środa, 20 lipca 2011

VII Nareszcie ; D

...stało się. Nie jestem już dziewicą. Leże tak w łóżku i patrzę na Patryka. Jego brązowe włosy opadają na czoło, a promyki słońca oświetlają jego lekką opaleniznę na umięśnionych ramionach. Żeby go nie obudzić, powoli zaczęłam wstawać z łóżka, a raczej łoża z wielkim baldachimem. Poszłam prosto do łazienki. "Dziewczyno... co ty kurwa zrobiłaś?!"- powiedziałam do odbicia w lustrze. Zsunęłam się po ścianie na podłogę. "Ale w sumie jest moim chłopakiem"- pomyślałam. "Nie jestem jakąś pustą zdzirą sprzedającą się za kasę. To mój chłopak. To dlaczego czuję czuję się jak dziwka?"- schowałam głowę w dłoniach. Po policzkach zaczęły lecieć strużki łez. Wstałam z podłogi i umyłam twarz. Szybko poszłam do pokoju. Patryk już nie spał.
-Hej kotku.- powiedział nieco zaspany. 
-Ej... Zabezpieczyłeś się?- powiedziałam zapominając, że oboje jesteśmy kompletnie nadzy.
Szybko usiadł na łóżku. Wiem co chciał powiedzieć. Nie musiał odpowiadać. Złapałam za pierwsze lepsze ubranie i pobiegłam to łazienki.
-Kornelia... Kornelia!- usłyszałam za sobą wołanie. Szybko ubrałam się i ze łzami w oczach wybiegłam z domku. Co sił w nogach biegłam. "Nie da rady mnie dogonić"- pomyślałam zwalniając kroku. Włożyłam rękę do kieszeni. Gdzie moja komórka?!. Niech to szlag. Zostawiłam ją w domku... Niedaleko mieszka Anka- dziewczyna mojego brata. Mam do niej w 100% zaufanie, więc wiedziałam, że nie wyda mnie przed Maćkiem.
-Anka?!- wpadłam do jej domu.
-Ciszej... Tata śpi.- to znaczyło, że jest po nocnej zmianie. Jej ojciec jest policjantem.
-Anka... Chyba jestem w ciąży...- nie wytrzymałam, podbiegłam do niej, po czym mocno ją przytuliłam i zaczęłam płakać.
-Że co?! Maciek Cię zabije...- powiedziała nieco mnie od siebie odsuwając.
-Wiem...
-Ale jesteś pewna?.- mówiła przestraszona.
-Nie robiłam testu ciążowego...
-Nie płacz już....ciii będzie dobrze. Musisz jak najszybciej zrobić test ,będziesz miała pewność.
Od razu pojechałyśmy do apteki po test. Wychodząc trzymałam go w ręku ,a przechodnie dziwnie sie na mnie gapili ,więc schowałam go szybko do torebki.

-Błagaj Boga ,żeby wyszedł negatywny.- Powiedziała Ania przez drzwi. Siedziałam już w łazience i rozpakowywałam go. Zrobiłam co należy i czym prędzej wyszłam z łazienki.
-Anka ! Chodź bo ja się  na tym kompletnie nie znam.
Podeszła do mnie ,spojrzała na test ,a potem na mnie ze smutkiem w oczach.
-Kochanie...będziesz mamusią.-Powiedziała przytulając się do mnie ,a ja płakałam jej w bluzke.
Zaproponowała mi pogadanie o tym przy miseczce lodów.
-Korni uspokój się. Proszę opisz mi jak do tego doszło. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami.
-Patryk...to on zaczął. Leżałam na łóżku ,a on wyszedł z pokoju. Kiedy wrocił zaczął się do mnie dobierać. Nie dałam mu rady ,był za silny więc odpuściłam i zrobiliśmy to. Tylko problem w tym ,że palant się nie zabezpieczył !-Szlochałam Ani. W oczach miała nienawiść do Patryka tak samo jak ja.
-Kotek posłuchaj. Nie może pójść mu to płazem. Powinnaś iść na policję.
-Co?
! Nie doniosę na mojego chłopaka !-wściekłam się. Skąd jej to przyszło do głowy?-Tylko się nie wściekaj. Z tego co opisałaś to on cię zgwałcił ! Powiedziałaś ,że był dla Ciebie za silny ,więc zrobiłaś to z przymusu.
-To nic nie zmienia ,nie doniosę na niego.
-Więc ja to zrobie.- Powiedziała bardzo stanowczo.
-Anka proszę nie rób tego...ja coś wymyślę. Powiem Patrykowi o ciąży. Jeżeli mnie zostawi albo nie będzie chciał się nim opiekować wtedy pójdę na policję.

Szłam do Patryka tak szybko jak tylko mogłam. Chciałam ,żeby jak najszybciej się o tym dowiedział. Weszłam do domku i zaczęłam go szukać.
-Patryk !
-Jestem na górze.
Weszłam na górę i zobaczyłam go siedzącego na łóżku z podkulonymi kolanami i głową schowaną w dłoniach.
-Słuchaj muszę ci coś powiedzieć.-Momentalnie na mnie spojrzał.-Jestem w ciąży.
Chciał się do mnie przytulić ,ale go odepchnęłam. Zaczęłam płakać ,a on razem ze mną.
-To wszystko przez Ciebie ! Najpierw wrobiłeś mniie w seks ,a teraz w dziecko ,nienawidzę Cię! -wykrzyczałam mu to prosto w twarz. On spojrzał na mnie i uciekł do łazienki. Przez szybę w drzwiach zobaczyłam jakby ...igłe? Tak to chyba była igła. Ale po co mu ona? Wkurzyłam się i wyszłam. Wiedziałam ,że mi nie powie po co mu ona ,więc poszłam do Michała.
-Mam sprawę. Po co Patrykowi potrzeba jest igła?- Zdziwił się gdy o to zapytałam.
-Nie interesuj się.
-Jeżeli mi nie powiesz to powiem Laurze ,że ją zdradzasz! -Wkurzył mnie.
-Co ty wygadujesz?! Ja jej nie zdradzam !- Czemu udawał? Wiidać ,że był zakłopotany.
-Nie udawaj głupka. Widziałam cię z Moniką. Więc gadaj !
-Dobrze powiem ci ,ale ani słowa Laurze ani Patrykowi. Nie mów nikomu ! Eh...Patryk się ostro zmienił. Nie jest już grzecznym chłopczykiem. Dołączył do gangu? Słyszałaś o nie śmiertelnych? Otóż ich najważniejszym zadaniem jest handlowanie narkotykami. Patryk się od nich uzależnił. Jeżeli poczuje jakikolwiek stres od razu po nie sięga. Jego organizm ich potrzebuję ,a kiedy nie ma odpowiedniej dawki paliwa ,wtedy odmawia posłuszeństwa. Korni przykro mi ,ale taka jest prawda...
Gdy to mówił żołądek mi się ściskał. Jak mógł mi o tym nie powiedzieć?! W końcu jesteśmy razem! Nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. Zrobiło mi się słabo ,więc poszłam do domu. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim. "No pięknie. Po prostu zajebiście to wyszło ! Ja jestem w ciąży ,a mój chłopak jest narkomanem ,a w dodatku dołączył do gangu narkomanów. Jeżeli moje dziecko ma mieć takiego ojca to ja dziękuję" . Miałam tego dość. Ania nigdy mnie nie zawiodła ,dlatego postanowiłam jej posłuchać. Pojechałam na policję i złożyłam oskarżenie na Patryka. Policjanci od razu po niego pojechali i zatrzymali. Szkoda tylko ,że zatrzymanie było tymczasowe.

