonem o podłogę. Rozbił się na malutkie i większe kawałki. Brat już poszedł na trening. Mam spokój. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na podłodze i wzięłam jeden z wielu kawałków do ręki. Oglądałam go ze wszystkich stron. Najostrzejszym końcem przejechałam po nadgarstku, po zewnętrznej i wewnętrznej stronie ręki...
Wow ,ten jakiś długi wyszedł. Obie się postarałyśmy. Nasze rozdziały ogólnie będą długie i będzie ich dużo ,ponieważ robimy tak ,ze jedna z nas zaczyna pisać ,a druga dokańcza. Będzie ich dużo bo mamy dużo pomysłów :) mamy z Niką nadzieje ,ze się podoba ; *"
Rozdział II
Zakapturzoną postać. Stała w bezruchu i gapiła się na mnie. Zaczęłam krzyczeć ,skakać i pobiegłam szybko do Patryka. On nie wiedział o co chodzi ,patrzył się na mnie jak na idiotkę ,a ja nadal wrzeszczałam "Odejdź , zostaw mnie w spokoju!!" .
-Kornelia cicho! Uspokój się ,tu nikogo nie ma! Skarbie...- Mówił Patryk tuląc mnie do siebie.
Rozejrzałam się dookoła. Faktycznie ,nikogo nie było. "Kurwa ,znowu ta postać. Najpierw sny ,teraz zwidy.." - powiedziałam sama do siebie. Patryk nadal stał i nie wiedział o co chodzi. Nie chciało mi się mu teraz tego tłumaczyć. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się. Słyszałam tylko jak mój chłopak błaga ,żebym go wpuściła. Miałam go gdzieś. "Dobra trzeba to rozwiązać. Zakapturzona postać kojarzy mi się z chłopakami typu 'dresy' ,którzy robią komuś krzywdę. Czy coś mi się stanie? Teraz wiem ,dlaczego miałam zwidy. Nie brałam snów na poważnie ,dlatego musiało stać się coś ,żebym wzięła. To jakieś ostrzeżenie" - Próbowałam to rozwiązać. Myślałam ,myślałam i myślałam i nadal wracałam to tego ,że to ostrzeżenie. Wiedząc ,że nic innego nie wymyślę ,zasnęłam.
-Mała pobudka...No wstawaj i wyjrzyj przez okno! Ktoś przyjechał...- Powiedział mój chłopak.
Wstałam i wyjrzałam przez okno. Nie zbyt dużo widziałam ,więc zeszłam na dół. otworzyłam drzwi ,zobaczyłam mojego ojca! Stał tam w garniturze zamykając czarne VOLVO. Cholera... Zobaczył mnie!.
-Hej, Kornelia!- z uśmiechem zaczął szybkim krokiem podchodzić w moją stronę. W rękach trzymał ogromny bukiet róż.
Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na wszystkie zamki. Cała roztrzęsiona i dysząca podeszłam do kanapy na której siedział Patryk. Zarwał się na równe nogi, podbiegł i mnie przytulił. W głowie mi pulsuje... Nie wiem co myśleć.
- Co się...- nie zdążył dokończyć, gdy zza drzwi dobiegł nas głos mojego ojca.
-Kornelio... Kornelio, otwórz!- krzyczał nieco poddenerwowany.
Głowa mnie boli, nie mam zamiaru mu otworzyć. Patryk posadził mnie na kanapie a obok sam usiadł. Oprócz wołania mojego ojca usłyszeliśmy drugi głos.
- Tato...? Proszę odsunąć się od drzwi.- powiedział mój starszy brat- Maciek. Jego głos drżał, ale była w nim ta siła której się bałam.
- O, Maciek! Wpuścisz mnie? Kornelia...
- Powtórzę: proszę odsunąć się od drzwi- nie dał za wygraną.
Mięśnie mi zdrętwiały, poszłabym do nich, ale nie mogę się ruszyć.
Brat otworzył szybko drzwi i tak samo szybko zamknął je od środka. Podszedł ze spuszczoną głową do fotela, usiadł, schował głowę w ręce. Nie jestem pewna, ale chyba zaczął płakać. Ku mojego zdziwieniu wstał. Podszedł do drzwi, nie otwierając ich wrzasnął do ojca:
- Odejdziesz czy mam zadzwonić na policję?!
Krzyki i łomotanie do drzwi ustały. Z kanapy zauważyłam jak czarne VOLVO opuszcza nasz podjazd.
-Kurwa... Co za pedał...- do moich uszu dobiegł ciąg wyzwisk. Maciek wbiegł po schodach na górę do naszego pokoju.
Szybko poszłam za nim. Zobaczyłam go siedzącego na parapecie w pół mroku. Palił. Chodź miał 16 lat, palił. To nie było uzależnienie. To coś w rodzaju "palę żeby się odstresować". Tak samo jak ze mną i narkotykami. Trawkę palę żeby te wspomnienia, chodź na chwilę odeszły...
- Myślałem, że już nie wróci. Miałem tą cholerną nadzieję że zostawił nas w spokoju...-mówił mój brat ,a ja nie do końca wiedziałam o co chodzi.
Pewnie spodziewaliście się jakiegoś kolesia xd. Kornelia często będzie miała zwidy ,jak to czytaliście to możecie się domyśleć dlaczego. Prosimy o szczere komentarze ,nie obrazimy się jak komuś się nie podoba. Te rozdziały naprawdę nie były łatwe do napisania. Miłego czytania ; *
PS. Blog nie jest jeszcze skończony
-Kornelia cicho! Uspokój się ,tu nikogo nie ma! Skarbie...- Mówił Patryk tuląc mnie do siebie.
Rozejrzałam się dookoła. Faktycznie ,nikogo nie było. "Kurwa ,znowu ta postać. Najpierw sny ,teraz zwidy.." - powiedziałam sama do siebie. Patryk nadal stał i nie wiedział o co chodzi. Nie chciało mi się mu teraz tego tłumaczyć. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się. Słyszałam tylko jak mój chłopak błaga ,żebym go wpuściła. Miałam go gdzieś. "Dobra trzeba to rozwiązać. Zakapturzona postać kojarzy mi się z chłopakami typu 'dresy' ,którzy robią komuś krzywdę. Czy coś mi się stanie? Teraz wiem ,dlaczego miałam zwidy. Nie brałam snów na poważnie ,dlatego musiało stać się coś ,żebym wzięła. To jakieś ostrzeżenie" - Próbowałam to rozwiązać. Myślałam ,myślałam i myślałam i nadal wracałam to tego ,że to ostrzeżenie. Wiedząc ,że nic innego nie wymyślę ,zasnęłam.
-Mała pobudka...No wstawaj i wyjrzyj przez okno! Ktoś przyjechał...- Powiedział mój chłopak.
Wstałam i wyjrzałam przez okno. Nie zbyt dużo widziałam ,więc zeszłam na dół. otworzyłam drzwi ,zobaczyłam mojego ojca! Stał tam w garniturze zamykając czarne VOLVO. Cholera... Zobaczył mnie!.
-Hej, Kornelia!- z uśmiechem zaczął szybkim krokiem podchodzić w moją stronę. W rękach trzymał ogromny bukiet róż.
Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na wszystkie zamki. Cała roztrzęsiona i dysząca podeszłam do kanapy na której siedział Patryk. Zarwał się na równe nogi, podbiegł i mnie przytulił. W głowie mi pulsuje... Nie wiem co myśleć.
- Co się...- nie zdążył dokończyć, gdy zza drzwi dobiegł nas głos mojego ojca.
-Kornelio... Kornelio, otwórz!- krzyczał nieco poddenerwowany.
Głowa mnie boli, nie mam zamiaru mu otworzyć. Patryk posadził mnie na kanapie a obok sam usiadł. Oprócz wołania mojego ojca usłyszeliśmy drugi głos.