*2 dni po*
Siedziałam w pokoju i czytałam "(Nie)Umarli" kiedy wparował tam Patryk. Zaczął się wydzierać ,że jak mogłam mu to zrobić bo jesteśmy razem ,skąd w ogóle to wiem i takie tam. W końcu nie wytrzymał i walnął mnie z całej siły w twarz. Bolało jak cholera. Myślałam ,że przestanie i mnie przeprosi ,ale wcale tego nie zamierzał. Zbiegłam na dół i chwyciłam po jakikolwiek nóż. Zaczęliśmy się szarpać ,a w tedy nóż wylądował do połowy w ręce Patryka. Patrzyłam i widziałam tylko jak świecące w świetle kropelki krwi rozpryskiwały się na podłodze.

No nareszcie ! xdd wczoraj miałyśmy pisać ,ale coś nie wyszło :( następny rozdział będzie nie prędko może nawet za tydzień. Ale wtedy tydzień to max. Możliwe ,że jutro jak bede miala dostep do kompa to napiszemy ;) ;*

wtorek, 5 lipca 2011

VI ^^

Strasznie się zmęczyłam tańcem. Ludzie zaczynali zbierać się do domów. Fakt, już po północy. Zobaczyłam jak mój brat Maciek, jego dziewczyna- Anka, mój dobry kolega Emil, najlepszy przyjaciel Patryka- Michał i siostra solenizanta- Jess wchodzą do domku wypoczynkowego który zarezerwowałam. Przyjaciele rozsiedli się na kanapach przed wielką plazmą. Chciałam do nich dołączyć, ale Patryk złapał mnie za nadgarstek.
-My idziemy na górę.- powiedział z diabelskim uśmiechem.
-Już mówiłam, że nie zamierzam...
-Ciii...- wziął mnie na ręce i niósł po krętych schodach.
Kopnięciem nogi otworzył wielkie drzwi i dopiero w tedy mnie postawił. Oniemiałam. Ściany mają różowo-czerwony kolor, zasłony są lila róż, na ciemnej podłodze leżą poduszki tego samego koloru, a obok nich stoją talerze napełnione sushi i owocami które oboje uwielbiamy, niedaleko stoi butelka szampana. Ciemną podłogę zasłaniają porozsypywane płatki róż, a na wiszących półkach stoją zapalone świece. Całość daje piękną, romantyczną atmosferę.
-Kiedy zdążyłeś to wszystko przygotować?- jeszcze nie otrząsnęłam się z szoku.
-Ja tego nie zrobiłem. To nasi przyjaciele to zorganizowali, ja tylko tu cię przyprowadziłem.- widocznie jest bardzo zadowolony z mojej reakcji na to wszytko.
-Będziemy tak stać czy zjemy, bo szczerze przyznam jestem bardzo głodny?
-Jasne.- usiadłam na podłodze, po drugiej stronie usiadł Patryk. Nalał nam do kieliszków szampana.
Wszystko było pyszne, rozmowa dobrze się klei, co chwilę wybuchamy śmiechem. Nagle zrobiłam się strasznie senna.
-Aaa...- ziewnęłam.
-Zaprowadzić cię do sypialni?- spytał.
-Jeśli nie chcesz żebym tu zasnęła.
Poszliśmy do pokoju obok. Jest również cudny. Większą część pokoju zajmuję wielkie łóżko z baldachimem.Od razu położyłam się na nie. Widać Patryk nie był zmęczony bo dał mi tylko całusa w policzek i wyszedł z pokoju. Ja po chwili zasnęłam.
"Kornelio...Kornelio...witaj. Mam nadzięję ,że zostaniesz ze mną ...zostaniesz ze mną...zostaniesz ze mną...
-Kim jesteś??
Nie bój się Kornelio....już niedługo będzie po wszystkim....po wszystkim....po wszystkim....
Nagle głos ucichł. Dookoła było tylko ciemne tło. Położyłam się ,nie wiedziałam co robić. Musiałam wstać i sprawdzić o co chodzi. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
-Halo? Czy ktoś tu jest?! Halo !
Kornelio....kochanie....nie bój się....-powiedział jakiś piękny ,miękki kobiecy głos. Nagle przede mną pojawiła się jakaś postać. Podeszłam bliżej ,żeby zobaczyć jej twarz i się przeraziłam...wyglądała dosłownie jak trup. Miała czarne włosy ,była jakby zgniła ,a jej skóra przybrała zielony kolor. Zupełnie jak dziewczynka z filmu "ring" tylko ta była starsza.
-Czego ode mnie chcesz?-powiedziałam drżącym głosem. Byłam przerażona jak tylko mogłam...
-Nie bój się Kornelio...zaraz będzie po wszystkim...