- Tato...? Proszę odsunąć się od drzwi.- powiedział mój starszy brat- Maciek. Jego głos drżał, ale była w nim ta siła której się bałam.
- O, Maciek! Wpuścisz mnie? Kornelia...
- Powtórzę: proszę odsunąć się od drzwi- nie dał za wygraną.
Mięśnie mi zdrętwiały, poszłabym do nich, ale nie mogę się ruszyć.
Brat otworzył szybko drzwi i tak samo szybko zamknął je od środka. Podszedł ze spuszczoną głową do fotela, usiadł, schował głowę w ręce. Nie jestem pewna, ale chyba zaczął płakać. Ku mojego zdziwieniu wstał. Podszedł do drzwi, nie otwierając ich wrzasnął do ojca:
- Odejdziesz czy mam zadzwonić na policję?!
Krzyki i łomotanie do drzwi ustały. Z kanapy zauważyłam jak czarne VOLVO opuszcza nasz podjazd.
-Kurwa... Co za pedał...- do moich uszu dobiegł ciąg wyzwisk. Maciek wbiegł po schodach na górę do naszego pokoju.
Szybko poszłam za nim. Zobaczyłam go siedzącego na parapecie w pół mroku. Palił. Chodź miał 16 lat, palił. To nie było uzależnienie. To coś w rodzaju "palę żeby się odstresować". Tak samo jak ze mną i narkotykami. Trawkę palę żeby te wspomnienia, chodź na chwilę odeszły...
- Myślałem, że już nie wróci. Miałem tą cholerną nadzieję że zostawił nas w spokoju...-mówił mój brat ,a ja nie do końca wiedziałam o co chodzi.
Pewnie spodziewaliście się jakiegoś kolesia xd. Kornelia często będzie miała zwidy ,jak to czytaliście to możecie się domyśleć dlaczego. Prosimy o szczere komentarze ,nie obrazimy się jak komuś się nie podoba. Te rozdziały naprawdę nie były łatwe do napisania. Miłego czytania ; *
PS. Blog nie jest jeszcze skończony
Rozdział I
"Stoję . Stoję i się nie ruszam ,nie mogę . Jestem jakby sparaliżowana . Nagle biegnę . Oglądam się dookoła i widzę tylko ciemny ,ciemny las. Nadal biegnę i znowu ją zobaczyłam. Postać ,która przyprawia mnie o dreszcze . Podchodzi do mnie ,podnosi i..." Naglę budzi mnie szkolny dzwonek. Szybko kieruję się do drzwi z resztą klasy. Ktoś złapał mnie za ramię:
-Panno Wess, to już któryś raz z rzędu zasypiasz na mojej lekcji. Powiedz mi: moje lekcje są aż tak nudne?-powiedziała do mnie z troską w głosie matematyczka.
-Nie,przepraszam. To się więcej nie powtórzy.- powiedziałam lekko zdenerwowana i nie pewna swojej odpowiedzi.
-Jeżeli masz jakieś problemy to zgłoś się do psychologa , porozmawiaj z kimś , może...
-Nie dziękuje. -szybko jej przerwałam. Nie chciałam tego słuchać. Przecież psycholog i tak mi nie pomoże. Nie sprawi ,że ten problem się rozwiąże. To co się stało ,się nie odstanie.
Co teraz? A tak, chemia. Weszłam do klasy w której panował niezły harmider. Usiadłam w swojej ławce, oparłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy. "Ten sen mnie prześladuje. Co może znaczyć? Śni mi się każdej nocy od czasu...nie ,nie chce o tym myśleć".
-Buu!!
- Idioto ! Przestraszyłeś mnie...- spojrzałam na swojego przystojnego, lecz wkurwiającego chłopaka.
- Sorry, sorry...- powiedział i chciał mnie pocałować ,ale odwróciłam głowę. Zrobił minę typu "wiem, że jestem wkurwiający, ale nadal mnie kochasz". Nienawidzę go.
- Chciałem ci przypomnieć, że moja urodzinowa impreza zaczyna się w piątek o 20. No wiesz.. Cała nocna biba i dwa dni kaca.- powiedział dla żartu.
- Hehe... Co chcesz na urodziny?- Prezent! Kompletnie o tym zapomniałam, a to już za 2 dni.
- Wiesz...- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie ma mowy, już o tym rozmawialiśmy.- On powinien się leczyć. Nie pójdę z nim do łóżka w wieku 14 lat.
Zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Szybkim krokiem wyszedł z klasy, zatrzymując się w drzwiach i posłał mi całusa ze szczerym uśmiechem. Naprawdę go kocham, serio, ale zaczynam mieć go dość. Po szkole poszłam po prezent. Szukałam i szukałam i nic. Wróciłam wkurwiona do domu i od razu jak to ja poszłam do telewizora. Zaczęłam myśleć nad wymarzonym prezentem Patryka. "Kurwa dziewczyno odbiło ci? W tym wieku chcesz dać mu dupy?!" - powiedziała jakaś cząstka mnie. W sumie racja. Przestałam o tym myśleć i poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie moje i mojego taty. Zawsze się świetnie razem bawiliśmy. Zabierał mnie wszędzie gdzie tylko chciałam. Nigdy nie zabrakło mu dla mnie czasu. Zawsze świetnie się rozumieliśmy i zawsze mnie pocieszał ,gdy byłam smutna. Za to go kocham, ale z jednej strony nienawidzę. Nienawidzę go za to ,że mnie zostawił. Stało się to kiedy miałam 10 lat. Wracając w zajebistym humorze do domu ,nikogo tam nie zastałam. Mama wiadomo ,była w pracy,ale gdzie jest tata? Przeszukałam cały dom i dupa. Weszłam do pokoju rodziców ,otwieram szafkę taty ,a tam pustka! Tak samo było z jego szafą na ubrania. Od razu zadzwoniłam i powiedziałam to dla mamy ,a ona po 20 minutach była w domu. Kiedy weszła ja płakałam. Nie mogłam uwierzyć ,że zrobił coś takiego. Mama też zaczęła płakać. Próbowała mnie uspokoić ,ale po jakimś czasie uległa i dała mi się wypłakać. Od tamtej pory go nie widziałam. Nie wiem co bym zrobiła ,gdyby nagle wrócił i nas przeprosił. Na pewno bym się ucieszyła ,ale i tak nie mogłabym mu zaufać. Nadal miałabym do niego żal za te wszystkie wylane łzy ,wieczny stres, ataki nerwicy ,szału , gniewu. Za te wszystkie raniące słowa od koleżanek typu "Jesteś jak jakaś opętana!" , "Tatuś Cię zostawił co? się nie dziwie. Nikt by takiego demona nie chciał chować" . Raniło mnie to tylko dlatego ,że nie wiedzieli nawet o co chodzi. Przecież nie zawsze taka byłam. Zrobiłam się taka dopiero po odejściu ojca. Więc co? Miałabym rzucić mu się w ramiona i od razu powiedzieć "wybaczam ci tatusiu" ? Nie ! Na tak "duże" słowo trzeba zasłużyć. Leżałam tak i myślałam o nim ,o naszych zabawach ,rozmowach ,spędzonym wspólnie czasie. Nawet nie wiedząc kiedy popłynęła mi łza. Tak ,jestem wrażliwa ,nawet bardzo. Mogłabym zacząć płakać nawet bez wyraźnego powodu. Pewnie się zastanawiacie gdzie była wtedy moja mama. Była wtedy w pracy. Jak zwykle z resztą. Hm......-westchnęłam sobie cicho i zadzwoniłam po Patryka. Nie chciało mi się siedzieć samej. Kiedy wszedł ,bez większego zastanawiania ,włączyliśmy film. Mieliśmy podczas niego niezły ubaw pomimo tego ,że był to horror. Komentarze mojego chłopaka zawsze potrafiły mnie rozbawić. Nagle zrobiło mi się dziwnie duszno ,więc wyszłam na chwile na schody przed moim domem. Gdy tylko otworzyłam drzwi ,zobaczyłam....