W tamtej chwili wyjęła nóż i zamachnęła sie nim prosto we mnie..."
-Aaaaa ! Zostaw mnie ! Nie ! Daj mi spokój ! - zerwałam się z łóżka i podbiegłam do drzwi ,waląc w nie rękami i nogami.
-Patryk ! Patryk zabierz ją prosze ! Patryk !
Mój chłopak wbiegł do pokoju ,a jego twarz pokazywała wielki szok. Zaraz po nim wbiegli znajomi i po ich twarzach można to samo powiedzieć. Przytuliłam się do niego ze łzami w oczach.
-Kornelio ..? Kornelio co się stało?- Wszyscy próbowali dowiedzieć się o co chodzi.
-Widziałam ją ....kobietę. Była przerażająca ..chciała mnie zabić. Gdybym się nie obudziła to pewnie by to zrobiła.
-Co ? Co ty mówisz? To był tylko sen. Sny nie zabijają ludzi.- Próbował mnie pocieszyć mój chłopak, a reszta się z nim zgodziła.- Idź się ubierz i zejdź na dół. Mam dla Ciebie niespodziankę... .
Po tych słowach od razu miałam w głowie tylko jedną myśl "Co to może być?" Bez dalszych zastanowień wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół i czekałam na zbawienie.
-Patryk? Michał ? Gdzie jesteście?- Nie mogłam ich znaleźć.
-Niestety ,ale już poszli. Niespodzianka ma być tylko we 2- Powiedział Patryk z tym swoim uśmieszkiem.
-Więc co dzisiaj robimy?
-Zabieram cię na kolację. Ale najpierw idziemy się pobawić więc idź załóż strój.
Byłam w zawaliście dobrym humorku! Cieszyłam się na wieść ,że mamy cały dzień tylko dla siebie. Poszłam założyć strój i już wiedziałam co będziemy robić.
Wyszliścmy z domku i udaliśmy się na plaże. Pierwsze co zrobiliśmy to rzucaliśmy się piaskiem i wywalaliśmy. Był z tego niezły ubaw. Potem Patryk wziął mnie na ręce i prowadził w kierunku wody.
-Idioto co ty robisz? Puść mnie !- Zaczęłam się wyrywać i mówić przez śmiech.
-Nie ma mowy księżniczko ! -Również zaczął się śmiać.
Po chwili poszułam jak jestem w wodzie i w dodatku zimnej. Ten palant mnie wrzucił. Musiałam się odegrać. Podpłynęłam pod wodą i chwyciłam go za obie nogi. Uslyszałam tylko głośny plusk. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam się głośno śmiac. Patryk też się śmiał ,ale po chwili zaczął mnie gonić. Bawiliśmy się piaskiem i wodą dobre jeszcze 3 godziny ,aż do zachodu słońca.
-No księżniczko pora wychodzić. Przy zachodzie romantycznie jest jeść kolację.-Uśmięchnął się do mnie ,wziął mnie na ręce i zaniósł do domku. Poszliśmy się wysuszyć i przebrać w coś eleganckiego ,ale bez przesady. Mój chłopak założył czarne spodenki i białą koszulkę. Zszedł na dół i powiedział mi ,że mam nie zchodzić dopóki mnie nie zawoła.Założyłam na siebie białą sukienkę ze wstążką w pasie wiązaną do tyłu. Do tego tylko buty i już mogłam tylko czekać ,aż mnie nie zawoła. Ponudziłam się trochę i po chwili usłyszałam głos Patryka jak woła mnie na dół.Na tarasie od strony morza Patryk przygotował obiad. Odsunął krzesło, żebym mogła usiąść, potem sam usiadł po drugiej stronie stołu. Na talerzu przede mną leży jajecznica, wygląda przepysznie.
-Nie wierzę, że sam przygotowałeś tak pyszny obiad- zaczęłam się z nim przekomarzać.
-No to lepiej uwierz.- szybko wstał i wziął mnie na ręce.
Niósł mnie po tych samych schodach, położył na łóżku z baldachimem i gdzieś wyszedł.
-Patryk? Patryk...- wszedł po chwili do pokoju.
Wszedł na łózko i choć opierałam się ze wszelkich sił, zdejmował ze mnie sukienkę. Nic nie poradzę, jest dla mnie za silny. Zaczęliśmy się całować i...


W koncu !! Weny zabraklo :( ale w koncu jest rozdzial ,w dodatku caly i zdrowy ;)
Przepraszam Ola ;* Nie wiedzialam ze to tak odbierzesz. Napisalam ze nie sciagasz i zebys tego nie robila :)
Jak wam sie rozdzial podoba? przed publikowaniem zakonczenie bylo brecht xd
Nie spodziewajcie sie niczego zwiazanego z <sex> w 7 rozdziale ^^