No ,jest 1 rozdział. Nie był zbyt łatwy ,ale poradziłyśmy sobie z Niką :D Miłego czytania ; *
-Panno Wess, to już któryś raz z rzędu zasypiasz na mojej lekcji. Powiedz mi: moje lekcje są aż tak nudne?-powiedziała do mnie z troską w głosie matematyczka.
-Nie,przepraszam. To się więcej nie powtórzy.- powiedziałam lekko zdenerwowana i nie pewna swojej odpowiedzi.
-Jeżeli masz jakieś problemy to zgłoś się do psychologa , porozmawiaj z kimś , może...
-Nie dziękuje. -szybko jej przerwałam. Nie chciałam tego słuchać. Przecież psycholog i tak mi nie pomoże. Nie sprawi ,że ten problem się rozwiąże. To co się stało ,się nie odstanie.
Co teraz? A tak, chemia. Weszłam do klasy w której panował niezły harmider. Usiadłam w swojej ławce, oparłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy. "Ten sen mnie prześladuje. Co może znaczyć? Śni mi się każdej nocy od czasu...nie ,nie chce o tym myśleć".
-Buu!!
- Idioto ! Przestraszyłeś mnie...- spojrzałam na swojego przystojnego, lecz wkurwiającego chłopaka.
- Sorry, sorry...- powiedział i chciał mnie pocałować ,ale odwróciłam głowę. Zrobił minę typu "wiem, że jestem wkurwiający, ale nadal mnie kochasz". Nienawidzę go.
- Chciałem ci przypomnieć, że moja urodzinowa impreza zaczyna się w piątek o 20. No wiesz.. Cała nocna biba i dwa dni kaca.- powiedział dla żartu.
- Hehe... Co chcesz na urodziny?- Prezent! Kompletnie o tym zapomniałam, a to już za 2 dni.
- Wiesz...- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie ma mowy, już o tym rozmawialiśmy.- On powinien się leczyć. Nie pójdę z nim do łóżka w wieku 14 lat.
Zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Szybkim krokiem wyszedł z klasy, zatrzymując się w drzwiach i posłał mi całusa ze szczerym uśmiechem. Naprawdę go kocham, serio, ale zaczynam mieć go dość. Po szkole poszłam po prezent. Szukałam i szukałam i nic. Wróciłam wkurwiona do domu i od razu jak to ja poszłam do telewizora. Zaczęłam myśleć nad wymarzonym prezentem Patryka. "Kurwa dziewczyno odbiło ci? W tym wieku chcesz dać mu dupy?!" - powiedziała jakaś cząstka mnie. W sumie racja. Przestałam o tym myśleć i poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie moje i mojego taty. Zawsze się świetnie razem bawiliśmy. Zabierał mnie wszędzie gdzie tylko chciałam. Nigdy nie zabrakło mu dla mnie czasu. Zawsze świetnie się rozumieliśmy i zawsze mnie pocieszał ,gdy byłam smutna. Za to go kocham, ale z jednej strony nienawidzę. Nienawidzę go za to ,że mnie zostawił. Stało się to kiedy miałam 10 lat. Wracając w zajebistym humorze do domu ,nikogo tam nie zastałam. Mama wiadomo ,była w pracy,ale gdzie jest tata? Przeszukałam cały dom i dupa. Weszłam do pokoju rodziców ,otwieram szafkę taty ,a tam pustka! Tak samo było z jego szafą na ubrania. Od razu zadzwoniłam i powiedziałam to dla mamy ,a ona po 20 minutach była w domu. Kiedy weszła ja płakałam. Nie mogłam uwierzyć ,że zrobił coś