sobota, 2 lipca 2011

V

Wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju wybrać ciuchy na impreze. Otworzyłam szafę i już wiedziałam co założę. Wyjęłam fioletową tunikę i poszłam ją wyprasować. Przygotowałam do tego czarne balerinki i czarne leginsy i powiesiłam w szafie na wieszaku. Wybrałam jeszcze tylko kosmetyki i mogłam zaczynać strojenie ,ale miałam jeszcze 3 godziny więc wolałam pojeździć przez ten czas na rowerze. Gdy schodziłam ujrzałam w salonie mojego chłopaka. Stał tam ze smutną miną.
-Hej ,co się dzieje?-zapytałam przejęta jego wyglądem.
-Przepraszam cię ,ale....nie robię imprezy. Nie uda mi się starych wywalić z domu ,a gdzie indziej nie pozwolili mi jej zrobić.-Osłupiałam. Że co? Jak to nie robi imprezy? Nie mogłam w to uwierzyć. Było mi go strasznie żal ,wiedziałam ile ona dla niego znaczyła. Nie mogę dopuścić ,żeby miał doła w swoje własne urodziny.
-Nie martw się. Będzie dobrze.-Próbowałam go pocieszyć.
-Dzięki mała. Słuchaj ja lece ,muszę podzwonić po wszystkich i im o tym powiedzieć.-Powiedział i słyszałam już potem tylko zamykane od zewnątrz drzwi. "Dobra ,teraz muszę pomyśleć co by tu mu urządzić hm..". Zastanawiałam się dobry kwadrans ,aż wkońcu wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Zrobię mu imprezę nad morzem ,akurat mamy niedaleko. Wynajmę tam domek na jedną noc. Nie zaproszę dużo osób ,będą tylko najbliżsi znajomi i przyjaciele. Od razu wzięłam się do roboty. Wzięłam numer z internetu i zadzowniłam ,aby wynająć domek. Koszt nie był zbyt mały ,ale czego się nie robi dla chłopaków. Podzwoniłam jeszcze trochę i załatwiłam dobrą muzę ,żarcie i inne pierdółki. "Mam nadzieję ,że mu się spodoba"- ciągle powtarzałam sobie w myślach. Przygotowania trwały długo. O wiele za długo. Bałam się ,że nie zdążą. Zadzwonili ,że już wszystko gotowe trochę po czasie ,ale da się przeżyć. Ubrałam się i umalowałam w wcześniej wybrane ciuchy i kosmetyki i zadzowniłam do Patryka.
*Rozmowa telefoniczna* :
-Hej kochanie! Słuchaj mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Skoro nie robisz imprezy to pomyślałam sobie ,że spędzimy romantyczny wieczór we dwoje?
-Jeszcze pytasz? Od dawna o tym marzyłem. A masz już coś w planach?
-Oj ,żebyś wiedział ,że mam. Zabiorę cie w niesamowite miejsce. Obiecuję ci ,że tego dnia nigdy nie zapomnisz.-Powiedziałam to i nie czekając na jego odpowiedź ,rozłączyłam się. Wyszłam szybko z domu ,wsiadłam do wcześniej zamuwionego samochodu i pojechałam pod dom Patryka. O dziwo stał już przed nim. Wsiadł do auta i przywitał się ze mną. Był bardzo dociekliwy ,co chwila się pytał dokąd jedziemy ,ale nic nie powiedziałam. Gdy byliśmy już blisko ,związałam mojemu chłopakowi opaske na oczy ,żeby nic nie widział. To miała być wyjątkowa niespodzianka. Wyszliśmy z samochodu i kierowaliśmy się do domku. Weszliśmy ,zapaliłam światło ,zdjęłam mu opaske i nagle wszyscy się pokazali i krzyknęli hurem "niespodzianka!!" .Nie byłam w stanie opisać radości ,którą pokazywała jego twarz. Przywitał się ze wszystkimi ,a potem podszedł do mnie i powiedział:
-Zrobiłaś to wszystko dla mnie? Dziękuję ci ,jesteś wspaniała. Jesteś dziewczyną o jakiej zawsze marzyłem.-Mowiąc to tulił mnie do siebie i czule pocałował. Zrobiło mi się niespodziewanie gorąco i miło. Wszyscy goście oraz ja i Patryk wyszliśmy na plaże. Dj włączył muzykę ,swiatła i inne pierdoły i wszyscy zaczęli tańczyć. Najlepsze pomysły miał oczywiście Patryk ,więc po chwili wszyscy znaleźli się w wodzie. Nikogo nie obchodziło ,że będzie miał mokre ciuchy. Wszystkim zależało wyłącznie na świetnej zabawie. Nagle byliśmy świadkami przecudnego zdarzenia jakim jest zachód słońca. Wtedy wszyscy przestali się chlapać i patrzyli na zachodzące słońce. Tak samo my z Patrykiem. Patrzyliśmy tuląc się do siebie.
Niedługo po tym wyszliśmy z wody. Oświetlenie jest cudowne. Laserowe światła migają po wyznaczony na piasku miejscu do tańczenia. Jedzenie to głównie: chipsy, paluszki, krakersy czyli podstawowe przekąski każdej imprezy. Trochę się zaniepokoiłam, bo chłopacy przynieśli alkohol. Ale co może się stać? Już nie raz piłam na bibach. Po paru piosenkach towarzystwo się rozkręciło. Niektórzy chłopacy poszli skakać z mostu do wody. Był niezły ubaw kiedy z Patrykiem i jego kolegami zaczęliśmy pryskać się serem w sprayu do krakersów. Nadszedł czas na tort i prezenty. Każdy kupił mu coś niesamowitego i zabawnego. Jego kumple kupili mu deskę od sedesu i się na niej podpisali, jego siostra dała mu ostro drogi sprzęt nagłaśniający do wierzy. Nadszedł czas na mnie. Zaczęłam przeszukiwać torebkę. Czyżbym z tego przejęcia zapomniała zabrać z domu prezentu? Zdesperowana podeszłam do Patryka.
-Skarbie, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy ktoś pociągną mnie za ramię.
-Chyba tego zapomniałaś wziąć.- Maciek podał mi granatowe pudełko w którym znajdował się zegarek, puścił do mnie oczko.
-Dzięki.- posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie. Już nie pierwszy raz wyciąga mnie z opresji.
Odwróciłam się do Patryka.
-Proszę, mam nadzieję, że ci się spodoba.- podając pudełko pocałowałam go w usta.
Powoli otworzył pudełko.
-Jeny... Jest ekstra! Na pewno dużo za niego dałaś... Impreza i zegarek? Nie przesadziłaś?
- Dla mnie jest ważniejsze twoje szczęście od kasy.
Patryk uśmiechną się do mnie, po czym zaczął zajmować się zakładaniem zegarka. Przestał i zaczął uważniej mu się przyglądać.
-Coś nie tak?- przestraszyłam się. Może prezent jednak mu się nie podoba...?
-Nie, nie, nic... Tylko, wiesz... taki sam miał mój dziadek.- zwiesił głowę.
Jego dziadek nie żyje. Zginą w wypadku samochodowym kiedy Patryk miał 10 lat. Mieszkał z nim i był bardzo do niego przywiązany. Z tego co wiem, śmierć dziadka bardzo go zmieniła.
-Przepraszam, nie wiedziałam...- zrobiło mi się strasznie głupio.
-Nie to nic.- lekko się uśmiechną i porwał mnie do tańca.

No i wkońcu się doczekaliście.(: Mam nadzieje ,ze sie podoba. Nie jest az tak dobry jak go sobie wyobrazalam ,ale chyba nie jest najgorszy? xdd . Podpowiem wam tylko ,ze w nastepnym rozdziale czeka was totalny <szok> ;).

piątek, 1 lipca 2011

Rozdział IV

Szkarłatna krew poleciała po ręku i zaczęła kapać na orzechową podłogę. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Emocje się ulotniły, ale zaczęło mi się kręcić w głowie. Zawszę tak reagowałam na widok krwi. Wstałam z podłogi próbując nie patrzeć na zakrwawioną rękę. Poszłam do łazienki i włożyłam rękę pod zimną wodę. Poszukałam wody utlenionej i bandaży. Przemyłam rękę, choć krew nadal leciała. Czas na bandaż. Uff.. zostało choć trochę. Weszłam do pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafę w celu znalezienia bluzki z długim rękawem. Nie jest zimno, ale muszę zakryć czymś zabandażowaną rękę żeby uniknąć trudnych pytań. Znalazłam. U jednej ręki bluzkę podwinęłam do łokcia, drugi rękaw zostawiłam. Usłyszałam zamek przekręcany w drzwiach. Jak to? Przecież brat nie skończył jeszcze treningu. Szybko zeszłam na dół i schowałam się za blatem w kuchni. Widziałam tylko nogi. To kobieta, ma na sobie czerwone buty na koturnie. Coś mi to mówi... Nagle światło się zapaliło. Tajemnicza postać była coraz bliżej mojego punktu obserwacyjnego.
- O boże! Dziecko, przestraszyłaś mnie!- to moja mama, szybko mnie przytuliła i pocałowała.
-Nie chciałam cię przestraszyć...- wiedziałam jak łatwo doprowadzić ją do szału. Kiedyś z bratem w Prima Aprilis kładliśmy jej sztuczne pająki to łóżka. Wstawała szybciej niż w tedy kiedy spóźniała się do pracy.
-Już dobrze.- podała mi siatkę z zakupami, a sama zaczęła przygotowywać kolację. Szybko skończyłam i usiadłam przy blacie.
-Jak tam w szkole?
-Dobrze, dostałam 4 z chemii.- nie mogłam przestać patrzeć się na zabandażowaną rękę schowaną pod rękawem bluzki.
-Super, wiem, że nie jesteś najlepsza z tego przedmiotu, ale jak chcesz to potrafisz się przyłożyć...Coś nie tak?- zauważyła jak gapię się na moją rękę.
-Niee..-szybko odwróciłam wzrok.
-Daj, zobaczę.-chwyciła mnie za pociętą rękę. Poczułam przeszywający ból, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie trzeba, naprawdę.- szybko się jej wywinęłam.
-Wiesz.. jak masz jakiś problem zawsze możesz mi powiedzieć.- powiedziała z uśmiechem.
-Wiem. Dziękuję, ale straciłam apetyt. Dobranoc.- szybko poszłam do swojego pokoju.
Kompletnie zapomniałam o śladach krwi na podłodze. Szybko posprzątałam i położyłam się do łóżka , w nadziei, że nie obudzą mnie na kolację. Próby zaśnięcia nie powiodły się. Z dołu słyszałam prezenterkę wiadomości mówiącą o jakiejś katastrofie lotniczej. Szybko potem przeszedł Maciek. Mam z bratem usiedli do kolacji.
- Nie wiesz co stało się twojej siostrze? Jakaś dziwna jest...
-Może to przez to, że...że... był tu dziś nasz ojciec...
Mam przestała jeść.
-Ona o tym wie? Jak mogłeś pozwolić, żeby się dowiedziała, że regularnie tu przychodzi?! A było tak dobrze...
-Nie było mnie w tedy w domu.
-Co teraz zrobimy?
- A co możemy zrobić? Ona nie przestała go kochać.
Zrobiło mi się smutno. Tyle razem przeszliśmy ,a oni mają przede mną tajemnice...dlaczego wcześniej mi nie powiedzieli? Tak wiem ,nie chcieli ,żebym cierpiała bla ,bla ,bla... może to i prawda ,ale i tak uważam ,że nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych sekretów. W sumie sama się z tego nie wywiązuje bo nie powiedziałam im o cięciu. Ale przecież "jak Kuba bogu ,tak bóg Kubie" więc jak oni mi tak ja im. Myślałam o nich i nagle zasnęłam.
Obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Ktoś tam był. Nie byłam pewna ,ale chyba Patryk. Wstając z łóżka zobaczyłam kalendarz wiszący nad biurkiem. "O kurde ,dzisiaj jego urodziny ,a ja nadal nie mam prezentu!" - pomyślałam ze smutkiem. Trudno się mówi , coś na pewno wymyśle ,w końcu mam jeszcze kilka godzin. Nie chciało mi się siedzieć w piżamie więc od razu się wyszykowałam i zeszłam na dół. Nie myliłam się był tu Patryk. Zapewne gadał z Maćkiem o jego imprezie.
-Hej kochanie! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrowia ,szczęścia i wszystkiego co tylko chcesz! -złożyłam mu życzenia i pocałowałam go.
-Dziękuje mała. Zobaczysz ,ten dzień będzie niezapomniany. Szczególnie nasza wspólna noc...-zaczął mówić z cwanym uśmieszkiem.
-Yhy nie bądź taki cwany. Jedyne co możesz dostać to buziaka na dobranoc. -wytknęłam mu język ,a on zrobił obrażoną minę. Nie wnikałam w to ,wiedziałam ,że żartuje. Dobra to teraz kwestia prezentu. Poszłam szybko na górę ,wzięłam torebkę i pieniądze i zeszłam z powrotem na dół. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do miasta. Po ok. godzinie znalazłam śliczny i do tego markowy zegarek. "Na pewno mu się spodoba" - pomyślałam. Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. "Dzisiaj impreza. Mam nadzieję ,że będzie wyjątkowa".


No i wyszedł 4 rozdział. Dziękujemy wszystkim naszym znajomym ,za słowa pochwały. Naprawdę wiele to dla nas znaczy. Dedykujemy te notkę naszym zawalistym wyjściom we 3 (z Ania ; *) oraz naszej młodszej koleżance - Gosi ; * Ona jest zajebista! :D Mamy nadzieje ze się podoba. Prosimy o komentarze i życzymy miłego czytania ; ))