takiego. Mama też zaczęła płakać. Próbowała mnie uspokoić ,ale po jakimś czasie uległa i dała mi się wypłakać. Od tamtej pory go nie widziałam. Nie wiem co bym zrobiła ,gdyby nagle wrócił i nas przeprosił. Na pewno bym się ucieszyła ,ale i tak nie mogłabym mu zaufać. Nadal miałabym do niego żal za te wszystkie wylane łzy ,wieczny stres, ataki nerwicy ,szału , gniewu. Za te wszystkie raniące słowa od koleżanek typu "Jesteś jak jakaś opętana!" , "Tatuś Cię zostawił co? się nie dziwie. Nikt by takiego demona nie chciał chować" . Raniło mnie to tylko dlatego ,że nie wiedzieli nawet o co chodzi. Przecież nie zawsze taka byłam. Zrobiłam się taka dopiero po odejściu ojca. Więc co? Miałabym rzucić mu się w ramiona i od razu powiedzieć "wybaczam ci tatusiu" ? Nie ! Na tak "duże" słowo trzeba zasłużyć. Leżałam tak i myślałam o nim ,o naszych zabawach ,rozmowach ,spędzonym wspólnie czasie. Nawet nie wiedząc kiedy popłynęła mi łza. Tak ,jestem wrażliwa ,nawet bardzo. Mogłabym zacząć płakać nawet bez wyraźnego powodu. Pewnie się zastanawiacie gdzie była wtedy moja mama. Była wtedy w pracy. Jak zwykle z resztą. Hm......-westchnęłam sobie cicho i zadzwoniłam po Patryka. Nie chciało mi się siedzieć samej. Kiedy wszedł ,bez większego zastanawiania ,włączyliśmy film. Mieliśmy podczas niego niezły ubaw pomimo tego ,że był to horror. Komentarze mojego chłopaka zawsze potrafiły mnie rozbawić. Nagle zrobiło mi się dziwnie duszno ,więc wyszłam na chwile na schody przed moim domem. Gdy tylko otworzyłam drzwi ,zobaczyłam....
No ,jest 1 rozdział. Nie był zbyt łatwy ,ale poradziłyśmy sobie z Niką :D Miłego czytania ; *
Prolog
"Proszę....proszę nie!" - to jedyne słowa ,które wymawiam podczas każdego snu. Niemalże każdej nocy śni mi się ta chwila ,której nigdy nie zapomnę. Chwila ,która jak o niej myślę to płaczę ,chwila ,która zostawia po sobie wiele nie przyjemnych jak i przyjemnych doświadczeń, chwila ,która mnie zmieniła na zawsze. Stałam się bardziej odpowiedzialna ,ostrożna ,dojrzała. Jednak nie wiążą się z nią dobre wspomnienia. Wręcz przeciwnie. Zacznę od początku. Jestem 17 letnią ,lecz niezwykłą dziewczyną. Życie wiele mnie nauczyło,nie zawsze miałam pod górkę. To dzięki temu jestem tak silna. Brat bardzo mi pomagał w trudnych chwilach, pilnował, żebym nie popadła w żaden nałóg, próbował zastąpić mi rodziców, choć nie zawsze mu się to udawało. Przeglądając się w lustrze widzę długie, blond włosy, niebieskie oczy które trochę za dużo widziały, pośrednią karnację i czerwone rany na obu rękach, które nigdy nie znikną. Nie zawsze byłam tak, jaka jestem teraz. Trudno wracać mi do tamtych dni...
Mam nadzieje ze wam się spodoba. Najtrudniej jest właśnie zacząć. Mamy nadzieje ,ze kolejne rozdziały się wam spodobają ; *
Mam nadzieje ze wam się spodoba. Najtrudniej jest właśnie zacząć. Mamy nadzieje ,ze kolejne rozdziały się wam spodobają ; *
Subskrybuj:
Posty (Atom)