Rozdział III

Siedział i gapił się w podłogę. Ani razu na mnie nie spojrzał.
-Jak to miałeś nadzieje? Przecież to był nasz ojciec ,kochałeś go ,zawsze dawał ci wszystko co chcesz! Wraca po tylu latach z przeprosinami i kwiatami ,a ty mówisz ,że nie chciałeś ,żeby wracał ?! -wrzeszczałam na niego ,nie wiedziałam dokładnie o co mu chodziło ,ale tak mi to zabrzmiało.
-Ty nic nie wiesz...
-Ach tak? To może mi łaskawie powiesz o co w tym chodzi! -teraz to już serio się wkurzyłam.
-Dobrze wytłumaczę ci ,ale proszę nie krzycz. Pamiętasz dzień ,w którym tata nas zostawił? Kiedy zobaczyłem jak całymi dniami płaczesz ,w nocy nie śpisz ,nic nie chcesz jeść ,chodzić do szkoły. Kiedy zobaczyłem jak cierpisz to poprzysiągłem sobie ,że nigdy więcej jego noga nie powstanie w naszym domu. Za to wszystko co nam zrobił. Po roku było już normalnie. Mama już się wcześniej otrząsnęła tak samo jak ja ,ale ty potrzebowałaś więcej czasu. Wtedy on się zjawił...Dzięki bogu , byłaś wtedy w szkole. Wywaliłem go stąd. Wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Najpierw się zdziwisz ,a potem ucieszysz. Nie chciałem tego bo się bałem ,że on znowu nas zostawi ,a ty znowu będziesz cierpieć. Od tamtej pory regularnie nas odwiedzał. Przychodził co miesiąc , co 2. Kilka razy byłaś w domu jak przyszedł ,ale zawsze wpuszczałem ci kity ,że to kolega lub sąsiadka. Chciałem ,żebyś go znienawidziła ,wtedy byś w ogóle o nim nie myślała ,a gdyby przyszedł do domu to byś go wywaliła. Trochę mi się to udało bo go dzisiaj nie zatrzymałaś ,ale teraz masz do mnie pretensje czyli nadal go kochasz. Błagam cię nie bądź zła, to było dl...
-Jak mogłeś...-przerwałam te idiotyczną historię. -Jak mogłeś nie wpuścić do domu człowieka ,którego kochałam nad życie ,czekałam aż wróci i porozmawia ze mną ,wyjaśni mi to , przeprosi ,pobawi się i wszystko będzie jak dawniej. Jak mogłeś mi zrobić coś takiego?!! -wydarłam się ,a z oka popłynęła mi łza...
-Proszę cię zrozum mnie...
Nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do siebie i skoczyłam na łóżko ,zamykając przedtem drzwi. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam ,dlaczego mi nie powiedział...
-Mała..-powiedział Patryk wchodząc do pokoju. Nic nie powiedziałam. Usiadł na łóżku i kontynuował. -Nie musisz nic odpowiadać na to co teraz ode mnie usłyszysz. Tylko proszę cię słuchaj uważnie. Kiedy twój tata was zostawił to myślał tylko o sobie. Kiedy twój brat z mamą nie chcieli go wpuścić to myśleli wyłącznie o tobie. Nie chcieli ,żebyś więcej cierpiała. A teraz prześpij się i przemyśl to. Ja idę ,pa- dokończył i pocałował mnie w policzek.
Po tych słowach zrobiło mi się cieplej na sercu. "Może to prawda?" Przeanalizowałam sobie to wszystko dokładnie i poczułam się jak ostatnia idiotka. Patryk miał rację. Jestem taka sama jak tata ,myślę wyłącznie o sobie. Zeszłam na dół. Musiałam przeprosić Maćka. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. W lustrze zobaczyłam spuchnięte oczy i czerwoną twarz. Oczy, włosy, nos... To wszystko było identyczne jak u ojca. Powoli zeszłam na dół. Maciek robi sobie kawę. Zaraz ma trening. Muszę to szybko załatwić.
-Maciek, wiesz...- nie zdążyłam dokończyć kiedy mi przerwał.
-Nie, Kornelia... Ty nie znasz całej prawdy...- odwrócił się do mnie, ale nie przestał mieszać kawy.
-Jak to "całej prawdy"?- już nie mam sił się na niego denerwować.
-Jesteś zbyt mała żeby to pamiętać. Tak, on był dla nas dobry, dawał co chcieliśmy, ale to było coś w rodzaju pokuty. Pokuty za to, że nas wyzywał bił, poniżał...
-O czym ty, do cholery mówisz?!- jakoś nie mogę ogarnąć o czym on mówi...
-Nie skończyłem. Przychodził najebany, robił awantury, bił nas i mamę. Tylko w tedy kiedy był w pracy było spokojnie. Potem któregoś razu zobaczył go ksiądz z którym uczył się w podstawówce. Wkurzył się na niego, że zaniedbuje rodzinę. Po kilku dniach nieobecności przyszedł czysty, w garniturze, z kwiatami dla mamy i słodyczami dla nas. W tedy powiedział, że wszystko już będzie dobrze. I było. Przez parę miesięcy. Tylko ja znam prawdziwą przyczynę powodu jego zniknięcia. Uciekł do kobiety. Któregoś razu przeczytałem sms od NIEJ. Był bardzo namiętny. Gdy zobaczył, że coś wiem, kazał mi siedzieć cicho, a jak nie to mnie zatłucze. Nie wiem czy są małżeństwem, ale mają dziecko. Tak Kornelio, mamy przyrodniego braciszka.- odstawił kubek z kawą i powoli usiadł na krześle, jakby prawda go przerosła.
Zastygłam w miejscu. Nie mogę dopuścić do siebie prawdy, że osoba którą kochałam i której wierzyłam była potworem. Pobiegłam do siebie. Maciek nie poszedł za mną. To dobrze, chce być sama. Usiadłam na moim szerokim parapecie. Za oknem ptaszek siedzi na gałęzi. Za dużo mam w sobie emocji, nie będę płakać, nawet mi się nie chcę. U moich stóp stoi szklany wazon. Nie ma w nim kwiatów. Powoli wzięłam go do rąk. Przesuwając go powoli, jakby miał zaraz pęknąć, oglądałam promienie słońca odbijające się na nim. Już dłużej nie wytrzymam... Z impetem rzuciłam szklanym wazonem o podłogę. Rozbił się na malutkie i większe kawałki. Brat już poszedł na trening. Mam spokój. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na podłodze i wzięłam jeden z wielu kawałków do ręki. Oglądałam go ze wszystkich stron. Najostrzejszym końcem przejechałam po nadgarstku, po zewnętrznej i wewnętrznej stronie ręki...


Wow ,ten jakiś długi wyszedł. Obie się postarałyśmy. Nasze rozdziały ogólnie będą długie i będzie ich dużo ,ponieważ robimy tak ,ze jedna z nas zaczyna pisać ,a druga dokańcza. Będzie ich dużo bo mamy dużo pomysłów :) mamy z Niką nadzieje ,ze się podoba ; *"

Rozdział II

Zakapturzoną postać. Stała w bezruchu i gapiła się na mnie. Zaczęłam krzyczeć ,skakać i pobiegłam szybko do Patryka. On nie wiedział o co chodzi ,patrzył się na mnie jak na idiotkę ,a ja nadal wrzeszczałam "Odejdź , zostaw mnie w spokoju!!" .
-Kornelia cicho! Uspokój się ,tu nikogo nie ma! Skarbie...- Mówił Patryk tuląc mnie do siebie.
Rozejrzałam się dookoła. Faktycznie ,nikogo nie było.  "Kurwa ,znowu ta postać. Najpierw sny ,teraz zwidy.." - powiedziałam sama do siebie.  Patryk nadal stał i nie wiedział o co chodzi. Nie chciało mi się mu teraz tego tłumaczyć. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się. Słyszałam tylko jak mój chłopak błaga ,żebym go wpuściła. Miałam go gdzieś. "Dobra trzeba to rozwiązać. Zakapturzona postać kojarzy mi się z chłopakami typu 'dresy' ,którzy robią komuś krzywdę. Czy coś mi się stanie? Teraz wiem ,dlaczego miałam zwidy. Nie brałam snów na poważnie ,dlatego musiało stać się coś ,żebym wzięła. To jakieś ostrzeżenie" - Próbowałam to rozwiązać. Myślałam ,myślałam i myślałam i nadal wracałam to tego ,że to ostrzeżenie. Wiedząc ,że nic innego nie wymyślę ,zasnęłam.
-Mała pobudka...No wstawaj i wyjrzyj przez okno! Ktoś przyjechał...- Powiedział mój chłopak.
Wstałam i wyjrzałam przez okno. Nie zbyt dużo widziałam ,więc zeszłam na dół. otworzyłam drzwi ,zobaczyłam mojego ojca! Stał tam w garniturze zamykając czarne VOLVO. Cholera... Zobaczył mnie!.
-Hej, Kornelia!- z uśmiechem zaczął szybkim krokiem podchodzić w moją stronę. W rękach trzymał ogromny bukiet róż.
Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na wszystkie zamki. Cała roztrzęsiona i dysząca podeszłam do kanapy na której siedział Patryk. Zarwał się na równe nogi, podbiegł i mnie przytulił. W głowie mi pulsuje... Nie wiem co myśleć.
- Co się...- nie zdążył dokończyć, gdy zza drzwi dobiegł nas głos mojego ojca.
-Kornelio... Kornelio, otwórz!- krzyczał nieco poddenerwowany.
Głowa mnie boli, nie mam zamiaru mu otworzyć. Patryk posadził mnie na kanapie a obok sam usiadł. Oprócz wołania mojego ojca usłyszeliśmy drugi głos.
- Tato...? Proszę odsunąć się od drzwi.- powiedział mój starszy brat- Maciek. Jego głos drżał, ale była w nim ta siła której się bałam.
- O, Maciek! Wpuścisz mnie? Kornelia...
- Powtórzę: proszę odsunąć się od drzwi- nie dał za wygraną.
Mięśnie mi zdrętwiały, poszłabym do nich, ale nie mogę się ruszyć.
Brat otworzył szybko drzwi i tak samo szybko zamknął je od środka. Podszedł ze spuszczoną głową do fotela, usiadł, schował głowę w ręce. Nie jestem pewna, ale chyba zaczął płakać. Ku mojego zdziwieniu wstał. Podszedł do drzwi, nie otwierając ich wrzasnął do ojca:
- Odejdziesz czy mam zadzwonić na policję?!
Krzyki i łomotanie do drzwi ustały. Z kanapy zauważyłam jak czarne VOLVO opuszcza nasz podjazd.
-Kurwa... Co za pedał...- do moich uszu dobiegł ciąg wyzwisk. Maciek wbiegł po schodach na górę do naszego pokoju.
Szybko poszłam za nim. Zobaczyłam go siedzącego na parapecie w pół mroku. Palił. Chodź miał 16 lat, palił. To nie było uzależnienie. To coś w rodzaju "palę żeby się odstresować". Tak samo jak ze mną i narkotykami. Trawkę palę żeby te wspomnienia, chodź na chwilę odeszły...
- Myślałem, że już nie wróci. Miałem tą cholerną nadzieję że zostawił nas w spokoju...-mówił mój brat ,a ja nie do końca wiedziałam o co chodzi.


Pewnie spodziewaliście się jakiegoś kolesia xd. Kornelia często będzie miała zwidy ,jak to czytaliście to możecie się domyśleć dlaczego. Prosimy o szczere komentarze ,nie obrazimy się jak komuś się nie podoba. Te rozdziały naprawdę nie były łatwe do napisania. Miłego czytania ; *


PS. Blog nie jest jeszcze skończony

Rozdział I

"Stoję . Stoję i się nie ruszam ,nie mogę . Jestem jakby sparaliżowana . Nagle biegnę .  Oglądam się dookoła i widzę tylko ciemny ,ciemny las. Nadal biegnę i znowu ją zobaczyłam.  Postać ,która przyprawia mnie o dreszcze . Podchodzi do mnie ,podnosi i..." Naglę budzi mnie szkolny dzwonek. Szybko kieruję się do drzwi z resztą klasy. Ktoś złapał mnie za ramię:
-Panno Wess, to już któryś raz z rzędu zasypiasz na mojej lekcji. Powiedz mi: moje lekcje są aż tak nudne?-powiedziała do mnie z troską w głosie matematyczka.
-Nie,przepraszam. To się więcej nie powtórzy.- powiedziałam lekko zdenerwowana i nie pewna swojej odpowiedzi.
-Jeżeli masz jakieś problemy to zgłoś się do psychologa , porozmawiaj z kimś , może...
-Nie dziękuje. -szybko jej przerwałam. Nie chciałam tego słuchać. Przecież psycholog i tak mi nie pomoże. Nie sprawi ,że ten problem się rozwiąże. To co się stało ,się nie odstanie.
Co teraz? A tak, chemia. Weszłam do klasy w której panował niezły harmider. Usiadłam w swojej ławce, oparłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy. "Ten sen mnie prześladuje. Co może znaczyć? Śni mi się każdej nocy od czasu...nie ,nie chce o tym myśleć".
-Buu!!
- Idioto ! Przestraszyłeś mnie...- spojrzałam na swojego przystojnego, lecz wkurwiającego chłopaka.
- Sorry, sorry...- powiedział  i chciał mnie pocałować ,ale odwróciłam głowę. Zrobił minę typu "wiem, że jestem wkurwiający, ale nadal mnie kochasz". Nienawidzę go.
- Chciałem ci przypomnieć, że moja urodzinowa impreza zaczyna się w piątek o 20. No wiesz.. Cała nocna biba i dwa dni kaca.- powiedział dla żartu.
- Hehe... Co chcesz na urodziny?- Prezent! Kompletnie o tym zapomniałam, a to już za 2 dni.
- Wiesz...- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie ma mowy, już o tym rozmawialiśmy.- On powinien się leczyć.  Nie pójdę z nim  do  łóżka w wieku 14 lat.
Zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Szybkim krokiem wyszedł z klasy, zatrzymując się w drzwiach i posłał mi całusa ze szczerym uśmiechem. Naprawdę go kocham, serio, ale zaczynam mieć go dość. Po szkole poszłam po prezent. Szukałam i szukałam i nic. Wróciłam wkurwiona do domu i od razu jak to ja poszłam do telewizora. Zaczęłam myśleć nad wymarzonym prezentem Patryka. "Kurwa dziewczyno odbiło ci? W tym wieku chcesz dać mu dupy?!" - powiedziała jakaś cząstka mnie. W sumie racja. Przestałam o tym myśleć i poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie moje i mojego taty. Zawsze się świetnie razem bawiliśmy. Zabierał mnie wszędzie gdzie tylko chciałam. Nigdy nie zabrakło mu dla mnie czasu. Zawsze świetnie się rozumieliśmy i zawsze mnie pocieszał ,gdy byłam smutna. Za to go kocham, ale z jednej strony nienawidzę. Nienawidzę go za to ,że mnie zostawił. Stało się to kiedy miałam 10 lat. Wracając w zajebistym humorze do domu ,nikogo tam nie zastałam. Mama wiadomo ,była w pracy,ale gdzie jest tata? Przeszukałam cały dom i dupa. Weszłam do pokoju rodziców ,otwieram szafkę taty ,a tam pustka! Tak samo było z jego szafą na ubrania. Od razu zadzwoniłam i powiedziałam to dla mamy ,a ona po 20 minutach była w domu. Kiedy weszła ja płakałam. Nie mogłam uwierzyć ,że zrobił coś takiego. Mama też zaczęła płakać. Próbowała mnie uspokoić ,ale po jakimś czasie uległa i dała mi się wypłakać. Od tamtej pory go nie widziałam. Nie wiem co bym zrobiła ,gdyby nagle wrócił i nas przeprosił. Na pewno bym się ucieszyła ,ale i tak nie mogłabym mu zaufać. Nadal miałabym do niego żal za te wszystkie wylane łzy ,wieczny stres, ataki nerwicy ,szału , gniewu. Za te wszystkie raniące słowa od koleżanek typu "Jesteś jak jakaś opętana!" , "Tatuś Cię zostawił co? się nie dziwie. Nikt by takiego demona nie chciał chować" . Raniło mnie to tylko dlatego ,że nie wiedzieli nawet o co chodzi. Przecież nie zawsze taka byłam. Zrobiłam się taka dopiero po odejściu ojca. Więc co? Miałabym rzucić mu się w ramiona i od razu powiedzieć "wybaczam ci tatusiu" ? Nie ! Na tak "duże" słowo trzeba zasłużyć. Leżałam tak i myślałam o nim ,o naszych zabawach ,rozmowach ,spędzonym wspólnie czasie. Nawet nie wiedząc kiedy popłynęła mi łza. Tak ,jestem wrażliwa ,nawet bardzo. Mogłabym zacząć płakać nawet bez wyraźnego powodu. Pewnie się zastanawiacie gdzie była wtedy moja mama. Była wtedy w pracy. Jak zwykle z resztą. Hm......-westchnęłam sobie cicho i zadzwoniłam po Patryka. Nie chciało mi się siedzieć samej. Kiedy wszedł ,bez większego zastanawiania ,włączyliśmy film. Mieliśmy podczas niego niezły ubaw pomimo tego ,że był to horror. Komentarze mojego chłopaka zawsze potrafiły mnie rozbawić. Nagle zrobiło mi się dziwnie duszno ,więc wyszłam na chwile na schody przed moim domem. Gdy tylko otworzyłam drzwi ,zobaczyłam....


No ,jest 1 rozdział. Nie był zbyt łatwy ,ale poradziłyśmy sobie z Niką :D Miłego czytania ; *

Prolog

"Proszę....proszę nie!" - to jedyne słowa ,które wymawiam podczas każdego snu. Niemalże każdej nocy śni mi się ta chwila ,której nigdy nie zapomnę. Chwila ,która jak o niej myślę to płaczę ,chwila ,która zostawia po sobie wiele nie przyjemnych jak i przyjemnych doświadczeń, chwila ,która mnie zmieniła na zawsze. Stałam się bardziej odpowiedzialna ,ostrożna ,dojrzała. Jednak nie wiążą się z nią dobre wspomnienia.  Wręcz przeciwnie. Zacznę od początku. Jestem 17 letnią ,lecz niezwykłą dziewczyną. Życie wiele mnie nauczyło,nie zawsze miałam pod górkę. To dzięki temu jestem tak silna. Brat bardzo mi pomagał w trudnych chwilach, pilnował, żebym nie popadła w żaden nałóg, próbował zastąpić mi rodziców, choć nie zawsze mu się to udawało. Przeglądając się w lustrze widzę długie, blond włosy, niebieskie oczy które trochę za dużo widziały, pośrednią karnację i czerwone rany na obu rękach, które nigdy nie znikną. Nie zawsze byłam tak, jaka jestem teraz. Trudno wracać mi do tamtych dni...

Mam nadzieje ze wam się spodoba. Najtrudniej jest właśnie zacząć. Mamy nadzieje ,ze kolejne rozdziały się wam spodobają ; *